Helsińska Fundacja Praw Człowieka

20-04-2011

wersja do druku

Share

Nadzwyczajna sesja edukacji patriotycznej, „zniknięcia” w Kirti

 

Według tybetańskich źródeł władze chińskie prowadzą nadzwyczajną, intensywną sesję edukacji patriotycznej w odciętym od świata po samospaleniu 16 marca jednego z mnichów klasztorze Kirti w Ngabie (chiń. Aba), w prowincji Sichuan.

 

W nadzwyczajnej „reedukacji" duchownych, która rozpoczęła się 15 kwietnia obowiązkowo uczestniczą wszyscy urzędnicy i nauczyciele z okręgu Ngaba. Najwyraźniej uznano, że jest ich zbyt mało, ściągnięto bowiem także „wsparcie" z Dzoge (chiń. Ruoergai). Otwierając wiec, na którym aparatczyków usadzono ponad duchownymi, przewodniczący lokalnych struktur Frontu Jedności oświadczył, że przyszłość klasztoru - jego dalsze istnienie lub zamknięcie - zależy wyłącznie od „zachowania" mnichów, oskarżając ich o „nielegalną działalność, zakłócanie spokoju społecznego i zagrażanie bezpieczeństwu regionu" od chwili wybuchu protestów w 2008 roku oraz przekazywanie informacji za granicę i zapowiadając wymierzenie za to surowych kar.

 

W wiecu, który odbył się dwa dni później, uczestniczyło ośmiuset urzędników. Mnichów wywoływano pojedynczo i zadawano im pytania. (Z reguły „edukacja polityczna" polega na udzielaniu wyuczonych odpowiedzi na standardowe pytania i sprowadza się do lżenia Dalajlamy oraz deklarowania wierności partii i chińskiemu państwu.) Wypowiedzi duchownych uznano za niezadowalające, zapowiadając, że może to oznaczać przedłużenie kampanii reedukacyjnej.

 

Kompleks klasztorny został ogrodzony nowym murem i drutem kolczastym; prowadzą teraz do niego tylko trzy bramy strzeżone bezustannie przez uzbrojonych funkcjonariuszy.

 

Od dwudziestej w Kirti obowiązuje godzina policyjna - mnisi, którzy próbują opuszczać swoje cele w poszukiwaniu jedzenia (wielu głoduje, bowiem nikt nie może dostarczyć im żywności), są bici i zawracani przez patrolujących teren policjantów. Jeśli nie mają przy sobie dokumentów tożsamości, wywozi się ich do lokalnego więzienia.

 

Po zmroku funkcjonariusze na chybił trafił przeszukują kwatery duchownych i przesłuchują ich mieszkańców. Pytają przede wszystkim o „podżegaczy" i uczestników ostatnich protestów.

 

Władze poleciły też zamknąć przyklasztorną klinikę, pozbawiając chorych opieki medycznej.

 

Tybetańskie źródła utrzymują, że od chwili wybuchu ostatnich protestów ze świątyni „znikło" około stu z dwóch i pół tysiąca mnichów. Wcześniej władze zapowiadały, że wywiozą duchownych na reedukację w inne miejsce, co stało się katalizatorem demonstracji świeckich 12 kwietnia. Mieszkańcy regionu zagrozili, że w obronie mnichów gotowi są oddać życie. Policja oświadczyła, że „chce to mieć na piśmie". Funkcjonariusze przerwali prowokację, kiedy „deklarację" zdążyło podpisać trzysta osób. Na wszystkich ulicach Ngaby widać wzmocnione, uzbrojone patrole. Uczniowie szkoły średniej, którzy 17 marca zorganizowali „solidarnościowy" strajk głodowy po śmierci Phuncoga, wciąż nie mogą opuszczać placówki.

 

O spokój i rozwagę w Ngabie apelowali Dalajlama i żyjący na wychodźstwie opat klasztoru, Kirti Rinpocze; do Pekinu zwróciły się w tej sprawie Stany Zjednoczone i Unia Europejska, natomiast rządowa agencja Xinhua poinformowała, że „życie w tybetańskim klasztorze buddyjskim w południowo-wschodnich Chinach toczy się normalnie".

 

 


Home Aktualności Raporty Teksty Archiwum Linki Pomoc Galeria
 
NOWA STRONA (od 2014 r.)