Teksty. Z perspektywy Chińczyków

wersja do druku

Share

Nie rozgrywajcie politycznie igrzysk

Wu Jiaxiang

 

Od chwili ogłoszenia rezygnacji Spielberga z reżyserowania ceremonii otwarcia pekińskich igrzysk Zachód próbuje prowadzić polityczną grę wokół olimpiady. Z pozoru gracze łączą kwestię praw człowieka z „gospodarskimi" kwalifikacjami Chin, jednak w istocie idzie tu o ich rosnącą potęgę i status na arenie międzynarodowej.

 

Kiedy Chiny wetowały oenzetowską rezolucję w sprawie kryzysu darfurskiego, zachodni politycy doskonale wiedzieli, że Pekinowi przyświecała chęć chronienia własnych interesów narodowych, a nie dziedziczenia nazistowskiego ducha i roli kata prawa człowieka. Flekując pekińskie igrzyska porównaniami z olimpiadą w Berlinie oraz przypuszczając ideologiczny szturm na wschodzące mocarstwo, które nie zostało jeszcze zdemokratyzowane, zachodni politycy i media dowodzą jedynie, że od stu lat ich polityczna mądrość pozostaje w stanie hibernacji. Warto pamiętać, że zwycięzcy pierwszej wojny światowej mieli swój udział w budowie hitlerowskich Niemiec. Strach przed odrodzeniem potęgi Berlina popchnął ich do nałożenia na ten kraj drakońskich kar, przeobrażając niemiecki nacjonalizm w zapiekłą nienawiść i chęć zemsty, którymi żywił się Hitler w drodze po władzę.

 

Nie ulega wątpliwości, że Chiny źle oceniły sytuację, planując ekstrawagancką trasę sztafety olimpijskiej. Nie da się też zaprzeczyć, że departament propagandy postąpił głupio, cenzurując media. Nie jest to jednak żadnym usprawiedliwieniem dla zachodnich obserwatorów i ich jeszcze głupszej konkluzji, że rząd Chin celowo wywołał niepokoje w Tybecie, aby zaraz go zmiażdżyć.

 

Każde państwo chciałoby pokoju, odliczając dni do rozpoczęcia igrzysk olimpijskich na własnym terenie. Chińczycy mają powody wierzyć, że za rozruchami stali jacyś zachodni politycy, którym nie daje spać rosnąca potęga Chin. Użyli więc swoich marionetek do wywołania niepokojów, które wykorzystują do upokorzenia Pekinu, zmieniając olimpijskie radosne wesele w ponury pogrzeb.

 

Jeśli wedle waszej wizji praw człowieka jeden kraj powinien składać własne interesy narodowe na ołtarzu wewnętrznego konfliktu innego państwa (jak w przypadku Darfuru), godzić się na rozbiór (Tybet) czy upokorzenia na całej trasie sztafety olimpijskiej, to używacie tej szczytnej idei w imię rywalizacji na arenie międzynarodowej, a nie do propagowania wartości moralnych.

 

Igrzyska wymyślono, żeby kłaść kres wojnom, a nie je wywoływać. Sport ma, teoretycznie, nienawiść zmniejszać, a nie ją podsycać. Możecie wybrać bojkot olimpiady, ale z jakimi skutkami? To proste: wasi sportowcy stracą szansę zdobycia medali, a wasz kraj będzie nienawidzony przez Chińczyków na całym świecie. Zastanawialiście się kiedyś, co wyrasta z nacjonalistycznej nienawiści upokarzanego wschodzącego mocarstwa?

 

 

 

 

 

 

 

Wu Jiaxiang - chiński akademik, autor wielu książek i setek artykułów o polityce międzynarodowej i gospodarce.

 

 


Home Aktualności Raporty Teksty Archiwum Linki Pomoc Galeria
 
NOWA STRONA (od 2014 r.)