Teksty. Z perspektywy Tybetańczyków

wersja do druku

Share

Liu Xiaobo – „Hanowie nie mają wolności, Tybetańczycy autonomii”

Oser

 

Mój pociąg dojeżdżał właśnie do Lhasy, kiedy przyszedł esemes od kolegi z Pekinu: „dostał ją!". Był 8 października 2010 roku, mogło to więc znaczyć tylko jedno: Pan Liu Xiaobo otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla. Rozpromieniona, natychmiast wysłałam gratulacje jego żonie Liu Xia, ale nie wiem, czy do niej dotarły, bo ilekroć próbowałam dzwonić, jej telefon zachowywał się jak wyłączony.  „Wypijmy za zdrowie pierwszego chińskiego pokojowego noblisty", napisałam też zaraz do tłumu Tybetańczyków, Chińczyków i zaprzyjaźnionych zagranicznych dziennikarzy.

 

Znam Pana Liu Xiaobo od lat i, prawdę powiedziawszy, bodaj pierwszy raz mówię o nim tak oficjalnym, odległym tonem. Wciąż doskonale pamiętam tę noc, gdy dudniącym w komputerowych membranach głosem poprosił mnie o złożenie podpisu pod Kartą 08. Zrobiłam to bez chwili wahania: z szacunku, zaufania i wdzięczności za jego zainteresowanie Tybetem. Wkrótce potem zabrali go z domu, a rok później, pod osłoną bożonarodzeniowych dzwoneczków i zakupów, skazali na jedenaście lat więzienia. Nigdy nie zapomnę, jak Liu Xia, zapytana przez zachodniego korespondenta, co o tym sądzi, odparła: „Dla mnie i jeden dzień to za dużo, ale jedenaście lat?!".

 

Chciałabym przypomnieć, co Liu Xiaobo mówił o Tybecie. Przede wszystkim, po wybuchu powszechnych protestów w marcu 2008 roku (które zostały brutalnie spacyfikowane, co pogorszyło sytuację jeszcze bardziej) trzydziestu chińskich intelektualistów przedłożyło rządowi centralnemu dwanaście propozycji rozwiązania problemu Tybetu. List odbił się szerokim echem nie tylko w Chinach, ale i zmobilizował niemal trzystu tybetologów oraz uczonych z całego świata do wystosowania podobnego apelu do przewodniczącego Hu Jintao. Inicjatorem „dwunastu sugestii" był właśnie Liu Xiaobo.

 

Pisał też artykuły, takie jak „Kryzys w Tybecie to klęska materialistycznej dyktatury": „Propagowany przez KPCh materializm nie umie pojąć, jak ważne miejsce w życiu człowieka zajmuje duchowość, ani nie rozumie, kim dla Tybetańczyków jest Dalajlama. Zmuszony do życia na wygnaniu, stanowi nie tylko duszę Krainy Śniegu, ale i symbol oporu słabych, maluczkich obywateli wobec potęgi Hanów. Odbieranie tym ludziom od czterech dekad prawa do ujrzenia ich duchowego przywódcy odziera Tybet z jego fundamentalnych wartości. Oskarżanie i lżenie Dalajlamy jest równoznaczne z wzięciem noża i przebiciem serca Tybetańczyków".

 

„Póki sami Chińczycy żyją w jarzmie dyktatury - to już »Hanowie nie mają wolności, Tybetańczycy autonomii« - Tybetańczykom raczej nie uda się zdobyć wolności jako pierwszym. Jak długo na prawdziwą autonomię nie wybiją się mieszkańcy Chin właściwych, tak długo będzie ona niedostępna dla Tybetańczyków i innych mniejszości. Rozwiązanie kwestii Tybetu jest całkowicie uzależnione od uporania się z problemami systemu politycznego w Chinach. Niezależnie od tego, jak kiedyś rozstrzygnie się los Tybetu, najpierw całe Chiny muszą przejść proces demokratyzacji".

 

„Jeśli tak zwana wielka jedność Hanów i Tybetańczyków ma przestać być mrzonką, ci pierwsi muszą nauczyć się szanować wierzenia drugich - pisał bez ogródek gdzie indziej. - Najlepszym sposobem okazania tego będzie zezwolenie na powrót do domu duszy Krainy Śniegu, Dalajlamie".

 

Kiedy władze ukarały mnie za napisanie książki o Tybecie, pan Liu Xiaobo wystąpił w mojej obronie, pisząc „Wiarę Oser i ateizm partii": „Tradycyjny buddyzm tybetański jest elastyczny i promienny niczym przezroczyste promienie słoneczne na płaskowyżu Krainy Śniegu; ponad wszystko cechuje go stronienie od przemocy. Partia komunistyczna jest natomiast sztywna i ponura jak ciemny grobowiec, w którym złożono szczątki tyrana, cesarza Qin; najchętniej posługuje się siłą i gwałtem. Konfrontacja między tybetańską pisarką a starym reżimem to przede wszystkim zderzenie wolności sumienia z nakładanym jej kagańcem, godności z upokorzeniem, otwartości wiary z bezmyślnością przemocy. Partia, jak zwykle, najpierw grozi, a następnie depce wierzenia religijne i kontrowersyjne poglądy polityczne, pokazując światu brutalny pysk ateistycznego materializmu w pełnej krasie".

 

Korzystając z okazji, pragnę złożyć wyrazy najwyższego szacunku jakże godnemu laureatowi Pokojowej Nagrody Nobla. Kiedy kalendarz pokaże pomyślny dzień, pójdę do lhaskiego sanktuarium pomodlić się, by pan Liu Xiaobo jak najszybciej odzyskał wolność. Jednocześnie kłaniam się Komitetowi za to, że nie ugiął się pod presją Pekinu i przyznał Nobla chińskiemu dysydentowi, który jak mało kto uosabia prawdziwego ducha tej nagrody.            

 

 

Lhasa, 13 października 2010

 

 

 

 

 

Oser była jedynym Tybetańczykiem w gronie pierwotnych sygnatariuszy  Karty 08.

 

 


Home Aktualności Raporty Teksty Archiwum Linki Pomoc Galeria
 
NOWA STRONA (od 2014 r.)