Radio Wolna Azja

11-08-2007

wersja do druku

Share

Tybetańscy koczownicy kończą protest w Lithangu

 

Tybetańscy koczownicy protestujący przed budynkami rządowymi w Lithangu (chiń. Litang), w prefekturze Kardze (chiń. Ganzi) prowincji Sichuan dali się przekonać przywódcom lokalnym do zakończenia protestu, do którego pacyfikacji ściągnięto do regionu tysiące uzbrojonych policjantów.

 

rongjeadrak
                                                 Rongje Adrak

 

 Termin postanowionego przez władze ultimatum minął - bez podjęcia żadnych działań - 8 sierpnia o ósmej rano, lecz urzędnicy nadal przekonywali setki koczowników do spokojnego opuszczenia Lithangu. Protestujący domagali się zwolnienie swego krajana Rongje Adraka, którego zatrzymano za publiczne nawoływanie do powrotu Dalajlamy z wygnania. Żądali też od władz poszanowania wolności religii, prawa do słuchania nauk Dalajlamy oraz wypuszczenia z więzienia słynnego Tenzina Delka Rinpocze i innych skazanych.

 

„Kazano im rozejść się przed ósmą rano ósmego, grożąc zastosowaniem siły - mówi lokalne źródło. - Bez skutku. Wtedy wyszła do nich grupa wysokich urzędników, głównie Tybetańczyków, którzy powiedzieli, że istnieje ogromne niebezpieczeństwo krwawej pacyfikacji protestu. Obiecali zająć się ich postulatami i zrobić wszystko, żeby doprowadzić do zwolnienia Rongje Adraka". Wśród urzędników - którzy zwracali się do protestujących z błagalnie złożonymi dłońmi - był Sonam, gubernator Lithangu. „Demonstranci zgodzili się warunkowo przerwać protest i obserwować rozwój wypadków. Jeśli ich żądania nie zostaną spełnione, podejmą go znowu. Zaczęli się wycofywać w południe, po dwóch godzinach było po wszystkim".

 

Po incydencie, do którego doszło 1 sierpnia, władze ograniczyły swobodę poruszania się w regionie i ściągnęły do Lithangu pięć tysięcy funkcjonariuszy Ludowej Policji Zbrojnej.

 

Obserwatorzy wątpią w możliwość szybkiego zwolnienia Rongje Adraka. Przedstawiciele nomadów spotkali się z wysokimi urzędnikami z prefektury Kardze i okręgu Lithang. Powiedziano im, że Rongje Adrak dopuścił się ciężkich „przestępstw", kładąc szczególny nacisk na wznoszenie okrzyków „niech żyje Dalajlama" na oczach tysięcy ludzi. „Jego działania godzą w konstytucję Chin - mieli mówić urzędnicy. - Jeśli coś takiego w ogóle przeszło mu przez myśl, nie powinien o tym rozmawiać nawet z najbliższymi przyjaciółmi. Popierając go, narażacie się na oskarżenie o współudział. Będzie lepiej, jak się rozejdziecie".



Home Aktualności Raporty Teksty Archiwum Linki Pomoc Galeria
 
NOWA STRONA (od 2014 r.)