Teksty. Z perspektywy Tybetańczyków

wersja do druku

Share

Teraz przeszłego

Ngarma

 

Ledwo dwadzieścia trzy lata i już góra żalów.

Skąd się to bierze? Skąd?

 

Spod drzwi, królestwa

drobin kurzu,

zapraszam plamkę światła.

 

Herbata dawno wystygła.

Większości rzeczy, którym się to przytrafiło,

nie da się ogrzać na nowo.

 

Z kolei niektóre niedokończone rysunki

nie chcą się wytrzeć,

męcząc jak każda niedoróbka.

Łamię trzy zupełnie dobre strzały o zegar,

mieszając mu cyfry na tarczy.

Oszczędzam sobie widoku zmarszczonego czoła w lustrze.

 

Samochód

wlecze ogon czarnego dymu

rano na wschód,

wieczorem na zachód.

 

Na poboczu namiętnie całuje się jakaś para,

a ja przypominam sobie nagle

nie swoją przeszłość, tylko ich przyszłość.

 

Do zakamarków umysłu docierają wyłącznie sny.

Zdolność zapominania czyni mnie

lekkim jak piórko.

 

Jak widzisz, że unoszę się w powietrzu, to iluzja,

ale gdy mnie niosą, wszystko dzieje się naprawdę.

 

Włosy mi rosną i wypadają,

oczy wyłażą w mroku.

 

Jak ciernik kocha cierń,

tak ja uwielbiam świat.

 

Robię mniejsze kroki

i coraz bardziej się garbię.

Zapomniałem po kolei wszystkie imiona

z listu na biurku.

 

Wynoszeni przez grabarzy muszą być martwi,

nie odpowiedział mi żaden z przyjaciół.

W innym miejscu i czasie,

w zadymionej knajpie

rozmawiają o dzielnicy i okolicy,

narzekając chórem, że znów się spóźniam.

 

Ciemność przypomina ścianę z dobrze ułożonych cegieł.

Wszędzie czuję się jak w domu,

w którym nie grzeje się zimą

i nie stawia kwiatów latem.

 

Wszystko na horyzoncie

płonie w oddali.

Dla mnie kształty mają esencję

podobną tej, która łączy

moje narodziny, lata, chorobę i śmierć.

 

Co godzi

zapach i dźwięk wymykające się zmysłom,

przeciekające przez palce,

z korzeniami upadającego ducha?

Moje myśli

i chmury nad głową?

 

Spod pachy nocy wyszła sowa

i przysiadła na czubku promyka

neonowego światła.

Miasto jest sercem chaosu.

 

Tyle dni i nocy

oddałem ulicom, sklepom, księgarniom.

Otwierałem stare drzwi starym kluczem,

śniłem stary sen w starym łóżku.

Wiadomości są dzisiejsze, ale czuję się jak wczoraj.

 

Teraz nawet godzina

Jest jak nieprzesuwalny koralik różańca.

Stać mnie tylko na to gmeranie kciukiem.

 

I będzie następny żywot

albo i go nie będzie.

 

 

 

 

sierpień 2011

 

 

 

Ngarma - to pseudonim Dzingsela Kjaba, studenta Uniwersytetu Narodowości w Silingu (chiń. Xining) i autora tekstu niesłychanie popularnego „Pokolenia" Judruku.

 

 


Home Aktualności Raporty Teksty Archiwum Linki Pomoc Galeria
 
NOWA STRONA (od 2014 r.)