Tragedia klasztoru Karma
Oser
Wczesnym rankiem 26 października 2011 roku doszło do eksplozji w ratuszu miasteczka Karma, w okręgu Czamdo, w Tybetańskim Regionie Autonomicznym. Władze lokalne natychmiast wskazały winnego: klasztor Karma.
Konflikt narastał od dawna. Nękający słynną świątynię urzędnicy zainstalowali w niej stałą grupę roboczą, której obecność spędzała sen z powiek duchownych i mieszkańców pobliskich osad. W klasztorze studiowało pisma buddyjskie ponad stu mnichów w wieku od dziesięciu do dwudziestu lat; wszystko dzieci z okolicy. Ponieważ przepisy zabraniają nowicjatu niepełnoletnim, ich los był przesądzony. Grupa zdesperowanych chłopców wzięła trochę materiału wybuchowego z placu budowy i wrzuciła ładunek do budynku administracji. Wybuch nie spowodował większych szkód, nikt też nie odniósł obrażeń. Młodzi mnisi rozrzucili jeszcze ulotki, urągające polityce władz.
Lokalni aparatczycy sięgnęli po wypróbowany sposób, pozwalający nie tylko uniknąć niewygodnego dochodzenia, ale i urosnąć w oczach zwierzchników: rozdmuchali błahy incydent do „terrorystycznego zamachu separatystów". Klasztoru Karma nie mogło spotkać nic gorszego. Świątynię otoczono wojskowym kordonem, wszystkich duchownych obfotografowano, pobrano próbki pisma i krwi, skonfiskowano telefony komórkowe. Z miejsca aresztowano ponad siedemdziesięciu mnichów. Wielu innych ze strachu uciekło. Potem zaczęto przesłuchiwać okolicznych chłopów i zmuszać ich do składania zeznań.
Miesiąc później zatrzymano dwóch khenpo, Lodo Rabsala i Namse Sonama oraz Dhondupa Gjaco, nauczycieli z klasztoru Karma, którzy medytowali w górskiej pustelni w Nangczenie, w prefekturze Juszu prowincji Qinghai, skąd przewieziono ich do aresztu śledczego Biura Bezpieczeństwa Publicznego w Czamdo. Zarzucono im próbę „podzielenia państwa".
Popchnęło to do dramatycznego protestu Tenzina Phuncoga, chłopa i byłego mnicha z Karmy, który 1 grudnia 2011 roku podpalił się przed ratuszem, wołając: „Zamknęliście mojego mistrza i lamów z klasztoru Karma, to nie do zniesienia!". Napisał też list pożegnalny: „Skoro Khenpo Lodo Rabsal, Namse Sonam, wszyscy mnisi i mniszki z Karma Gon, prawdziwi adepci Dharmy, muszą znosić tortury i więzienie, to mnie pozostaje tylko oddać życie".
W klasztorze Karma było pierwotnie ponad dwustu mnichów. Grupa robocza wydaliła stu czterech „niezarejestrowanych", zmuszając ich do powrotu do świeckiego życia. Potem znikło stu dwudziestu czterech. W świątyni osadzono na stałe tuzin chińskich i tybetańskich aparatczyków, wspieranych przez obozujących w pobliżu kilkudziesięciu żołnierzy Ludowej Policji Zbrojnej. To, co było kiedyś klasztorem, teraz przypominało bardziej więzienie.
Na początku 2013 roku krewni oskarżonych lamów poprosili o pomoc chińskich adwokatów: Tanga Tianhao z Chongqingu, Cheng Bina z Xiningu i Ran Tonga z Chengdu. Obrońcy sprawę przyjęli i tłukli się do Czamdo, nie zważając na mróz i niebotyczną wysokość. Dzięki ich wysiłkom oskarżenie o „separatyzm" zmieniono na „udzielanie schronienia przestępcom": dwa i pół roku pozbawienia wolności. Adwokaci uznali i ten zarzut za dęty, ale uniewinnienie nie wchodziło w grę.
Tragedia klasztoru Karma sięga jednak dalej. W marcu 2012 roku aresztowano dwóch starszych mnichów z Bojagu, innego klasztoru szkoły kagju w Czamdo. Dziamjang Jesze i Drubgju zostali oskarżeni o rozrzucenie ulotek z apelem o nieświętowanie Losaru, Nowego Roku kalendarza tybetańskiego, i położenie kresu prześladowaniom w Karmie. Zarzucono im także organizowanie modłów w intencji samospaleńców i długiego życia Jego Świątobliwości Dalajlamy. Dzięki zabiegom dwóch chińskich adwokatów władze wycofały się z oskarżenia o „separatyzm" i mnisi odzyskali wolność w czerwcu 2013 roku.
Polowanie na uciekinierów z klasztoru Karma trwa nadal. Jego ofiarą padł mądry, czcigodny Khenpo Karma Cełang z klasztoru Dziapa (także tradycji kagju) w sąsiednim Nangczenie, w Qinghai. Aresztowano go 6 grudnia 2013 roku i przewieziono do Czamdo. Tamtejsze władze uważają, że miał związek z wypadkami w Karmie, więc teraz i on potrzebuje chińskiego prawnika.
25 grudnia 2013
Na pierwszym planie dwóch skazanych nauczycieli.