(Tę część raportu o Chinach opracowano zgodnie z Ustępem 536(b) Ustawy 103-236. Stany Zjednoczone uznają Tybetański Region Autonomiczny – dalej: Tybet – za część Chińskiej Republiki Ludowej. Zachowanie i rozwój unikalnego dziedzictwa religijnego, kulturalnego i językowego Tybetu oraz ochrona podstawowych praw jego narodu nadal budzą niepokój.)
Konstytucja Chińskiej Republiki Ludowej gwarantuje wolność religii, niemniej rząd poddaje ścisłej kontroli praktyki religijne i miejsca kultu w Tybecie. Większość Tybetańczyków praktykuje buddyzm tybetański. Choć władze pozwalają na pewne tradycyjne praktyki religijne i publiczne manifestowanie wiary, nie tolerują i natychmiast brutalnie tłumią wszelkie działania, które uznają za medium politycznych protestów – np. nawoływanie do niepodległości Tybetu – lub jakikolwiek przejaw separatyzmu.
Trudno dokładnie określić stopień pogwałceń praw religijnych w Tybecie, ponieważ rząd Chin ściśle kontroluje tak dostęp do samego Tybetu, jak do informacji o nim. Represje były szczególnie brutalne latem 2000 – kiedy to wprowadzono nowe restrykcje, dotyczące religijnych praktyk osób świeckich – ale pod koniec roku nie egzekwowano ich już z taką surowością. Tybetańczycy są jednak nadal represjonowani, a rząd Chin wciąż depcze wolność religii.
Kontynuowano – choć z mniejszą intensywnością – kampanię “edukacji patriotycznej”, którą rząd rozpętał w połowie lat dziewięćdziesiątych. Władze ogłosiły osiągnięcie “sukcesu” w zwiększaniu kontroli nad strukturami buddyzmu tybetańskiego. Nadal jednak aresztowano wiele osób – w tym mnichów i mniszki – które podejmowały pokojowe protesty lub odmawiały przestrzegania zasad, narzucanych klasztorom przez rząd. Zasady te obejmują wyrzeczenie się Dalajlamy i uznanie Tybetu za część Chin. Wielu duchownych pozostaje w więzieniach i odbywa długoletnie wyroki za podobne wykroczenia. Napływały raporty o zgonach więzionych duchownych oraz maltretowaniu i torturowaniu mnichów i mniszek, podejrzewanych o działalność polityczną.
Choć populacja chrześcijan jest niezwykle mała, na nawróconych wywierano presję społeczną; mówi się, że niektórych wyrzekają się rodziny.
Rząd Stanów Zjednoczonych konsekwentnie zabiega o większą wolność religii w Tybecie, wzywając rząd centralny i władze lokalne do zagwarantowania swobód religijnych, protestując przeciwko udokumentowanym prześladowaniom religijnym i dyskryminacji, omawiając poszczególne przypadki z [chińskimi] władzami oraz domagając się informacji o konkretnych wydarzeniach.
Część I: Demografia
Tybet zajmuje powierzchnię 471.700 mil kwadratowych; według oficjalnych danych, zamieszkuje go 2,62 miliona osób. Większość praktykuje w pewien sposób buddyzm tybetański. Potajemnie buddyzm praktykuje również wielu Tybetańczyków, pracujących w strukturach rządu i należących do partii. Choć władze utrzymują, że Falun Gong nie działał w Tybecie, z raportów wynika, iż w regionie, wśród populacji Hanów, są wyznawcy tego ruchu. Region zamieszkuje również garstka tybetańskich muzułmanów i chrześcijan.
Chińscy urzędnicy twierdzą, że w Tybecie jest ponad 46.300 buddyjskich mnichów i mniszek oraz około 1.787 klasztorów, świątyń i miejsc kultu religijnego. Od wielu lat podają oni te same liczby, choć z wiarygodnych raportów wynika, że po ogłoszeniu kampanii “edukacji patriotycznej” wydalono z klasztorów wielu mnichów i mniszek, którzy nie chcieli wyrzec się Dalajlamy lub zostali uznani za “politycznie niewykwalifikowanych” i musieli opuścić świątynie. Liczby te dotyczą tylko Tybetańskiego Regionu Autonomicznego; ponad sto tysięcy mnichów i mniszek zamieszkuje również w innych tybetańskich regionach Chin, przede wszystkim w prowincjach Sichuan, Yunnan, Gansu i Qinghai.
Część II: Wolność religii
Stan prawny
Konstytucja Chińskiej Republiki Ludowej gwarantuje wolność wierzeń religijnych i wolność do niewyznawania religii; rząd stara się jednak ograniczyć praktykę religii do uznanych przez siebie organizacji i zarejestrowanych miejsc kultu oraz kontrolować rozwój i zasięg działalności grup religijnych. Rząd poddaje ścisłej kontroli praktyki religijne i miejsca kultu w Tybecie. Choć władze pozwalają na pewne tradycyjne praktyki religijne i publiczne manifestowanie wiary, nie tolerują i natychmiast brutalnie tłumią wszelkie działania, które uznają za medium politycznych protestów, np. nawoływanie do niepodległości Tybetu, lub jakikolwiek przejaw separatyzmu. Władze regularnie zmuszają mnichów i mniszki do wyrzekania się Dalajlamy i deklarowania jednoznacznego poparcia dla polityki rządu i partii wobec historii i religii oraz oficjalnie aprobowanych inkarnacji i przywódców religijnych.
Rząd kontynuował brutalną kampanię propagandową przeciwko Dalajlamie i jego “rządowi na wychodźstwie”. Oficjalne media ostro krytykowały “klikę Dalaja” i, usiłując podważać jego władzę religijną, regularnie nazywały go “przestępcą”, który chce podzielić Chiny. Rząd centralny i urzędnicy lokalni często powtarzali, że dialog z Dalajlamą jest niemożliwy i że jego działalność zadaje kłam składanym publicznie deklaracjom, iż nie zabiega o niepodległość dla Tybetu. Rząd utrzymuje jednak, że drzwi do rozmów i negocjacji są otwarte, o ile Dalajlama publicznie oświadczy, że Tybet stanowi integralną część Chin. Od 1998 roku rząd domaga się także, by Dalajlama uznał Tajwan za prowincję Chin.
Rząd twierdzi, że od 1976 roku przeznaczył ponad 40 milionów USD (300-400 milionów rmb) na odbudowę dziesiątków tysięcy buddyjskich świątyń, zniszczonych podczas rewolucji kulturalnej i przed nią. Odbudowywane budynki miały rzekomo służyć praktykom religijnym, w dużej mierze szło jednak o rozwój turystyki w Tybecie. Prowadzone ostatnio prace budowlane finansowane były ze źródeł prywatnych, ale pod koniec roku kilka wielkich świątyń otrzymało dotacje rządowe.
Restrykcje
W Tybecie istnieje ścisły związek między klasztorami buddyjskimi a działalnością niepodległościową; rząd starał się ograniczać rozwój klasztorów, które oskarża o marnowanie lokalnych zasobów i polityczne powiązania z tybetańską społecznością emigracyjną. Rząd twierdzi, że nie narzuca żadnych limitów najważniejszym klasztorom i że o liczbie mnichów, na których utrzymanie może pozwolić sobie świątynia, decydują poszczególne komitety demokratycznego zarządzania. Komitety kontrolowane są jednak przez władze i w praktyce te sztywne limity określa rząd. Rząd ma prawo do odrzucenia wniosku osoby, która ubiega się o wstąpienie do zakonu, niemniej nie zawsze egzekwuje te restrykcje.
W klasztorach nadal mieszkają i kształcą się młodzi mnisi. Choć przepisy zabraniają przyjmowania do klasztorów osób, które nie ukończyły osiemnastego roku życia, szaty zakonne przywdziewa wielu młodszych chłopców. W ostatnich latach wydalono jednak ze świątyń wielu nowicjuszy, którzy zgodnie z tradycją usługiwali starszym mnichom i zdobywali podstawową wiedzę monastyczną, czekając na formalne wyświęcenie. Ponieważ młodociani nie byli formalnie członkami klasztorów, władze zaprzeczają spadkowi liczby mnichów.
Rząd nadal nadzoruje codzienne życie głównych klasztorów. Choć nie finansuje ich działalności, sprawuje nad nimi kontrolę poprzez komitety demokratycznego zarządzania i lokalne biura do spraw religii. W wielu regionach przepisy stanowią, że komitetami demokratycznego zarządzania mogą kierować tylko “patriotyczni i oddani” duchowni; wszyscy członkowie komitetów muszą zostać zaaprobowani przez władze. W komitetach niektórych klasztorów zasiadają również przedstawiciele rządu. Mimo owych prób kontrolowania kleru i świątyń, w klasztorach nadal panują silne nastroje antyrządowe.
W ostatnich latach komitety demokratycznego zarządzania głównych klasztorów zaczęły przejmować wszystkie fundusze, pochodzące ze sprzedaży biletów i datków pielgrzymów. Wcześniej rozdzielano je pomiędzy mnichów, którzy podejmowali zaawansowane studia, by uzyskać monastyczne dyplomy naukowe. “Uczeni mnisi” muszą poświęcać teraz przynajmniej część swego czasu na działalność zarobkową. Wielu ekspertów obawia się, że spadnie przez to liczba wykwalifikowanych nauczycieli duchowych.
Kontynuowano – choć z mniejszą intensywnością – kampanię “edukacji patriotycznej”, którą rząd rozpętał w połowie lat dziewięćdziesiątych. Władze ogłosiły osiągnięcie “sukcesu” w zwiększaniu kontroli nad strukturami buddyzmu tybetańskiego, narzucając nowe przepisy oraz zastraszając lub wydalając duchownych, którzy nie chcieli dostosować się do wymagań partii i pozostali lojalni wobec Dalajlamy. Rząd nadal wysyłał do klasztorów grupy robocze, prowadzące obowiązkowe zajęcia dla mnichów i mniszek. Owe grupy – zupełnie nieskuteczne w zmienianiu postaw i poglądów duchownych – zmuszają mnichów i mniszki do wykazania się “patriotyzmem”, czyli podpisania deklaracji, w której odrzucają niepodległość Tybetu i Genduna Czokji Nimę – chłopca uznanego przez Dalajlamę za jedenaste wcielenie Panczenlamy, wyrzekają się Dalajlamy i poddają go krytyce, opowiadają się za jednością Chin i Tybetu oraz zobowiązują do niesłuchania Głosu Ameryki i Radia Wolna Azja. Z wielu raportów wynika, że mnisi, którzy odmawiali podpisania takiego dokumentu, byli wydalani z klasztorów; nie mogli też wrócić do rodzinnych domów i podjąć pracy. Ze świątyń wydalano również duchownych, którzy nie zdali stanowiących element kampanii “egzaminów”. Wielu wolało “dobrowolnie” odejść, niż wyrzec się Dalajlamy. Polityka władz budzi ogromny opór i głęboką niechęć tak mnichów, jak świeckich buddystów. Choć edukacja patriotyczna nie jest już tak intensywna, nadal zakłócała życie wielu klasztorów i skłoniła licznych duchownych do ucieczki do Indii. Według Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców, rokrocznie ucieka do Nepalu około 3.000 Tybetańczyków; ponad trzydzieści procent twierdzi, że powodem ich ucieczki były kampanie “edukacji patriotycznej”.
W czerwcu 2001 roku władze nakazały opuścić klasztorne obozowisko Larung Gar (nazywane również Tybetańskim Instytutem Buddyjskim Serthar) tysiącom mnichów i mniszek. Od października 2001 w owym kompleksie (położonym w Tybetańskiej Prefekturze Autonomicznej Ganze prowincji Sichuan) może przebywać zaledwie 1.400 z ponad siedmiu tysięcy duchownych.
Po ucieczce do Indii Karmapy, głowy szkoły karma kagju i jednego z najbardziej wpływowych hierarchów buddyzmu tybetańskiego, władze zacieśniły kontrolę nad procesem poszukiwania i kształcenia inkarnowanych lamów. 16 stycznia 2000 rząd zatwierdził wybór dwuletniego Sonama Phuncoga na siódmą inkarnację Retinga Rinpocze. Decyzji tej nie uznał jednak Dalajlama, który tradycyjnie zatwierdza wybór ważnych hierarchów, do których zalicza się Reting Rinpocze. Z raportów wynika, że chłopca – mieszkającego teraz z rodzicami, i ogromną obstawą, w pobliżu świątyni – nie uznaje również wielu mnichów klasztoru Reting. Władze poddają ścisłej kontroli cały region. Inny młody inkarnowany lama, siedmioletni Pało Rinpocze – uznany przez Karmapę za osiemnaste wcielenia ważnego mistrza szkoły karma kagju – przebywa w areszcie domowym w klasztorze Nenang. Odseparowano go od duchowych nauczycieli; władze domagają się, by uczęszczał do normalnej chińskiej szkoły. Cudzoziemcom, w tym delegacjom rządowym, regularnie odmawiano zgody na odwiedzenie tego klasztoru.
Rząd nadal twierdzi, że chłopiec, którego mianował w 1995 roku, jest jedenastym wcieleniem Panczenlamy. Władze ściśle kontrolują życie i kontakty chłopca, który bardzo rzadko pojawia się publicznie – otoczony tłumem funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa – w Pekinie i w Tybecie. Panczenlama jest postacią numer dwa w hierarchii buddyzmu tybetańskiego, ustępując miejsca tylko Dalajlamie.
Nadal obowiązywał zakaz wystawiania na widok publiczny zdjęć Dalajlamy, które można zdobyć tylko nielegalnie. Wiosną 2000 komitety osiedlowe zaczęły prowadzić rewizje w lhaskich domach, konfiskując książki i zdjęcia Dalajlamy. Pod koniec roku zaprzestano regularnych rewizji i w miejscach publicznych znów pojawiły się zdjęcia Dalajlamy. Choć zakaz ten obowiązuje również w regionach tybetańskich poza granicami TRA, wiosną 2001 roku portrety Dalajlamy widziało się w wielu sklepach i świątyniach. Surowo egzekwowano jednak zakaz posiadania zdjęć Genduna Czokji Nimy, chłopca, którego Dalajlama uznał za nowe wcielenie Panczenlamy.
Około tysiąc duchownych piastuje różne stanowiska w strukturach lokalnych zgromadzeń ludowych i komitetach Ogólnochińskiej Ludowej Politycznej Konferencji Konsultatywnej. Władze wymagają jednak, by członkowie partii i osoby pracujące dla rządu przestrzegali partyjnej zasady ateizmu. Nadal trwa ogłoszona w styczniu 1999 roku trzyletnia kampania propagowania ateizmu i nauki w kręgach rządowych. W 2001 roku objęto nią wszystkich urzędników państwowych i szkoły. Celem owej kampanii jest promowanie rozwoju gospodarczego i walki z separatyzmem oraz “reakcyjną infiltracją kliki Dalaja”. Przedstawiciele rządu potwierdzają, że wszyscy urzędnicy biur ds. religii są członkami partii komunistycznej i muszą być ateistami. Wydaje się jednak, że na niższych szczeblach nie jest to regułą.
Wiosną i latem 2000 w Lhasie i innych regionach wprowadzano nowe restrykcje, zabraniając członkom partii i urzędnikom państwowym (w tym nauczycielom i pracownikom służby zdrowia) odwiedzania klasztorów i świątyni Dżokhang, posiadania ołtarzy i uczestniczenia w tradycyjnych uroczystościach religijnych – np. zawieszania na dachach nowych flag modlitewnych z okazji Nowego Roku, palenia kadzidła i odprawiania “lingkoru” (pielgrzymki do lhaskich miejsc kultu, stanowiącej element obchodów Sagadała, najważniejszego święta buddystów tybetańskich). W niektórych regionach podobne zakazy obowiązywały również osoby prywatne. Urzędnicy państwowi z Lhasy nie mogli dawać datków mnichom i mniszkom. Prowadzono rewizje w prywatnych domach, szukając w nich przedmiotów kultu religijnego i zdjęć Dalajlamy.
W lutym 2001 Tibet Information Network (TIN) – niezależna organizacja monitorująca sytuację w Tybecie – informował, że władze poleciły urzędnikom i uczniom obchodzenie Losaru w domach. Zabroniono im odwiedzania klasztorów i wspierania ich datkami. Wielu pielgrzymów zignorowało jednak te zakazy. Według TIN, w czerwcu 2001 władze Lhasy zaostrzyły zakaz obchodzenia urodzin Dalajlamy. W ostatnich latach nie wolno było, jak chce tradycja, palić z tej okazji kadzidła ani odwiedzać świątyń (które tego dnia zamknięto). Mimo to wiele osób, w tym urzędnicy państwowi, wzięło udział w zakazanych uroczystościach, odwiedzając klasztory, pielgrzymując i zawieszając nowe flagi modlitewne.
Władze wprowadzały też restrykcje, dotyczące podróżowania. Rząd ściśle kontrolował zagraniczne delegacje, które odwiedzały miejsca kultu, oraz ich kontakty z wyselekcjonowanymi duchownymi.
Pogwałcenia wolności religii
Trudno dokładnie określić stopień pogwałceń praw religijnych w Tybecie, ponieważ rząd Chin ściśle kontroluje tak dostęp do samego Tybetu, jak do informacji o nim. Represje były szczególnie brutalne latem 2000, kiedy to wprowadzono nowe restrykcje, dotyczące religijnych praktyk osób świeckich, ale pod koniec roku nie egzekwowano ich już z taką surowością. Tybetańczycy są jednak nadal represjonowani, a rząd Chin wciąż depcze wolność religii.
Według TIN, od 1989 roku w chińskich więzieniach zginęło co najmniej 26 mnichów i mniszek – w tym 17 w lhaskim Drapczi. W omawianym tu okresie napływały kolejne informacje o zgonach więźniów w zakładach karnych lub wkrótce po opuszczeniu ich murów. Jesienią 2000 miał umrzeć zaraz po zwolnieniu z lhaskiego aresztu śledczego Seitru mnich klasztoru Sera, Lobsang Szerab. Niezależne źródła podają, że był torturowany w Seitru i, wcześniej, w latach 1996-98, w obozie reedukacji przez pracę Trisam.
W lutym, po odbyciu dziewięciu lat z dziesięcioletniego wyroku za “propagandę kontrrewolucyjną i podżeganie”, zmarła Ngałang Loczoe (znana też jako Dondrub Dolma), mniszka z klasztoru Sandrup Dolma Lhakang.
W lutym 2001 TIN opublikował szczegółowy raport, który zawierał listę 197 tybetańskich mnichów i mniszek, więzionych w chińskich zakładach karnych, głównie w TRA. W kwietniu 2000 dyrektor Biura Administracji Więziennictwa TRA powiedział zagranicznej delegacji, że w trzech więzieniach TRA przebywa ponad stu duchownych, skazanych, w 90 proc., za “zagrażanie bezpieczeństwu państwa”. Wiele raportów mówi o maltretowaniu i torturowaniu mnichów i mniszek, podejrzewanych o działalność polityczną. Bito więźniów, którzy odmawiali poddania się “reedukacji patriotycznej”, a zwłaszcza wyrzeczenia się Dalajlamy i uznania Gjalcena Norbu, chłopca mianowanego przez rząd Panczenlamą. TIN donosił o brutalnym biciu mniszek, odbywających długoletnie wyroki – w tym Ngałang Czoezom i Phuncok Njidrol, skazanych w 1989 roku za śpiewanie niepodległościowych pieśni. Urzędnicy twierdzą, że Phuncok Njidrol okazała skruchę i jej karę zmniejszono o rok. Powinna wyjść na wolność w 2005 roku. Mniszka Ngałang Sangdrol była wielokrotnie bita i zamykana w karcerach. W 1998 roku jej wyrok podniesiono po raz trzeci – w sumie do 21 lat – za udział w proteście w więzieniu. Stan zdrowia Ngałang Sangdrol budzi poważny niepokój, choć urzędnicy państwowi twierdzą, że nic jej nie dolega.
Rząd nadal więził Genduna Czokji Nimę, którego Dalajlama uznał za XI Panczenlamę, i jego krewnych. Chłopiec zniknął w 1995 roku; miał wówczas sześć lat. Władze twierdzą, że przetrzymują go dla jego własnego bezpieczeństwa, że mieszka on w Tybecie i uczęszcza do szkoły jak “normalny uczeń”. Miejsce pobytu Genduna Czokji Nimy i jego rodziny pozostaje nie znane; rząd odrzucał wszystkie prośby społeczności międzynarodowej o kontakt z chłopcem, który pozwoliłby na zweryfikowanie doniesień o jego sytuacji. W listopadzie 1999 rząd zaprzeczył, że – jak podawały niektóre źródła – zwłoki Genduna Czokji Nimy zostały potajemnie spalone, ponownie nie zgodził się jednak na dopuszczenie do chłopca niezależnych obserwatorów. W październiku 2000 przedstawiciele rządu pokazali zagranicznym dyplomatom dwa zdjęcia, przedstawiające jakoby Genduna Czokji Nimę. Choć dla przytłaczającej większości buddystów Panczenlamą jest dziecko, wskazane przez Dalajlamę, tybetańscy mnisi twierdzą, że zmuszano ich do podpisywania “aktów lojalności” wobec chłopca mianowanego przez władze. Partia komunistyczna wzywała swych członków do popierania “oficjalnego” Panczenlamy.
Według wiarygodnych raportów, Czadrel Rinpocze, którego oskarżono o zdradę tajemnicy państwowej i pomaganie Dalajlamie w wyborze XI Panczenlamy, jest od 1995 roku przetrzymywany w tajnym więzieniu w Sichuanie. W 2000 roku rząd poinformował zagraniczną delegację, że “fizycznie jest zdrowy”. Wyrok Czadrela Rinpocze skończył się w maju 2001, ale w chwili pisania tego raportu nadal przebywał on w więzieniu.
Po ucieczce do Indii Karmapy Ugjena Trinleja Dordże (grudzień 1999) władze ograniczyły dostęp do klasztoru Curphu, siedziby karmapów, i ogłosiły kampanię edukacji patriotycznej. Karmapa wielokrotnie mówił publicznie, że zdecydował się na ucieczkę, ponieważ nie pozwolono mu pojechać do Indii i studiować pod kierunkiem odpowiednich nauczycieli, którzy z kolei nie mogli uzyskać zgody na przyjazd do niego. Według TIN, po ucieczce Karmapy aresztowano co najmniej dwóch mnichów z Curphu, a rodziców chłopca poddano ścisłej kontroli. Rząd zaprzecza aresztowaniom i twierdzi, że na rodziców Karmapy nie nałożono żadnych restrykcji. W styczniu 2001 TIN informował jednak o napiętej sytuacji w Curphu, stałej obecności policji w klasztorze i wprowadzeniu nadzwyczajnych środków bezpieczeństwa, które mają uniemożliwić mnichom pójście w ślady Karmapy i ucieczkę do Indii. Do klasztoru nie przyjmuje się również nowych duchownych. W grudniu 2000 dopuszczono do Curphu zagraniczną delegację. W klasztorze przebywało wówczas około 325 mnichów. Nie było wielu pielgrzymów, odprawiano jednak rytuały religijne.
Niektóre źródła informowały o aresztowaniach adeptów Falun Gong w Tybecie po zdelegalizowaniu tego ruchu w lipcu 1999. Oficjalne źródła donosiły o podjęciu “odpowiednich kroków” w celu wyplenienia praktyki Zhong Gong wśród stacjonujących w TRA żołnierzy Armii Ludowo-Wyzwoleńczej.
Przymusowe nawracanie
Nie było informacji o nawracaniu siłą – w tym młodocianych obywateli USA, którzy zostaliby uprowadzeni bądź nielegalnie wywiezieni ze Stanów Zjednoczonych; rząd nie odmówił też udzielenia zgody na powrót takich dzieci do USA.
Część III: Postawy społeczne
Większość Tybetańczyków praktykuje buddyzm tybetański. Choć populacja chrześcijan jest niezwykle mała, na nawróconych wywierana jest presja. Pewne źródła podają, że niektórych wyrzekły się rodziny.
Część IV: Polityka rządu Stanów Zjednoczonych
Departament Stanu, ambasada USA w Pekinie oraz konsulat generalny w Czengdu podejmują liczne kroki na rzecz promowania wolności religii w Tybecie. Podczas regularnych spotkań z przedstawicielami rządu – w tym urzędnikami odpowiedzialnymi za religię – dyplomaci [amerykańscy] konsekwentnie wzywają rząd centralny i władze lokalne do szanowania wolności religii w Tybecie. Ambasada składa stanowcze protesty, ilekroć docierają do niej wiarygodne informacje o prześladowaniach lub dyskryminacji religijnej. Przebywający w Chinach dyplomaci regularnie występowali o zgodę na wyjazd do Tybetu, by monitorować panujące tam warunki – również sytuację w dziedzinie wolności religii – niemniej władze chińskie były temu coraz bardziej niechętne. Urzędnicy amerykańscy utrzymują kontakty z wieloma dostojnikami religijnymi, a Departament Stanu zasięga opinii niezależnych ekspertów i organizacji religijnych w Stanach Zjednoczonych. Ambasada – w tym ambasador i najwyżsi urzędnicy – regularnie podnoszą kwestię więźniów i prześladowań religijnych. Spotykają się systematycznie z dyrektorem Biura ds. Religii. Ambasada poruszała między innymi sprawy Genduna Czokji Nimy, chłopca, w którym Dalajlama rozpoznał XI Panczenlamę, opata Czadrela Rinpocze, Ngałang Sangdrol oraz innych tybetańskich mnichów i mniszek. Inni urzędnicy ambasady omawiali też poszczególne przypadki podczas spotkań z urzędnikami Biura ds. Religii Rady Państwa i Departamentu Pracy Zjednoczonego Frontu.
Home
Aktualności
Raporty
Teksty
Archiwum
Linki
Pomoc
Galeria
NOWA STRONA (od 2014 r.)