Teksty. Z perspektywy świata

wersja do druku

Share

Specjalny Koordynator ds. Tybetu

Wystąpienie przed Komisją Stosunków Zagranicznych Kongresu USA 11 marca 1999

Julia V. Taft

Panie Przewodniczący, członkowie Komisji, dziękuję za możliwość złożenia oświadczenia w sprawie Tybetu. Jestem wdzięczna Komisji za zmianę terminu posiedzenia, bym mogła w nim uczestniczyć. Nominacja na stanowisko Specjalnego Koordynatora ds. Tybetańskich, jaką otrzymałam z rąk pani sekretarz Albright, jest dla mnie wielkim zaszczytem. Dzisiejsze posiedzenie zbiega się z bardzo ważną i smutną rocznicą dla Tybetańczyków – 40. rocznicą wybuchu powstania w Tybecie i ucieczki Dalajlamy, który do dziś żyje na wygnaniu.

Jak Państwo wiedzą, jestem również zastępcą sekretarza stanu ds. populacji, uchodźców i migracji. Choć nie jestem ekspertem od spraw chińskich, zajmując się przez 25 lat uchodźcami, pracowałam już z ludźmi, którzy musieli uciekać przed represjami. Moje Biuro od dawna wspiera programy dla tybetańskich uchodźców w Nepalu i w Indiach.

Urząd Specjalnego Koordynatora ds. Tybetańskich stawia sobie dwojakie cele. Po pierwsze, ma aktywnie zabiegać o poważny, bezpośredni dialog między rządem Chin a Dalajlamą i jego przedstawicielami. Choć nie zamierzamy pełnić roli mediatora, będę robić wszystko, by doszło do takich rozmów. Po drugie, będę zabiegać o wsparcie dla unikalnego religijnego, kulturowego i językowego dziedzictwa Tybetu. Obok tradycyjnej dyplomacji, zamierzam starać się o pomoc celową – bilateralną, multilateralną, poprzez fundacje i organizacje pozarządowe, a nawet kręgi biznesowe. W ten sposób będziemy mogli wesprzeć rozwój całej społeczności tybetańskiej oraz pomóc w zachowaniu jej religijnej i kulturowej odrębności.

Chciałabym teraz krótko omówić politykę Stanów Zjednoczonych wobec Tybetu, sytuację w Tybecie oraz stosunki między rządem Chin a Dalajlamą od czasu utworzenia Biura Specjalnego Koordynatora. Na koniec opowiem o moich najbliższych planach.

Polityka USA

Polityka rządu Stanów Zjednoczonych wobec Tybetu nie różni się od stanowiska całej społeczności międzynarodowej: uznajemy Tybetański Region Autonomiczny za część Chin. W ostatnich latach w tym samym duchu wypowiadał się również Dalajlama, stwierdzając, że chce dla Tybetu większej autonomii, a nie niepodległości.

Ponieważ Tybet nie jest suwerennym państwem, nie utrzymujemy stosunków dyplomatycznych z przedstawicielami tybetańskiego rządu na wychodźstwie. W związku z Tybetem utrzymujemy jednak kontakty z wieloma osobami w Chinach i poza ich granicami. Spotykamy się również z Dalajlamą jako światowym przywódcą religijnym i laureatem Nagrody Nobla. Podczas wizyty w Stanach Zjednoczonych w listopadzie 1998 roku spotkał się on z prezydentem, wiceprezydentem, sekretarzem stanu i innym przedstawicielami rządu USA. O sytuacji w Tybecie informuje nas również personel ambasady w Pekinie oraz konsulatu generalnego w Czengdu.

Sytuacja w Tybecie

Od końca lat 80. Chiny kierują do Tybetu znaczne środki finansowe. Mimo tych inwestycji, Tybet pozostaje jednym z najuboższych regionów Chin. Liczba analfabetów wśród Tybetańczyków jest bardzo wysoka i sięga 40 proc., a w niektórych regionach nawet 80 proc. Chińskie programy rozwoju gospodarczego, wspierane subsydiami rządu centralnego, zmieniają społeczeństwo tybetańskie i tradycyjny styl życia. Choć w ostatnich latach rząd podjął pewne kroki, by odbudować obiekty sakralne oraz inne zabytki kultury tybetańskiej, które zniszczono podczas rewolucji kulturalnej, represyjne środki kontroli społecznej i politycznej nadal ograniczają podstawowe swobody Tybetańczyków i zagrażają unikalnemu kulturowemu, religijnemu i językowemu dziedzictwu Tybetu.

Chiny zwiększyły nakłady na oświatę w Tybecie, ale często korzystają z nich Hanowie, których dzieci uczęszczają do szkół w Tybecie. W wielu szkołach podstawowych naucza się tylko po tybetańsku, niemniej środki, trafiające do placówek, z których korzystają wyłącznie Tybetańczycy, są z reguły niewystarczające. Inny problem – to marginalizacja języka tybetańskiego w szkołach ponadpodstawowych, gdzie wykłada się po chińsku. Chińczycy twierdzą, że celem tej polityki jest zwiększenie szans Tybetańczyków we współzawodnictwie z Hanami, zwłaszcza w szkołach wyższych. Niemniej praktyka ta okazuje się szkodliwa dla społeczności tybetańskiej jako takiej. Jednocześnie do regionu ściągają tysiące Hanów; czekają tu na nich przywileje i wyższe pensje, gdyż w sferze zatrudnienia stosuje się praktyki dyskryminacyjne i przywiązuje wielką wagę do biegłej znajomości chińskiego.

Z całego Tybetu napływają informacje o powszechnym gwałceniu praw człowieka. Z naszego raportu o prawach człowieka wynika, że Tybetańczycy, których oskarżono o separatyzm za pokojowe wyrażanie poglądów politycznych lub religijnych, są torturowani, arbitralnie aresztowani i wtrącani do więzień bez publicznego procesu.

W ostatnim czasie władze chińskie jeszcze bardziej ograniczyły swobody religijne – zwłaszcza poprzez kampanię, której celem jest reedukacja mnichów i mniszek, przejęcie kontroli nad świątyniami i wydalenie z nich osób popierających Dalajlamę. Rząd uznał, że klasztory są głównymi ośrodkami “antychińskiej” działalności separatystycznej. Szczególną niechęć i protesty budzi kampania ateizacji i zakaz posiadania zdjęć Dalajlamy. Owe protesty wywoływały brutalne reakcje władz i doprowadziły do śmierci kilkunastu mnichów i mniszek. Praktyki takie nie tylko godzą w samo serce tybetańskiego dziedzictwa religijnego i kulturowego, ale stanowią pogwałcenie międzynarodowych norm praw człowieka – w tym wolności religii – do których przestrzegania zobowiązał się Pekin.

W ostatnich latach władze chińskie podjęły próby rozwiązania problemów społeczności tybetańskiej. Tybetańczykom, podobnie jak 54 innym mniejszościom etnicznym Chin, przysługują pewne przywileje w dziedzinie zawierania małżeństw, planowania rodziny oraz, w mniejszym stopniu, dostępie do uniwersytetów i stanowisk rządowych. Tybetańczycy są reprezentowani w większości struktur rządowych i Zgromadzeniu Przedstawicieli Ludowych. Faktyczna władza pozostaje jednak w rękach rządu centralnego w Pekinie.

Działalność Biura Koordynatora ds. Tybetańskich

Podczas kadencji mego poprzednika Grega Craiga pojawiły się pewne pozytywne sygnały, mogące zapowiadać przełom w stosunkach między Dalajlamą a Pekinem. W czasie czerwcowej wizyty prezydenta Clintona w Chinach prezydent Jiang powiedział publicznie, że zastanowi się nad wznowieniem dialogu z Dalajlamą, jeśli ogłosi on, że Tybet i Tajwan są integralną częścią Chin. Prezydent Jiang powtórzył to we wrześniu premierowi Jospinowi. W kilka tygodni po listopadowej wizycie Dalajlamy w Waszyngtonie, wiceprezydent Gore spotkał się z prezydentem Jiangiem na konferencji w Kuala Lumpur i powtórzył, że Stany Zjednoczone mają nadzieję, iż rozpocznie się dialog między Pekinem a Dalajlamą. Pekin nie odpowiedział jednak na oświadczenie Dalajlamy, który wyraził gotowość do spełnienia wspomnianych warunków. Wydaje się, że wszystkie kanały komunikacji między Dalajlamą a rządem Chin są w tej chwili zablokowane.

Administracja konsekwentnie wzywała rząd Chin do okazywania większego szacunku dla praw człowieka i do nawiązania poważnych rozmów z Dalajlamą. Takie przesłanie zawiozła do Pekinu w marcu sekretarz Albright, która spotkała się z prezydentem Jiangiem i wicepremierem Qian Qichenem.

Podczas tej samej wizyty zastępca sekretarza Koh prosił o udzielenie zgody na widzenie z synem matce Ngałanga Czoephela, którego skazano na 18 lat więzienia za szpiegostwo. Aresztowano go w 1996 roku, gdy kręcił w Lhasie film dokumentalny o tybetańskiej muzyce i tańcach. Prawo chińskie zezwala na takie wizyty i władze dały do zrozumienia, że rozważą tę prośbę. Robimy wszystko, by doszło do tego spotkania.

Najbliższe plany

Po otrzymaniu nominacji przeprowadziłam wiele poważnych rozmów ze specjalnym wysłannikiem Dalajlamy w Waszyngtonie, panem Lodi Gjari, członkami Kongresu, zagranicznymi dygnitarzami, uczonymi, dziennikarzami, organizacjami pozarządowymi i przedstawicielami administracji. Chcę dowiedzieć się jak najwięcej o sprawie Tybetu, by utrzymać ją na pierwszym planie wszystkich naszych dwustronnych rozmów z Chinami i promować w mediach.

Szukam też sposobów na poprawienie sytuacji Tybetańczyków poprzez programy rozwoju gospodarczego, które będą dostosowane do wymogów kulturowych.

W czerwcu, jako zastępca sekretarza stanu, chciałabym odwiedzić Indie, Nepal i Bhutan. Pragnę złożyć wówczas wizytę w Dharamsali, by ocenić nasze programy pomocy dla uchodźców. Chciałabym też zobaczyć, jak wygląda pomoc dla uciekinierów z Tybetu w Nepalu. Poprosiłam o spotkanie z ambasadorem Chin w Waszyngtonie, ale nie wiem jeszcze, czy mnie przyjmie.

Chiny uważają stabilizację za najważniejszy problem wewnętrzny – co przekłada się na ich stosunek do Tybetu. Tybet to dla Chin sprawa wewnętrzna. Polityka rozwoju gospodarczego, ograniczanie wolności słowa czy swobody wyrażania poglądów politycznych i religijnych, promowanie kultury świeckiej – wszystko to wydaje się chińskim władzom koniecznym warunkiem utrzymania stabilizacji państwa.

Nie ulega jednak wątpliwości, że odmawianie podstawowych praw grupom etnicznym czy kulturowym potęguje niebezpieczeństwo wybuchu niepokojów. Konflikty etniczne na całym świecie dowodzą, że wzajemne zrozumienie i ochrona praw mniejszości jest najlepszym długofalowym rozwiązaniem. Chiny nie są tu wyjątkiem. Jak powiedział prezydent Clinton: “Chiny nie mogą dążyć do osiągnięcia stabilizacji kosztem wolności”. Rozładowanie napięcia w Tybecie poprzez owocne rozmowy z Dalajlamą leży w najlepszym interesie Chin. Istnieje autentyczna szansa na przezwyciężenie długoletnich nieporozumień między Tybetańczykami a Chińczykami. Chiny byłyby odpowiedzialne za zagraniczne stosunki Tybetu, promując, a nie tłumiąc, społeczne, polityczne i gospodarcze swobody Tybetańczyków.

Mam nadzieję, że zainteresowanie i determinacja, jaką okazują ta Administracja i Kongres, będą mocnym sygnałem dla Chińskiej Republiki Ludowej i dla Dalajlamy, że nieporozumienia można i trzeba rozwiązywać w sposób pokojowy, poprzez konstruktywny dialog.

Jako specjalny koordynator będę starała się pomóc w budowaniu atmosfery większego zaufania i zrozumienia. Nie jest to zadanie proste ani łatwe, z pewnością warte jednak wysiłku. Na lepszych relacjach nie zyskają przecież tylko Tybetańczycy – korzyści odniosą całe Chiny. Jeśli zaspokojone zostaną potrzeby mniejszości, jeśli ich tradycje religijne i kulturowe będą bezpieczne – wzrośnie stabilizacja kraju.

Na koniec chciałabym jeszcze raz podziękować za możliwość wystąpienia przed Państwem. Bardzo proszę o komentarze i sugestie. Cieszę się, że w najbliższych miesiącach będziemy wspólnie pracować nad tym niezwykle ważnym problemem.

Julia V. Taft jest Specjalnym Koordynatorem ds. Tybetu w administracji Stanów Zjednoczonych


Home Aktualności Raporty Teksty Archiwum Linki Pomoc Galeria
 
NOWA STRONA (od 2014 r.)