Dalajlama
Dziś, gdy nasz świat staje się coraz mniejszy i coraz więcej w nim wzajemnych zależności, kiedy gwałtownie rośnie liczba ludności i zacieśniają się kontakty między narodami oraz ich rządami, powinniśmy zrewidować poglądy na temat sytuacji, praw i zobowiązań jednostek, państw oraz narodów wobec bliźnich i całej planety.
Obecność tu, w Strasburgu tylu osób zainteresowanych prawami i swobodami ich braci i sióstr w różnych, często bardzo odległych częściach świata jest oznaką nowej bliskości, która zawiązuje się między nami. Wynika ona z coraz powszechniejszego przekonania, że nadzieje wszystkich ludzi są w istocie takie same: niezależnie od miejsca urodzenia, rasy, religii, płci czy sytuacji politycznej wszyscy szukamy szczęścia i staramy się unikać cierpienia.
Mówię dziś do was jako człowiek, współmieszkaniec planety, którą przyszło nam dzielić. I jako zwykły mnich buddyjski, który wierzy w wartość i moc miłości i współczucia, będących istotą mojej wiary. Ludzie, więcej, wszystkie czujące istoty, również zwierzęta, mają prawo do szukania szczęścia i życia w pokoju. Z drugiej strony, nikt nie ma prawa do zadawania innym bólu i cierpień.
Wydaje mi się, że główną przyczyną krzywdzenia innych jest brak zrozumienia prawdziwej natury szczęścia. Ludziom wydaje się, iż cierpienia bliźnich mogą w jakiś sposób przynieść im szczęście, lub też sądzą, że ich szczęście liczy się najbardziej, niezależnie od tego, ile bólu może kosztować innych. Jest to jednak bardzo krótkowzroczne - nikt nie może odnieść prawdziwej korzyści ze skrzywdzenia innej istoty. Wszelkie zyski uzyskane cudzym kosztem są li tylko chwilowe. Unieszczęśliwianie, ograniczanie prawa innych istot do pokoju i szczęścia musi przynieść z czasem niepokój, strach i podejrzliwość. Uczucia te podkopują spokój umysłu i poczucie zadowolenia, które są wyznacznikami szczęścia.
Prawdziwe szczęście nie rodzi się z wąskiej troski o siebie lub tych, których uznaje się za bliskich, lecz z rozwijania miłości i współczucia wobec wszystkich czujących istot. Miłość oznacza tu pragnienie, by znalazły one szczęście, współczucie zaś życzenie, by były wolne od cierpienia. Dzięki rozwijaniu takiej postawy rodzi się w nas poczucie otwartości i zaufania, które są fundamentem pokoju.
Kiedy domagamy się tak ważnych dla nas praw i swobód, powinniśmy pamiętać również o spoczywającej na nas odpowiedzialności. Czyż uznanie, że inni mają takie samo prawo do pokoju i szczęścia jak my, nie zobowiązuje nas do niesienia pomocy potrzebującym, a przynajmniej do unikania czynienia im krzywdy? Zamykanie oczu na cierpienia sąsiada, by nic nie przeszkodziło nam w zrywaniu owoców własnej wolności i powodzenia, jest owej odpowiedzialności odrzuceniem. Musimy rozwijać w sobie zainteresowanie problemami innych - tak jednostek, jak całych narodów.
We współczesnym świecie, tak pełnym wzajemnych zależności, jednostki i narody nie są już w stanie samodzielnie rozwiązywać własnych problemów. Potrzebujemy się nawzajem. Musimy więc rozwinąć w sobie poczucie odpowiedzialności powszechnej. Mówię o tym od czasu pierwszej wizyty na Zachodzie w 1973 roku. Otuchy dodaje mi fakt, że coraz więcej osób zdaje się podzielać ten pogląd. Jesteśmy bardziej świadomi odpowiedzialności za siebie nawzajem i za planetę, którą przyszło nam dzielić. Choć i jednostkom, i całym narodom wciąż zadaje się niewyobrażalne cierpienia w imię ideologii, religii, historii czy postępu, uciskanym świta nowa nadzieja. Wielu ludzi gotowych jest poświęcić własny dobrobyt, czy wręcz własne życie, za prawa i wolności innych. Do ostatnich zwycięstw w walce o prawa człowieka i demokrację w wielu państwach Azji nie doszłoby bez sympatii, wsparcia i troski ludzi takich jak wy, ludzi, którzy czują się odpowiedzialni za niesienie pomocy innym.
Na naszych oczach rośnie ogromny, powszechny ruch, który stawia sobie za cel promowanie praw człowieka i swobód demokratycznych na całym świecie. Ruch ten ma taką moralną siłę, że stłumić go nie potrafią nawet rządy i armie. Zapowiada to zwycięstwo ducha wolności i budzi wielkie nadzieje.
Rozwój demokratycznych swobód jednostki oraz rosnąca świadomość praw ludów i narodów - niezależnie od ich statusu politycznego - daje wielu z nas odwagę i budzi wielkie nadzieje na przyszłość. Domaganie się poszanowania praw i swobód, walka z represjami, rasizmem, okupacją, różnymi formami kolonializmu i ucisku - jest rzeczą naturalną, sprawiedliwą i słuszną. Aktywne i konsekwentne poparcie tej walki powinno zastąpić puste słowa i deklaracje wszystkich rządów.
Świta epoka, w której skrajne koncepcje polityczne i dogmaty mogą przestać wyznaczać bieg historii ludzkości. Musimy wykorzystać tę niezwykłą sposobność, by ideologie te zostały zastąpione przez uniwersalne wartości humanitarne i duchowe, czyniąc z nich fundament rodzącej się globalnej rodziny.
Wspieranie i chronienie tej rodziny jest naszym indywidualnym i zbiorowym obowiązkiem - [zwłaszcza] niesienie pomocy jej słabszym członkom i chronienie środowiska, w którym wszyscy żyjemy.
Naród tybetański chce mieć w to swój wkład i wypełnić swoje zobowiązania. Nie jesteśmy narodem wielkim ani potężnym, niemniej nasza kultura i tradycja duchowa pomogły nam, nawet w obliczu ogromnych trudności i wielkiego cierpienia, iść drogą pokoju oraz szukać pocieszenia w rozwijaniu miłości i współczucia.
Jeżeli dana nam będzie sposobność, naród tybetański pragnie przekształcić najwyższy płaskowyż świata, swój dom, w oazę pokoju, gdzie ludzie i natura żyć będą z sobą w prawdziwej harmonii. Chcemy mieć wkład w promowanie pokoju i praw człowieka, których pragną wszyscy członkowie globalnej rodziny.
Home
Aktualności
Raporty
Teksty
Archiwum
Linki
Pomoc
Galeria
NOWA STRONA (od 2014 r.)