Śmierć Tenzina Phuncoga
strona główna

Radio Wolna Azja

9-12-2011

 

Śmierć Tenzina Phuncoga

 

Tenzin Phuncog, który 1 grudnia podpalił się w miasteczku Karma, w prefekturze Czamdo (chiń. Changdu) w proteście przeciwko chińskim rządom, zmarł pięć dni później na skutek poparzeń. Miał czterdzieści sześć lat, był byłym mnichem klasztoru Karma.

 

samospalenietenzinphuncogczamdoprotest1grudniazmarl6grudnia2011
 

„Tenzin Phuncog zmarł w szpitalu w Czamdo - mówi zastrzegające anonimowość źródło. - Zwłoki wydano krewnym".

 

Według tybetańskich źródeł policja zatrzymała około siedemdziesięciu mnichów klasztoru Karma, do którego wkroczyła po wybuchu bomby przed budynkiem lokalnej administracji 26 października. Na ścianach wymalowano niepodległościowe hasła, w pobliżu rozrzucono ulotki; nikt nie odniósł obrażeń. „Nie wiadomo, co dzieje się z uwięzionymi. Czterdziestu innych duchownych uciekło w góry".

 

Syn Phuncoga, Czojing Nima był w grupie nowicjuszy, którym kazano opuścić świątynię po zajęciu jej przez policję. „Potem bezustannie nękali ich w domach, próbując wydobyć informacje o klasztorze i o ukrywających się mnichach".

 

Tenzin Phuncog podpalił się 1 grudnia, gdy uzbrojeni policjanci pojawili się w domach uciekinierów, żądając przekonania ich do powrotu pod groźbą więzienia.

 

„Tenzin Phuncog poszedł pod ich biura i podpalił się tam na znak protestu. Było wielu świadków. Otaczała go kula ognia. Tego samego popołudnia policja zrobiła rewizję w jego domu. Znaleźli zdjęcie Dalajlamy, książkę religijną i płytę kompaktową. Kiedy żona usłyszała, co się stało, pobiegła na miejsce zdarzenia. Zabrali ją i nikt nie wie, co się z nią dzieje. Mieli dwóch synów i córkę".

 

[W dzień po proteście rządowa agencja Xinhua potwierdziła samospalenie Tenzina Phuncoga, podając, że nieco wcześniej „oskarżono go podczas wioskowego wiecu o nielegalne wycinanie drzew i orzeczono konfiskatę zgromadzonego przezeń drewna". Miał za to „grozić leśnikowi nożem".]

 

Przed samospaleniem Tenzin Phuncog rozrzucił w mieście ulotki: „Kiedy mnisi i mniszki cierpią w więzieniach bici i dręczeni przesłuchaniami, wolę zginąć niż żyć dalej. Jak mamy ufać dyktaturze, która zabrania nam praktykowania buddyzmu? Samo rozmyślanie nie zda się tu na nic. Musimy powstać".

 

Tenzin Phuncog był siódmą w tym roku śmiertelną ofiarą fali samospaleń w Tybecie.