Po Drugczu
***
Kiedy wieczorem włączyłem komputer, zauważyłem w sieci Dolmę i zaczęliśmy rozmawiać. Po chwili dołączyła do nas stara znajoma. Roztrzęsiona, powiedziała, że udało się jej skontaktować z przyjaciółką z Drugczu, która głoduje i do tej pory nie otrzymała żadnej pomocy. Mieli trzynaście butelek wody mineralnej na dwadzieścia osób. Próbowałem ją uspokoić, mówiąc, że po tragediach w Wenchuanie i Juszu było podobnie, ale z czasem wszystko zaczynało iść w dobrym kierunku. Po chwili wróciła jednak do tego tematu. Opowiadała o zasypanych wioskach, po których nie został nawet ślad. Jej zdaniem liczba ofiar jest znacznie wyższa od tego, co podają władze. Zrobiło mi się nieswojo, więc szybko rzuciłem, że oficjalne dane są zapewne ścisłe. Z drugiej strony, choć osobiście nie widziałem żadnej z tych katastrof, nasłuchałem się o nich od ludzi.
Kolega opowiadał, że wodę przywiezioną przez ratowników do Wenchuanu zamknięto w komitecie i postawiono przy niej strażnika. Ludzie pili deszczówkę, a partyjni myli twarze i ręce w mineralnej.
Ktoś inny mówił mi o mnichu z Juszu, który wykopał z ruin wiele zwłok, owinął je w szmaty i przeniósł na plecach do klasztoru. Potem awanturował się z bezczynnymi żołnierzami Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, pozującymi na pobojowisku z transparentami, na których wymalowano krzepiące slogany. Kategorycznie odmówił wydania im pieniędzy zebranych przez klasztor i rozdawał banknoty ocalałym. Potem kazali mu wyjechać z miasta, ale się nie ugiął. Zresztą ustąpić nie chciał żaden z duchownych.
Drugczu i cała prowincja Gansu są mi bardzo drogie. Pochodzę stamtąd i jestem Tybetańczykiem. Ojciec mojego najlepszego przyjaciela piastuje ważne stanowisko w Kanlho. Nasze rozmowy są zawsze pełne emocji i często mam po nich mętlik w głowie.
Wiele spraw nie nadaje się do ubrania w słowa. Możemy się tylko modlić. O spokój w spustoszonych miastach i wioskach, o dobro w ludziach, o opiekę nad naszymi domami.
10 sierpnia 2010
Wpis z tybetańskiego bloga po tragicznych osuwiskach i lawinach błotnych, które według oficjalnych danych trzy dni wcześniej zabiły 1435 osób w okręgu Drugczu prefektury Kanlho.