Drodzy Bracia i Siostry,
Łączę się w duchu z ponad tysiącem przywódców religijnych i duchowych
z całego świata, którzy zebrali się w siedzibie Narodów Zjednoczonych,
by na forum Milenijnego Światowego Szczytu Pokoju rozmawiać o tym, jak
wykorzystać moc religii do budowania świata, w którym będzie więcej pokoju.
Życząc owemu historycznemu zgromadzeniu i jego dostojnym uczestnikom jak
najbardziej owocnych obrad, chciałbym przy okazji podzielić się z Państwem
kilkoma myślami.
Wykorzystanie wiekowej mądrości do budowania wspólnej pokojowej
przyszłości i dyskusja o tym, jak sprawić, by moc religii nie dzieliła,
lecz czyniła z nas rodzinę ludzi, którzy niosą pokój – to wspaniałe idee.
Osobiście widzę w różnych tradycjach religijnych ścieżki, służące
rozwijaniu spokoju wewnętrznego, który jest prawdziwym fundamentem pokoju
światowego. Te starożytne tradycje są darem naszej wspólnej przeszłości.
Czy potrafimy docenić ów dar i przekazać go następnym pokoleniom jako dziedzictwo
wspólnego nam wszystkim pragnienia pokoju czy też obrócimy go w kolejny
oręż, odbierający przyszłość tym, którzy nadejdą po nas? Wybór jest bardzo
prosty. I trzeba nam tylko rozmawiać o tym, jak sprawić, by różne religie
stały się potężnymi sojusznikami pokoju.
Aby tego dokonać, religie muszą budować wzajemny szacunek i zrozumienie
dla wierzeń i wartości innych wyznań. Światowe religie będą mogły przyczynić
się do światowego pokoju, jeśli zapanuje między nimi pokój i trwała harmonia.
Byłoby rzeczą smutną i tragiczną, gdyby wzajemna rywalizacja i konflikty
między religiami podkopały światowy pokój w XXI wieku. Dlatego też zawsze
popierałem i wspierałem wysiłki na rzecz lepszego zrozumienia między różnymi
tradycjami religijnymi, głęboko wierząc, iż pomoże im ono w skuteczniejszej
pracy na rzecz światowego pokoju. I tu właśnie kluczową rolę odegrać mogą
religijni i duchowi przywódcy różnych wyznań, konsekwentnie tłumacząc swym
wiernym wagę okazywania szacunku innym wierzeniom i tradycjom. Ducha pluralizmu
potrzebujemy również w sferze religii.
Wiek XX był stuleciem wojen i niewypowiedzianych cierpień – wiek
XXI powinien być erą pokoju i dialogu. Dzięki rozwojowi informatyki nasz
świat rzeczywiście zmienia się w globalną wioskę. Jestem głęboko przekonany,
że nadejdzie czas, gdy wojny i konflikty zbrojne będą uważane za przestarzałe,
nieaktualne sposoby rozstrzygania sporów między państwami i społecznościami.
Państwa i narody świata uprzytomnią sobie już wkrótce, że dialog i kompromis
są, dla wspólnego dobra i przyszłości naszej wyniszczonej, kruchej planet,
najlepszymi metodami rozwiązywania konfliktów.
Niemniej jednak pokój nie zapanuje, dopóki trwać będzie nędza,
niesprawiedliwość społeczna, nierówność, opresja i dewastacja środowiska
naturalnego, póki kraje małe i słabe będą deptane przez państwa wielkie
i silne.
Duchowi i religijni przywódcy świata powinni zająć się tymi faktycznymi,
palącymi problemami i szukać sposobów przyczynienia się do ich likwidacji.
To one są bowiem wrogami pokoju i prawdziwymi tyranami naszej epoki.
Na koniec - w nadziei, iż da Wam ona taką samą inspirację i zdecydowanie,
jakie ja z niej czerpię - chciałbym podzielić się z Państwem modlitwą,
którą ułożył Śantidewa, mistrz buddyjski z jedenastowiecznych Indii:
„Dopóki trwa przestrzeń
I czujące istoty
Obym trwał i ja,
Aby rozpraszać nędzę świata”.
Dalajlama
13 sierpnia 2000
(W imieniu Jego Świątobliwości Dalajlamy, jako pierwszy przedstawiciel
Tybetu, któremu dane było zabrać głos w sali Zgromadzenia Ogólnego ONZ,
przesłanie to odczytał Drikung Czecang Rinpocze, głowa szkoły Drikung Kagju
buddyzmu tybetańskiego.)