Następny pożar w Tybecie
Wang Lixiong
W maju tego roku Robert Barnett, ekspert od współczesnego Tybetu z Uniwersytetu Columbia, stwierdził, że chiński intelektualista Wang Lixiong jako jedyny przewidział marcowe rozruchy w Lhasie i falę niepokojów w całym regionie: „W 1998 roku Wang napisał, że Tybetańczykom, materialnie, żyje się lepiej niż kiedykolwiek. Nie oznacza to jednak, że darzą zaufaniem partię komunistyczną. Wręcz przeciwnie, coraz więcej osób zwraca się ku Dalajlamie. Obecna stabilizacja jest iluzoryczna. Nadejdzie dzień, w którym na ulice wyjdzie znacznie więcej ludzi niż w czasie powstań w 1987 i 1989 roku".
Z czasem zrozumiałem, że moje przeświadczenie dzieliła także chińska policja. W rzeczy samej była dokładniejsza niż Barnett, bo esej „Dalajlama kluczem do rozwiązania kwestii Tybetu" napisałem w 2000, a nie w 1998 roku. W tamtych latach funkcjonariusze nie prowadzili jednak ze mną żadnych dyskusji. Są od rozbijania protestów, nie analizowania ich przyczyn. Mimo to daję kolejną przepowiednię: Następne niepokoje w Tybecie będą poważniejsze od tych z wiosny 2008 roku.
Mogę nawet powiedzieć, kiedy dojdzie do powstania w Tybecie. Oczywistym sygnałem do masowego zrywu będzie ewentualna śmierć Dalajlamy na wychodźstwie (przy braku znaczącej poprawy sytuacji w regionie). Potężny, chiński aparat represji nie zda się na nic, ponieważ Tybetańczycy nie będą potrzebować żadnych formalnych struktur ani planów; takiego poczucia solidarności po prostu nie da się wykorzenić metodami siłowymi.
Wszyscy, którzy rozumieją Tybet, wiedzą, że los Dalajlamy jest otwartą raną w sercu każdego Tybetańczyka. Ten bodhisattwa, jako duchowy przywódca buddyzmu tybetańskiego, zdobył się na niewyobrażalne poświęcenia. Zrezygnował z dążenia do niepodległości i chce tylko szerokiej autonomii, która pozwoli na pielęgnowanie jedynej w swoim rodzaju kultury i religii Tybetu. Rząd Chin odpowiedział jednak na to umiarkowanie pasmem upokorzeń. Nie pozwolili mu wrócić do ojczyzny i spotkać się z rodakami, którzy czekają nań całe życie. Jeśli to się nie zmieni, kiedyś na zawsze rozdzieli ich śmierć. Takiego bólu nie da się opisać ani z niczym porównać. Póki Dalajlama żyje, w Tybetańczykach, nawet w obliczu największych przeciwieństw, ciągle tli się nadzieja. Lecz gdy go zabraknie, zamieni się ona w rozpacz, gniew przyćmi strach, a ból wywoła szaleństwo. Dlatego też kolejne powstanie będzie niezwykle zaciekłe, obejmie większe tereny i zaangażuje więcej osób niż tej wiosny. I nie uda się go szybko spacyfikować.
Chiny są obeznane z masowymi zrywami po śmierci przywódców. Przyczyną pekińskiego protestu 5 kwietnia 1976 roku była śmierć premiera Zhou Enlaia, a zgon Hu Yaobanga doprowadził do krwawej jatki na Tiananmen 4 czerwca 1989 roku. Jeśli rząd Chin chce zapobiec kolejnemu powstaniu w Tybecie, ma tylko jedno wyjście: doprowadzić do poprawy sytuacji, a najlepiej przełomu, póki żyje Dalajlama.
Wang Lixiong - chiński intelektualista, popularny pisarz, historyk i ekolog, autor zakazanego w ChRL bestsellera Huanghou („Żółte zagrożenie"), w ostatnich latach zajmujący się głównie kwestią Tybetu. „Pożar" pojawił się w chińskim internecie pod koniec października 2008 roku.