Kłamliwa gra Dalaja nie zda się na nic
Gaoyuan
Pod koniec sierpnia amerykańska agencja informacyjna podała, że „biuro XIV Dalaja ogłosiło, iż za radą osobistego lekarza, z powodu przemęczenia, odwołano trzytygodniowy program zagranicznych wizyt". Kiedy to przeczytałem, chciałem powiedzieć Dalajowi: „Przedobrzyłeś w swoich kłamliwych gierkach i teraz czas do łóżka!".
Tuż przed i w trakcie pekińskich igrzysk Dalaj niezmordowanie kontynuował swoją żebraczą pielgrzymkę. W kwietniu był w Stanach Zjednoczonych, w maju w Anglii i Niemczech, w czerwcu w Australii, w lipcu znów w USA, a w sierpniu we Francji. Jego otoczenie publicznie potwierdza, że lekarze orzekli, iż „cierpi on z powodu wyczerpania". „Przemęczony" pacjent powinien wykorzystać tę przerwę na przemyślenie własnych błędów i wyciągnięcie z nich wniosków.
„Wciąż mamy nadzieję, że Dalaj wróci - powiedział 15 kwietnia 1959 roku przewodniczący Mao. - Ma zaledwie dwadzieścia pięć lat. Jeśli dożyje osiemdziesięciu pięciu, czeka go jeszcze sześćdziesiąt. Jak będzie wyglądał świat w XXI wieku? Z pewnością bardzo się zmieni. To jest jego kraj. Tu się urodził i tu dorastał. Teraz wyjechał i na każdym kroku musi oglądać się na obcych. Ma ledwie kilka karabinów, a i te już przepadły. Nasze stanowisko wobec niego jest jasne: tylko dobrowolnie, żadnego przymusu". Od czasu wypowiedzenia tych słów minęło niemal pół wieku. Rząd centralny, nie uciekając się do żadnych skrajności, od początku do końca cierpliwie czekał na powrót Dalaja, wyznanie przezeń popełnionych błędów i wyciągnięcie z nich wniosków. A co robił on sam? Raz po raz wzniecał niepokoje, podżegał do bicia, niszczenia, plądrowania, podpalania i tak dalej, mówiąc przy tym, że jest buddystą, choć wszystkie jego słowa i czyny stały w rażącej sprzeczności z naukami Buddy. Czy przyszło mu kiedyś do głowy, że to, co robi, jest hańbą dla buddyzmu i hańbą dla ludu Tybetu?
Dalaj jest już po siedemdziesiątce. Kiedy był młody, przewodniczący Mao powiadał o nim, że „trudno mu będzie stawić czoło palącym faktom". Wrogie siły, które nie mogąc znieść rozwoju i rosnącej potęgi Chin, próbują przysparzać im problemów, zawsze mogą dać mu kieszonkowe, a on postara się wywiązać. Czemu ten jakoby „mądry i doświadczony człowiek" nie umie dostrzec marszu postępu naszych czasów? Gdy tylko wszczął rebelię i uciekł za granicę przewodniczący Mao stwierdził: „Jest bardzo inteligentny, musi więc zrozumieć, że odcinając się od Tybetu, ludu i macierzy, nie zdoła dokonać niczego wartościowego. Żyje w trudnych warunkach, a otoczenie zachęca go do szukania pomocy u obcych i buntowania się przeciwko rządowi centralnemu".
Władze w Pekinie nie stosowały żadnych środków przymusu, podczas gdy Dalaj, zamiast podążać deklarowaną ścieżką, wyłącznie błądził, płacąc za swe kłamstwa „przemęczeniem". Pozostaje mi tylko powiedzieć mu: „Przestań szkodzić macierzy i ludowi. Jeśli tego nie uczynisz, skończysz jako zdrajca państwa i narodu".
Artykuł wstępny z rządowego Xizang Ribao (Dziennika Tybetańskiego), 26 września 2008