Godność głupka
strona główna

Teksty. Z perspektywy Chińczyków

 

Godność głupka

Li Shuting z Liaochengu

 

Głupek jest moim sąsiadem. W gruncie rzeczy nie sprawia wrażenia idioty - może tylko brakuje mu nieco polotu, no i nie robi tego, co inni. Kiedy nazywają go kretynem, prostuje się więc natychmiast i pokrzykuje: „Nie jestem głupi! Wy jesteście!".

 

Mamy mnóstwo dowodów na to, że głupek nie chce być postrzegany w ten sposób. Zbiera, na przykład, cudze śmieci i wrzuca je do kosza. Pomaga też przechodzić przez ulice niewidomym. Tyle że to nie załatwia sprawy. Prawda jest taka, że im bardziej się wysila, tym więcej osób ma go za idiotę.

 

Szedł więc sobie głupek ulicą, rozglądając się za czymś, co mogłoby przekonać świat, że głupkiem nie jest. Zobaczywszy zbiegowisko, natychmiast ku niemu potruchtał. Trafiła mu się taka scenka: kilku policjantów rozdeptuje brzoskwinie starej wieśniaczki. Nie ulega wątpliwości, że kobiecina nie ma pojęcia o zakazie wystawiania straganów na poboczu. Zresztą jakiż to stragan? Ot, zwyczajny kosz, który nie wadzi nikomu.

 

Starowinkę i policjantów otacza wianuszek gapiów. Ktoś przewraca kosz kopniakiem i, dawaj, zaczyna się druga runda tratowania. Wtedy babinka wybucha płaczem. Brzoskwinie, zawodzi, miały opłacić czesne wnuczki. Nie depczcie, prosi - i wtedy właśnie pojawia się na scenie głupek.

 

Czy ci policjanci, myśli sobie, zupełnie powariowali? Jeśli zmarnują wszystkie owoce, mała nie będzie miała na szkołę. Przepycha się przez tłum, dopada funkcjonariusza i wrzeszczy: „Zgłupieliście do reszty? Dlaczego depczecie brzoskwinie?". Policja przez chwilę się waha, ale widząc, że ma do czynienia ze zwykłym obywatelem, szybko odzyskuje animusz. I na znak oficera bierze głupka na buty.

 

Przechodzący ulicą staruszek najwyraźniej nie może na to patrzeć, bo powiada: „To tylko głupek. Jakże to zniżać się do bicia kretyna?". W międzyczasie idiota zdążył się jednak pozbierać, otrzeć rękawem krew z kącików ust, i znów wrzeszczy: „Nie jestem głupi! Wy jesteście! Nie widzicie, ile ona ma lat? Mogłaby być waszą matką! Zostawcie w spokoju jej owoce!".

 

Chłopcy już mieli mu znowu przyłożyć, ale gapie przekonali ich jakoś, że kretyn to tylko nieszkodliwy wariat. A ten znowu swoje: „Nie jestem głupi! Wy jesteście!".

 

Po tej historii głupek zainteresował się policją. Biegał po ulicach za radiowozami - i, ma się rozumieć, co chwila porządnie obrywał.

 

Wkrótce potem zaszedł do mnie wieczorem jego ojciec. Pytał, czy mam jakiś pomysł na zabranie głupka z ulicy. Kiedy spytałem, o co tym razem poszło, poinformował mnie, że syn przestał uganiać się za policją i zaczął demolować uliczne stragany.

 

Osłupiały, postanowiłem to sprawdzić, i, faktycznie, zobaczyłem głupka tratującego warzywa jakiegoś chłopiny. Przedstawienie oglądał wianuszek rozbawionych do łez policjantów.

 

Podbiegłem do jednego z nich zapytać, co się dzieje. Ten obrzucił mnie przeciągłym spojrzeniem, ale w końcu odpowiedział: „Ślepy? Jeden z naszych oficerów egzekwuje prawo".

 

Dopiero wtedy uprzytomniłem sobie, że głupek jest ubrany w policyjny mundur.

 

Zupełnie zdezorientowany, zarzuciłem funkcjonariusza kolejnymi pytaniami. „Prosta rzecz - usłyszałem. - Głupek codziennie się nam naprzykrzał, więc postanowiliśmy go zatrudnić". „Wcale nie jest taki głupi - wtrącił drugi, wyglądający na oficera. - Starczyło znaleźć mu zajęcie i powiedzieć, że jeśli będzie nas naśladował, nikt nigdy nie nazwie go głupkiem. Z początku nie wierzył, ale jak tylko dostał mundur, przekonał się na własne oczy, że wczorajsi prześmiewcy z ulicy uciekają przed nim jak myszy na widok kota".

 

„Teraz już wszystko gra - dodał po chwili ten ważniejszy. - Nikt nie waży się go przezywać. Przywróciliśmy człowiekowi godność".

 

Fakt. Nic dodać, nic ująć.

 

 

Ponieważ autor dodał do pseudonimu „z Liaochengu" lokalna policja prowadzi dochodzenie w sprawie „przypowieści" przedrukowanej 2 września 2008 roku z internetu przez jedną z tamtejszych gazet.