Strach w Lhasie
Oser
Pospieszne pożegnanie z Lhasą,
Miastem strachu.
Pospieszne pożegnanie z Lhasą,
Gdzie lęk ma dziś smak pięćdziesiątego dziewiątego,
Sześćdziesiątego dziewiątego i osiemdziesiątego dziewiątego razem wziętych.
Pospieszne pożegnanie z Lhasą,
W której strach jest w oddechu, w biciu serca,
W milczeniu, gdy pragnie się mówić,
W uścisku w gardle.
Pospieszne pożegnanie z Lhasą,
Do której strach przyniosły ciężkozbrojne hordy,
Niezliczeni policjanci z karabinami,
Niepoliczalni tajniacy,
Oraz poruszająca nimi dniem i nocą potężna machina państwa.
Jeśli spróbujesz ich fotografować,
Wymierzą w ciebie karabin
Albo gdzieś powloką i nie dowie się nikt.
Pospieszne pożegnanie z Lhasą,
Gdzie strach zaczyna się u stóp Potali i rośnie na wschód ulicami tybetańskiej dzielnicy.
Wszędzie słychać budzący grozę stukot butów, ale za dnia nie widać nawet cieni.
Niewidzialni niczym demony w promieniach słońca,
Potęgują lęk, który potrafi odebrać zmysły.
Zdarzyło mi się otrzeć o kilku i chłód broni w ich dłoniach.
Pospieszne pożegnanie z Lhasą,
Której strach skanują dziś obiektywy na ulicach, w zaułkach,
Urzędach, w każdym klasztorze, w każdej świątyni.
Wszystkie te kamery,
Którym nie umyka nic,
Obracają się powoli, zaglądając nam w głowy.
„Zab zab dzie! Patrzą na nas", tak się tu ukradkiem witamy, zduszonym szeptem.
Pospieszne pożegnanie z Lhasą,
Strach tego miasta rozdziera mi serce. Muszę o nim pisać.
23 sierpnia 2008
Wyjeżdżając z Lhasy
Zab zab dzie - „Błagam, bądź ostrożny". Teraz bodaj najpopularniejsze słowa w Tybecie. Byłam w Lhasie od 17 do 23 sierpnia. Najkrótsza wizyta w życiu, ale nie zostawiono mi wyboru. Ku pamięci.
I jeszcze jedno: Wy macie karabiny, ja pióro.
Za angielskim przekładem A. E. Clarka. Oser została zatrzymana w Lhasie - najprawdopodobniej z powodu donosu (fotografowała policjantów) - po wielogodzinnym przesłuchaniu wyjechała z miasta.