Rozpaczliwy protest mniszek w Sichuanie
strona główna

Radio Wolna Azja

28-04-2008

 

Rozpaczliwy protest mniszek w Sichuanie

 

Według wielu naocznych świadków dwie buddyjskie mniszki z klasztoru Drakar - trzydziestodwuletnia Bumo Lhaga i o dwa lata młodsza Sonam Dekji - 23 kwietnia rozdawały w centrum Kardze (chiń. Ganzi) ulotki.

 

„Napisane ręcznie, apel o powrót Dalajlamy i treści niepodległościowe. Funkcjonariusze chińskiej służby bezpieczeństwa zaczęli je zbierać i szukać winowajców. Wtedy mniszki stanęły, skandując swoje hasła. Zostały natychmiast zatrzymane i wrzucone do policyjnego samochodu. Nawet wtedy nie przestały wołać o powrót Dalajlamy i wolność Tybetu".

 

Matka Sonam Dekji, twierdzi, że córka doskonale zdawała sobie sprawę z tego, co jej grozi: „Zrealizowała swój cel - powiedziała RFA 26 kwietnia. - Podjęła decyzję, znając konsekwencje. W ogóle się nie martwię. Jeśli nie przetrwa tortur, spokojnie zniosę i to. Zgodnie z życzeniem Jego Świątobliwości Dalajlamy wystrzegała się wszelkiej przemocy".

 

Urzędnik lokalnego Biura Bezpieczeństwa Publicznego kwestionuje tybetańskie relacje: „Nic nie wiem. Nie aresztowano żadnych mniszek".

 

Według innego świadka mniszki były przygotowane na aresztowanie. „Okutały się na wypadek bicia i zimna w więzieniu. Wszędzie roiło się od chińskich funkcjonariuszy, ale przez dłuższą chwilę ich nie zauważyli. Dopiero potem zobaczyli ulotki. Kiedy zaczęli szukać sprawców, same ich zawołały, wykrzykując im w twarz niepodległościowe hasła".

 

Najprawdopodobniej mniszki przewieziono do lokalnego aresztu śledczego. W ulotkach napisały, że działały same i że nikt w klasztorze nie znał ich planów.

 

Tymczasem z ulic Lhasy nie znikają chińskie patrole. „Żyjemy w piekle. Wychodząc po zakupy musimy mieć dwa zestawy dokumentów, meldunek i dowód wydany przez władze miejskie. Powiedzieli, że do końca maja nie wolno nam nigdzie wyjeżdżać. Ciągle też każą nam lżyć Dalajlamę. Zapowiedzieli surowe kary dla wszystkich, którzy mieli coś wspólnego z »separatystami« albo »rozruchami«. Mamy tu piekło".