Świt
strona główna

Teksty. Z perspektywy Chińczyków

 

Świt

Luo Yihe

 

Świt dzierży czarkę krwi swego syna

Kołysze też mnie i tę dziką ziemię

Wysoki perski płaskowyż, przez który dwaj bracia

Nieśli niegdyś święte księgi.

 

Światło zalewa równinę, odsłaniając złote miecze kłosów

Przebiega Indie i Tybet, skąd przyszedłem i ja

Mozolnie brnąc przez śniegi

 

Szukając pośród lwów, strzaskanych skał

Córki niebios - i wiersza -

Te same góry obrębiały mi kraj horyzontu

Nim nadszedł czas wygnania.

 

Płaskowyż przyjmuje moje słowa

Bezkres pól i obór

Tulący do piersi zapiekłą nienawiść

I smagłą matkę wszystkich błogosławieństw.

 

Matko ziemio, noc jest twoja

Zmrok, jako i świt

Czekają twych rozkazów

 

Daj dziewczętom wargi delikatne wonią kwiatów

Daj dziewczętom wargi jak płomienie

Otwórz czaszkę odwiecznej nocy

 

Niebo kąpie się w bitewnym blasku

Ogień za ogień. Nosi surowe imię: wielki Yang, Słońce

Rewolucja zaś ma nagie, różowe ciało

Przez chwilę idą razem

Póki nie znikną złudzenia.

 

 

 

 

 

 

Luo Yihe (1961-1989) - poeta, zmarł w czasie strajku głodowego podczas protestów w 1989 roku.