Aresztowanie mnicha w prowincji Gansu
Władze chińskie prowincji Gansu aresztowały dwudziestosiedmioletniego mnicha Dziamjanga Gjaco. Prawdopodobnie za pomaganie w słuchaniu tybetańskojęzycznych audycji Radia Wolna Azja (RFA).
„Wieczorem 8 stycznia funkcjonariusze chińskiej służby bezpieczeństwa zabrali Dziamjanga Gjaco, mnicha z klasztoru Bora w Amdo Labrang (chiń. Xiahe) - informuje lokalne źródło RFA. - Wywołano go z klasztoru, mówiąc, że ktoś na niego czeka. I już nie wrócił".
„Później dowiedzieliśmy się, że przetrząsnęli jego celę i zabrali z niej całą torbę ksiąg religijnych, płyt kompaktowych i tak dalej", twierdzi mnich z tej świątyni. Mieszkaniec Labrangu powiedział RFA, że zatrzymania dokonali funkcjonariusze w cywilnych ubraniach: „Ludzie rozpoznali w nich tutejszych policjantów, tyle że nie mieli na sobie mundurów. Nikt nie wie, co się z nim dzieje. Jesteśmy bardzo zaniepokojeni".
Dziamjang Gjaco opiekował się lasem należącym do klasztoru. Nikt nie podejrzewał go o prowadzenie działalności politycznej. Mieszkańcy regionu są zdezorientowani - wspominają jednak o jego zainteresowaniu tybetańskojęzycznymi audycjami RFA. Mnich miał też zachęcać do ich słuchania. „Niektórzy uważają, że zabrali go za Radio Wolno Azja. Inni mówią, że za kopiowanie książki [tybetańskiego poety] Horcanga Dzigme ze Stanów Zjednoczonych", twierdzi źródło RFA.
Klasztor Bora leży o 16 kilometrów na południe od Kanlho (chiń. Gannan) w prowincji Gansu. Żyje w nim około trzystu mnichów.
Inne źródło sądzi, że przyczyną zatrzymania mógł być przekład książki albo pomaganie ludziom w słuchaniu audycji RFA. Władze mają też poszukiwać przyjaciela aresztowanego, dwudziestopięcioletniego Lobsanga Gjaco. Publicznie dostępne numery telefoniczne lokalnego komisariatu okazały się niewłaściwe lub odkładano tam słuchawkę.