Tybet - Raport o wolności religii na świecie w 1999 roku
strona główna

Departament Stanu USA

5-09-2000

 

Tybet - Raport o wolności religii na świecie w 1999 roku

(Tę część raportu o Chinach opracowano zgodnie z Ustępem 536(b) Ustawy 103-236. Stany Zjednoczone uznają Tybetański Region Autonomiczny – dalej: Tybet – za część Chińskiej Republiki Ludowej. Zachowanie i rozwój unikalnego dziedzictwa religijnego, kulturalnego i językowego Tybetu oraz ochrona podstawowych praw jego narodu nadal budzą niepokój).

Konstytucja Chińskiej Republiki Ludowej gwarantuje wolność religii, niemniej rząd poddaje ścisłej kontroli praktyki religijne i miejsca kultu w Tybecie. Większość Tybetańczyków praktykuje buddyzm tybetański. Choć władze pozwalają na pewne tradycyjne praktyki religijne i publiczne manifestowanie wiary, nie tolerują i natychmiast brutalnie tłumią wszelkie działania, które uznają za medium politycznych protestów – np. nawoływanie do niepodległości Tybetu (obejmuje to również wystawianie wizerunków Dalajlamy) lub jakikolwiek przejaw separatyzmu.

Trudno dokładnie określić stopień pogwałceń praw religijnych w Tybecie, ponieważ rząd Chin ściśle kontroluje tak dostęp do samego Tybetu, jak do informacji o nim – niemniej nadal trwały represje, a władze coraz bardziej ograniczały wolność religii.

Rząd kontynuował swoją kampanię „edukacji patriotycznej”, która ma wymusić przestrzeganie przepisów państwowych i zastraszyć lub wyeliminować mnichów i mniszki, którzy nie chcą przyjąć programu partii i sympatyzują z Dalajlamą (najwyższym przywódcą religijnym buddyzmu tybetańskiego), oraz zwiększyć kontrolę rządu nad buddyzmem tybetańskim. „Patriotyczne reedukacja” mnichów i mniszek, która rozpoczęła się w 1996 roku w klasztorach Lhasy, a później zwiększyła impet i zasięg, obejmując cały Tybet i klasztory tybetańskie poza granicami TRA, trwała nadal, choć nie była już tak intensywna. Nowa fala edukacji politycznej rozpoczęła się pod koniec 1999 roku w Lhasie i kilkunastu mniejszych klasztorach na peryferiach TRA. Wydaje się jednak, że „lekcje” prowadzone są teraz rzadziej – kilka razy na tydzień lub miesiąc. Władze aresztowały wiele osób – w tym mnichów i mniszki – za próby organizowania pokojowych protestów lub odmowę stosowania się do rządowych przepisów, narzucanych świątyniom buddyjskim, np. krytykowania Dalajlamy lub uznania jedności Chin i Tybetu. Wielu innych pozostaje w więzieniach, często odbywając wysokie wyroki, za podobne przestępstwa. Napływały raporty o wtrącaniu do więzień, maltretowaniu i torturowaniu mnichów i mniszek, oskarżanych o działalność polityczną, oraz o zgonach więźniów; na pewien czas zamknięto co najmniej dwa duże klasztory.

Rząd Stanów Zjednoczonych konsekwentnie zabiega o większą wolność religii w Tybecie, wzywając rząd centralny i władze lokalne do zagwarantowania swobód religijnych w Tybecie, protestując przeciwko udokumentowanym prześladowaniom religijnym i dyskryminacji, omawiając poszczególne przypadki z [chińskimi] władzami oraz domagając się informacji o konkretnych wydarzeniach.

Część I: Polityka rządu wobec wolności religii

Konstytucja Chińskiej Republiki Ludowej gwarantuje wolność wierzeń religijnych i wolność do niewyznawania religii; rząd stara się jednak ograniczyć praktykę religii do uznanych przez siebie organizacji i zarejestrowanych miejsc kultu oraz kontrolować rozwój i zasięg działalności grup religijnych. Rząd poddaje ścisłej kontroli praktyki religijne i miejsca kultu w Tybecie. Choć władze pozwalają na pewne tradycyjne praktyki religijne i publiczne manifestowanie wiary, nie tolerują i natychmiast brutalnie tłumią wszelkie działania, które uznają za medium politycznych protestów – np. nawoływanie do niepodległości Tybetu (obejmuje to również wystawianie wizerunków Dalajlamy) lub jakikolwiek przejaw separatyzmu. Rząd prowadził nadal brutalną kampanię propagandową przeciwko Dalajlamie, najwyższemu przywódcy buddyzmu tybetańskiego, oraz jego „rządowi na wychodźstwie”. Oficjalne media ostro krytykowały „klikę Dalaja” i, usiłując podważać jego władzę religijną, regularnie nazywały go „przestępcą”, który chce podzielić Chiny. Rząd centralny i urzędnicy lokalni często powtarzali, że dialog z Dalajlamą jest niemożliwy i że jego działalność zadaje kłam składanym publicznie deklaracjom, iż nie zabiega o niepodległość dla Tybetu. Rząd utrzymuje jednak, że drzwi do rozmów i negocjacji są otwarte, póki Dalajlama uznaje publicznie, że Tybet jest integralną częścią Chin, a Tajwan ich prowincją.

Rząd twierdzi, że po zakończeniu rewolucji kulturalnej przeznaczył ponad 40 milionów USD (300-400 milionów rmb) na odbudowę dziesiątków tysięcy buddyjskich świątyń, zniszczonych podczas owej rewolucji i przed nią. Odbudowywane budynki miały rzekomo służyć praktykom religijnym, w dużej mierze szło jednak o rozwój turystyki w Tybecie. Prowadzone ostatnio prace budowlane finansowane były ze źródeł prywatnych; jedynym większym klasztorem, na którego odbudowę łożą obecnie władze, jest położone w pobliżu lhaskiego lotniska Samje.

Demografia

Większość Tybetańczyków praktykuje w pewien sposób buddyzm tybetański. Buddyzm praktykuje również wielu Tybetańczyków, pracujących w strukturach rządu i należących do partii. Chińscy urzędnicy twierdzą, że w Tybecie jest ponad 46.300 buddyjskich mnichów i mniszek oraz około 1,787 klasztorów, świątyń i miejsc kultu religijnego. Od wielu lat podają oni te same liczby, choć z wiarygodnych raportów wynika, że po ogłoszeniu kampanii „edukacji patriotycznej” wydalono z klasztorów wielu mnichów i mniszek, którzy nie chcieli wyrzec się Dalajlamy lub zostali uznani „politycznie niewykwalifikowanych” i musieli opuścić świątynie. Liczby te dotyczą tylko Tybetańskiego Regionu Autonomicznego; tysiące mnichów i mniszek zamieszkuje również w innych tybetańskich regionach Chin, przede wszystkim w prowincjach Sichuan, Yunnan, Gansu i Qinghai.

Choć władze utrzymują, że Falun Gong nie działał w Tybecie, z raportów wynika, iż w regionie, wśród populacji Hanów, są wyznawcy tego ruchu. Po zdelegalizowaniu go w lipcu 1999 roku aresztowano w Tybecie kilku praktykujących Falun Gong.

Restrykcje

W Tybecie istnieje ścisły związek między klasztorami buddyjskimi a działalnością niepodległościową; rząd starał się ograniczać rozwój klasztorów, które oskarża o marnowanie lokalnych zasobów i polityczne powiązania z tybetańską społecznością emigracyjną. Rząd twierdzi, że nie narzuca żadnych limitów najważniejszym klasztorom i że o liczbie mnichów, na których utrzymanie może pozwolić sobie świątynia, decydują poszczególne komitety demokratycznego zarządzania. Komitety kontrolowane są jednak przez władze i w praktyce te sztywne limity określa rząd. Rząd ma prawo do odrzucenia wniosku osoby, która ubiega się o wstąpienie do zakonu, niemniej nie zawsze egzekwuje te restrykcje.

W klasztorach nadal mieszkają i kształcą się młodzi mnisi. Choć przepisy zabraniają przyjmowania do klasztorów osób, które nie ukończyły osiemnastego roku życia, szaty zakonne przywdziewa wielu młodszych chłopców. W ostatnich latach wydalono jednak ze świątyń wielu nowicjuszy, którzy zgodnie z tradycją usługiwali starszym mnichom i zdobywali podstawową wiedzę monastyczną, czekając na formalne wyświęcenie. Ponieważ młodociani nie byli formalnie członkami klasztorów, władze zaprzeczają spadkowi liczby mnichów.

Rząd nadal nadzoruje codzienne życie głównych klasztorów. Choć nie finansuje ich działalności, sprawuje nad nimi kontrolę poprzez komitety demokratycznego zarządzania i lokalne biura do spraw religii. W 1999 roku Biuro ds. Religii TRA potwierdziło, że wszyscy funkcjonariusze tego ciała są członkami partii komunistycznej. Członków partii obowiązuje ateizm, trudno jednak stwierdzić, czy wszyscy urzędnicy Biura ds. Religii są ateistami. Przepisy stanowią, że komitetami demokratycznego zarządzania muszą kierować „patriotyczni i oddani” duchowni. Wszyscy członkowie komitetów muszą zostać zaaprobowani przez władze. W komitetach niektórych klasztorów zasiadają również przedstawiciele rządu. Mimo owych prób kontrolowania kleru i świątyń, w klasztorach nadal panują silne nastroje antyrządowe.

W styczniu 2000 władze zamknęły klasztor Curphu (siedzibę Karmapy, najwyższego lamy szkoły karma kagju buddyzmu tybetańskiego) po ucieczce Karmapy do Indii. W związku ucieczką przesłuchiwano bardzo wiele osób, również świeckich. Wielu wysokich dygnitarzy TRA wezwano do Pekinu, by zdali sprawozdanie z podjętych w związku z ucieczką działań. Według Tibet Information Network (TIN), władze zmieniły komitet demokratycznego zarządzania Curphu, ostrzegając innych mnichów, że jeśli nie poprawią „postawy politycznej”, czekają ich kolejne sesje „reedukacji”. Władze objęły dochodzeniem wszystkich mnichów klasztoru. Dramatyczna ucieczka Karmapy spotęgowała napięcie; władze podjęły nowe kroki, by wzmocnić nadzór nad klasztorami TRA. Władze zwiększyły również kontrolę granic. W maju 2000 na granicy z Nepalem aresztowano 50 tybetańskich uczniów, wracających do Tybetu z Indii. Według TIN, w tym samym miesiącu zamknięto dla odwiedzających klasztor Reting, w którym aresztowano ośmiu mnichów, protestujących przeciwko mianowaniu przez władze (w styczniu) dwuletniego Sonama Phuncoga siódmą inkarnacją Retinga Rinpocze. TIN informował również, że władze zagroziły zamknięciem lhaskiego klasztoru Taglung Drag i wydaleniem mnichów, jeśli nie wyrzekną się oni Dalajlamy. (W marcu i sierpniu 1999 w świątyni doszło do dwóch incydentów, podczas których mnisi wznosili niepodległościowe hasła.) TIN podaje, że po kampanii „edukacji patriotycznej” we wrześniu 1999 klasztor opuściło 16 z 24 mnichów.

Agja Rinpocze, były opat klasztoru Kumbum, wysoki hierarcha buddyjski i urzędnik szczebla ministerialnego, wyjechał z Tybetu w listopadzie 1998 roku. Podczas przesłuchania, zorganizowanego w marcu 2000 przez Komisję ds. Wolności Religii na Świecie, powiedział, że opuścił Tybet, ponieważ zmuszano go do wyrzeczenia się Dalajlamy i religii. Domagano się również, by uwiarygodnił Gjalcena Norbu, mianowanego przez rząd Panczenlamą.

Rząd kontynuował kampanię „edukacji patriotycznej”, która ma wymusić przestrzeganie przepisów państwowych i zastraszyć lub wyeliminować mnichów i mniszki, którzy nie chcą przyjąć programu partii i sympatyzują z Dalajlamą (najwyższym przywódcą religijnym buddyzmu tybetańskiego), oraz zwiększyć kontrolę rządu nad buddyzmem tybetańskim. Celem kampanii, która w żaden sposób nie zmieniła poglądów i postaw Tybetańczyków, jest kontrolowanie klasztorów i oczyszczenie ich ze zwolenników Dalajlamy. Mnisi mają być „patriotyczni” i podpisać deklarację, w której odrzucają niepodległość Tybetu i Genduna Czokji Nimę, chłopca uznanego przez Dalajlamę za jedenaste wcielenie Panczenlamy, wyrzec się Dalajlamy i poddać go krytyce, opowiedzieć się za jednością Chin i Tybetu oraz zobowiązać do niesłuchania „Głosu Ameryki”. Z wielu raportów wynika, że mnisi, którzy odmawiali podpisania takiego dokumentu, byli wydalani z klasztorów; nie mogli też wrócić do rodzinnych domów i podjąć pracy. Ze świątyń wydalano również duchownych, którzy nie zdali stanowiących element kampanii „egzaminów”. Wielu wolało „dobrowolnie” odejść, niż wyrzec się Dalajlamy. Rządowe „grupy robocze” stacjonują w niektórych klasztorach i prowadzą obowiązkowe „lekcje”, dotyczące między innymi stosunków między Tybetańczykami a Hanami, historycznego statusu Tybetu jako części Chin oraz „separatystycznej” działalności Dalajlamy. Portrety Gjalcena Norbu – mianowanego przez rząd Panczenlamą – wiszą na ścianach niektórych klasztorów (obok przepisów regulujących działalność religijną). Zdjęcia wskazanego przez Dalajlamę Genduna Czokji Nimy nadal były zakazane. Kampanie te wzbudziły ogromny opór i głęboką niechęć tak mnichów, jak świeckich buddystów. Zakłócały życie większości głównych klasztorów i skłoniły wielu mnichów do ucieczki do Indii. Według Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców, rokrocznie ucieka do Nepalu około 3.000 Tybetańczyków; ponad trzydzieści procent twierdzi, że powodem ich ucieczki były kampania „edukacji patriotycznej”.

16 stycznia 2000 rząd zatwierdził wybór dwuletniego Sonama Phuncoga na siódmą inkarnację Retinga Rinpocze. Przedstawiciel rządu tybetańskiego powiedział, że urzędnicy odpowiedzialni za religię mają zadbać o to, by chłopiec „kochał Komunistyczną Partię Chin, socjalistyczną ojczyznę i buddyzm tybetański” oraz pomagał w „zachowaniu jedności narodu chińskiego”. Decyzji tej nie uznał Dalajlama, który tradycyjnie zatwierdza wybór ważnych hierarchów, do których zalicza się Reting Rinpocze; z raportów wynika, że chłopca nie uznaje również wielu mnichów klasztoru Reting.

Rząd nadal twierdził, że chłopiec mianowany przez władze w 1995 roku jest jedenastym wcieleniem Panczenlamy. Władze ściśle kontrolują życie i kontakty chłopca; bardzo rzadko pojawiał się on publicznie, otoczony tłumem funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa, w Pekinie. Panczenlama jest postacią numer dwa w hierarchii buddyzmu tybetańskiego, ustępując miejsca tylko Dalajlamie.

Nadal obowiązywał zakaz wystawiania na widok publiczny zdjęć Dalajlamy, które można zdobyć tylko nielegalnie. Posiadało je jednak wielu duchownych i świeckich. Wiosną 2000 komitety osiedlowe zaczęły prowadzić rewizje w lhaskich domach, konfiskując książki i zdjęcia Dalajlamy. Zakaz ten obowiązuje również w regionach tybetańskich poza granicami TRA. Choć zdjęcia Dalajlamy nadal sprzedaje się tu w niektórych sklepikach, usunięto je z większości klasztorów.

Około tysiąc duchownych piastuje różne stanowiska w strukturach lokalnych zgromadzeń ludowych i komitetach Ogólnochińskiej Ludowej Politycznej Konferencji Konsultatywnej. Władze wymagają jednak, by członkowie partii i osoby pracujące dla rządu przestrzegali partyjnej zasady ateizmu. W omawianym tu okresie władze Lhasy i innych regionów wprowadziły nowe restrykcje, zakazując urzędnikom państwowym i członkom partii odwiedzania klasztorów i świątyni Dżokhang, posiadania ołtarzy, uczestniczenia w uroczystościach religijnych podczas obchodów Nowego Roku kalendarza tybetańskiego i zawieszania flag modlitewnych na dachach domów (tybetańska tradycja noworoczna). Z raportów wynika również, że wiosną 2000 niektóre instytucje zabroniły składania datków mnichom i mniszkom. W pewnych regionach osoby prywatne nie mogły brać udziału w tradycyjnych obchodach noworocznych, na przykład zawieszać flag modlitewnych na szczycie lhaskiego wzgórza Bumpari i palić kadzideł, czy uczestniczyć lingkorze (pielgrzymce wokół sanktuariów Lhasy) podczas czerwcowego święta Sagadała. Z wiarygodnych raportów wynika, że władze groziły zwolnieniem urzędnikom, którzy wysłali dzieci do szkół w Indiach, oraz prowadziły rewizje w ich domach, poszukując przedmiotów kultu religijnego i zdjęć Dalajlamy.

Pogwałcenia wolności religii

W omawianym okresie przypuszczono nowy atak na buddyzm tybetański. Według Amnesty International, w sierpniu 2000 aresztowano dwóch mnichów z klasztoru Taglung Drag w związku z protestem, polegającym na wznoszeniu okrzyków niepodległościowych podczas Igrzysk Mniejszości Narodowych. Pod koniec grudnia 1999 uciekł do Indii czternastoletni Ugjen Trinlej Dordże, uznany przez Dalajlamę i rząd za Karmapę. Karmapa oświadczył, że zdecydował się na ucieczkę, ponieważ był kontrolowany i nie uzyskał zgody na wyjazd do Indii, a jego duchowemu nauczycielowi nie zezwolono na przyjazd do niego. Karmapa, trzeci w hierarchii, powszechnie czczony i niezwykle wpływowy przywódca buddyzmu tybetańskiego, dotarł do Indii na początku stycznia 2000. Wkrótce po jego ucieczce klasztor Curphu został najechany [przez służby bezpieczeństwa]. Aresztowano co najmniej dwie osoby. TIN informował, że władze objęły nadzorem policyjnym rodziców Karmapy. Przedstawiciele rządu zaprzeczali aresztowaniom w klasztorze i twierdzili, że rodzice Karmapy nie podlegają żadnym restrykcjom. Aresztowano wielu mnichów – również poza granicami TRA – za rozpowszechnianie lub posiadanie zdjęć Dalajlamy oraz za utrzymywanie kontaktów z grupami emigracyjnymi. W tybetańskim regionie prowincji Sichuan, latem 1999 aresztowano pod takimi zarzutami co najmniej pięciu mnichów. Według TIN, w lipcu 1999 władze wprowadziły nowe restrykcje, by zapobiec świętowaniu urodzin Dalajlamy. Tybetańczykom zabroniono tradycyjnego palenia kadzideł i zamknięto wszystkie miejsca kultu w Lhasie. 1 października 1999 zatrzymano trzech mnichów po pokojowym proteście przed lhaskim pałacem Potala.

W czerwcu 2000 organizacja pozarządowa poinformowała, że 1 maja 2000 zginął mnich klasztoru Tenthok, Taszi Rabten, który spadł z trzeciego piętra po przesłuchaniu. Miał on protestować przeciwko usuwaniu ze świątyni zdjęć Dalajlamy. Trzech innych mnichów brutalnie pobito.

W lipcu 1999 skazano na trzy i cztery lata więzienia dwóch mnichów, Phuncoka Legmona (16) i Namdrola (21), których aresztowano i brutalnie pobito w marcu 1998 za zorganizowanie demonstracji na lhaskim Barkhorze. Obaj trafili do więzienia Drapczi.

Wielu mnichów i mniszek przebywa w więzieniach lub aresztach. O wielu takich przypadkach mówił raport Specjalnego Sprawozdawcy ONZ ds. Tortur, przedstawiony wiosną 2000 na 56. sesji Komisji Praw Człowieka ONZ. Dyrektor administracji więziennej powiedział zagranicznym delegatom, że w trzech więzieniach TRA przebywa ponad stu mnichów i mniszek, z których dziewięćdziesiąt procent skazano za „zagrażanie bezpieczeństwu państwa”. Napływały raporty o więzieniu, maltretowaniu i torturowaniu mnichów i mniszek, oskarżanych o działalność polityczną, oraz o zgonach więźniów. W omawianym okresie zamknięto co najmniej dwa duże klasztory. Z wiarygodnych raportów wynika, że w wielu więzieniach bito skazanych, którzy nie poddawali się reedukacji politycznej, to znaczy odmawiali krytykowania Dalajlamy i uznania Gjalcena Norbu, chłopca mianowanego przez władze Panczenlamą. TIN informował o pobiciu kilkunastu mniszek, odbywających długie wyroki, w tym Ngałang Czoezon i Phuncog Njidrol. Wielokrotnie bito również i przetrzymywano w karcerze mniszkę Ngałang Sangdrol, której wyrok podniesiono po raz trzeci (w 1998 roku) – w sumie do dwudziestu jeden lat – za udział w demonstracji w więzieniu. Z raportów wynika, że Ngałang Sangdrol jest bardzo chora, władze utrzymują jednak, że cieszy się doskonałym zdrowiem. TIN informował, że podczas przesłuchań przez wiele dni głodzono i pozbawiano snu 68-letniego Gjaje Phuncoga, mnicha z prowincji Qinghai, którego zwolniono ze względu na stan zdrowia latem 1999. Wiele źródeł podaje, że stracił on władzę w nogach.

Więźniowie opierają się politycznej reedukacji, odmawiając wyrzeczenia się Dalajlamy i uznania mianowanego przez rząd Panczenlamy. Według TIN, karane więźniarki z Drapczi co najmniej dwukrotnie organizowały strajk głodowy na znak protestu. Władze regularnie zamykają opornych więźniów w karcerach.

Rząd nadal więził Genduna Czokji Nimę, którego Dalajlama uznał za XI Panczenlamę, i jego krewnych. Władze twierdzą, że przetrzymują chłopca dla jego własnego bezpieczeństwa, że mieszka on w Tybecie i uczęszcza do szkoły jak „normalny uczeń”. Miejsce pobytu chłopca i jego rodziny pozostaje nie znane; rząd odrzucał wszystkie prośby społeczności międzynarodowej o kontakt z chłopcem, który pozwoliłby na zweryfikowanie doniesień o jego sytuacji. W listopadzie 1999 rząd zaprzeczył, że – jak podawały niektóre źródła – zwłoki Genduna Czokji Nimy zostały potajemnie spalone, ponownie nie zgodził się jednak na dopuszczenie do chłopca niezależnych obserwatorów. Dla większości buddystów Panczenlamą jest dziecko, wskazane przez Dalajlamę; w styczniu 2000 przebywający na wygnaniu mnisi mówili zagranicznemu dyplomacie, że wierzą w to dosłownie wszyscy Tybetańczycy. Tybetańscy mnisi utrzymują, że zmuszano ich do podpisywania aktów wierności wobec chłopca, którego Panczenlamą mianował rząd. Partia komunistyczna wezwała swych członków do popierania „oficjalnego” Panczenlamy; regionalne i miejskie departamenty propagandy komitetów partii zleciły drukowanie jego zdjęć „na użytek publiczny i prywatny, religijny”.

Według wiarygodnych raportów, Czadrel Rinpocze, którego oskarżono o zdradę tajemnicy państwowej i pomaganie Dalajlamie w wyborze XI Panczenlamy, jest przetrzymywany w tajnym więzieniu w Sichuanie. Od 1997 roku, kiedy to skazano go po niejawnym procesie na sześć lat więzienia, nie ma kontaktu z innymi więźniami ani prawa do odwiedzin i nie opuszcza swojej celi. Rząd poinformował zagraniczną delegację, że „fizycznie jest zdrowy”.

Trudno dokładnie określić stopień pogwałceń praw religijnych w Tybecie, ponieważ rząd Chin ściśle kontroluje tak dostęp do samego Tybetu, jak do informacji o nim – niemniej w omawianym okresie nadal trwały represje, a władze coraz bardziej ograniczały wolność religii.

Wiele zagranicznych grup, między innymi organizacje pozarządowe i turyści, informowało o ograniczaniu swobody poruszanie się i podróżowania [w Tybecie]. Zagrożono wydaleniem dwóm organizacjom pozarządowym: Lekarzom bez Granic i Tibet Heritage Fund. Rząd ściśle kontroluje zagraniczne delegacje; goście nie mają właściwie szans na kontakt z Tybetańczykami, który nie został wcześniej zaaprobowany przez lokalne władze.

Przymusowe nawracania młodocianych obywateli USA

Nie było informacji o nawracaniu siłą młodocianych obywateli USA, którzy zostaliby uprowadzeni bądź nielegalnie wywiezieni ze Stanów Zjednoczonych; rząd nie odmówił też udzielenia zgody na powrót takich dzieci do USA.

Część II: Postawy społeczne

Większość Tybetańczyków praktykuje buddyzm tybetański. Choć populacja chrześcijan jest niezwykle mała, na nawróconych wywierana jest presja. Pewne źródła podają, że niektórych wyrzekły się rodziny.

Część III: Polityka rządu Stanów Zjednoczonych

Departament Stanu, ambasada USA w Pekinie oraz konsulat generalny w Czengdu podejmują liczne kroki na rzecz promowania wolności religii w Tybecie. Podczas regularnych spotkań z przedstawicielami rządu – w tym urzędnikami odpowiedzialnymi za religię – dyplomaci [amerykańscy] konsekwentnie wzywają rząd centralny i władze lokalne do szanowania wolności religii w Tybecie. Ambasada składa stanowcze protesty, ilekroć docierają do niej wiarygodne informacje o prześladowaniach lub dyskryminacji religijnej. Dyplomaci regularnie odwiedzają Tybet, by monitorować panujące tam warunki – również sytuację w dziedzinie wolności religii. Niemniej w omawianym okresie Specjalny Koordynator ds. Tybetu oraz jej pracownicy nie uzyskali wiz, pozwalających na wjazd do Tybetu. Urzędnicy amerykańscy utrzymują kontakty z wieloma dostojnikami religijnymi, a Departament Stanu zasięga opinii niezależnych ekspertów i organizacji religijnych w Stanach Zjednoczonych. Ambasada – w tym ambasador i najwyżsi urzędnicy – regularnie podnoszą kwestię więźniów i prześladowań religijnych. Spotykają się systematycznie z dyrektorem Biura ds. Religii. Ambasada poruszała między innymi sprawy Genduna Czokji Nimy, chłopca, w którym Dalajlama rozpoznał XI Panczenlamę, opata Czadrela Rinpocze, Ngałang Sangdrol oraz innych tybetańskich mnichów i mniszek. Inni urzędnicy ambasady omawiali też poszczególne przypadki podczas spotkań z urzędnikami Biura ds. Religii i Departamentu Pracy Zjednoczonego Frontu.

[pieczęć]