Raport za rok 1998
strona główna

Tybetańskie Centrum Praw Człowieka i Demokracji

1-01-1999

 

Raport za rok 1998
Podsumowanie

W 1998 roku świat obchodził 50. rocznicę Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Choć Chińska Republika Ludowa uznaje Deklarację, bezustannie łamie pomieszczone w niej zasady, nie dając Tybetańczykom wielu powodów do świętowania i radości. 49 lat po zajęciu Tybetu przez ChRL nie ma tu możliwości korzystania z podstawowych praw człowieka.

ChRL, dzięki wielkości swego rynku, skutecznie opiera się presji społeczności międzynarodowej, która domaga się poszanowania praw człowieka. Choć w minionym roku kraj ten odwiedziło wiele zagranicznych delegacji, Chiny nie zrobiły właściwie nic, by poprawić sytuację w dziedzinie praw człowieka. Wprost przeciwnie: fakty wskazują, że rząd zacieśnia kontrolę nad wszelkimi aspektami życia w Tybecie. Unikalnej kulturze i narodowi tybetańskiemu grozi zagłada.

Wydaje się, że Chiny próbują odebrać Tybetańczykom tożsamość, by zdławić ich opór wobec swoich rządów. Naród tybetański jest spychany na margines we wszystkich sferach. Skrajnie represyjne środki, jakie stosuje się wobec religii, będącej fundamentem kultury narodowej, dławią resztki kulturowej autonomii Tybetańczyków. Wolność wypowiedzi i wolność słowa są systematycznie ograniczane; wielu Tybetańczyków aresztowano arbitralnie za korzystanie z owych swobód.

Autonomię Tybetańczyków drastycznie ogranicza brak prawdziwej reprezentacji w sferze politycznej, co prowadzi do ich dalszej dyskryminacji i marginalizacji we własnym kraju. Sytuację pogarsza sponsorowane przez państwo przenoszenie ludności chińskiej na teren Tybetu. To i surowa polityka kontroli urodzeń, która kłóci się nawet z ustawodawstwem wewnętrznym ChRL, stanowi śmiertelne zagrożenie dla bytu narodu tybetańskiego. Praktykom tym trzeba położyć kres.

Brutalne stłumienie pokojowej demonstracji w lhaskim więzieniu Drapczi w maju 1998 jest najlepszym dowodem na całkowity brak poszanowania dla wolności słowa. Z udokumentowanych raportów wynika, że zajścia te przypłaciło życiem dziesięcioro więźniów; wielu innych odniosło rany. Wszyscy uczestnicy protestu byli brutalnie represjonowani. W tym samym czasie składała wizytę [w Lhasie] oficjalna delegacja Unii Europejskiej, jednak chiński monopol informacyjny sprawił, że ambasadorowie dowiedzieli się o całym zajściu dopiero po opuszczeniu regionu. Do tej pory niezwykle trudno o jakiekolwiek informacje o tym incydencie. Najlepiej świadczy to o wszechogarniającej kontroli rządu nad krajem i budzi niepokój organizacji zajmującymi się prawami człowieka, gdyż władze najwyraźniej dysponują środkami, które pozwalają na dowolne manipulowanie informacjami dotyczącymi praw człowieka.

Później wizytę w Tybecie złożyła jeszcze delegacja Komisji Spraw Zagranicznych parlamentu Danii (sierpień) i Mary Robinson, Wysoki Komisarz ONZ ds. Praw Człowieka (wrzesień). Wszystkie delegacje skarżyły się na ograniczenia narzucane przez chiński rząd. Delegaci nie mogli kontaktować się z Tybetańczykami bez nadzoru urzędników państwowych; każdy punkt programu musiał być zaakceptowany przez Chińczyków. Mimo to raporty delegatów były, niestety, pełne dyplomatycznych dwuznaczności i nie wywarły żadnej presji na rząd ChRL, który najwyraźniej nie zamierza zmieniać polityki represji.

5 października 1998 roku ChRL podpisała Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych. To miły gest, ale Tybetańczycy i społeczność międzynarodowa oczekują na dowody wskazujące na to, że Chiny robią coś, by dostosować praktykę i przepisy wewnętrzne do standardów pomieszczonych w owym dokumencie. Obecna sytuacja kłóci się z międzynarodowymi normami ochrony praw człowieka. Choć w pewnych obszarach pojawiły się zmiany na lepsze, natychmiast należy wypracować i uruchomić mechanizmy, które zagwarantują Tybetańczykom podstawowe prawa człowieka.

Wolność słowa

Choć ChRL zobowiązała się do zagwarantowania wszystkim obywatelom wolności wypowiedzi i słowa, systematycznie i drastycznie je ogranicza. Wyrażenie opinii, która kłóci się z poglądami Komunistycznej Partii Chin, może skończyć się aresztowaniem. Najlepszym dowodem na to jest 56 Tybetańczyków, których aresztowano w 1998 roku za korzystanie z wolności słowa. 31 z nich zostało skazanych.

Szczególnie brutalne represje dotykają instytucji religijnych, w których Chińczycy widzą główne źródło poglądów dysydenckich. Od czasu ogłoszenia kampanii “mocnego uderzenia” w 1996 roku rząd Chin systematycznie atakuje takie instytucje w Tybecie, próbując wykorzenić poparcie dla Dalajlamy, tybetański patriotyzm i wszelkie formy sprzeciwu [wobec władz]. Z klasztorów wydalono tysiące mnichów i mniszek, a setki aresztowano. Kampanię tę “rozciągnięto” obecnie również na ludzi świeckich – jej ofiarą może więc paść każdy Tybetańczyk.

Jeśli to rozmyślne ograniczanie wolności słowa trwać będzie nadal, poważnie zagrozi tybetańskiemu dziedzictwu kulturowemu. Ta kampania rządu ChRL musi się natychmiast skończyć.

Arbitralne aresztowania i zatrzymania

Kiedy w 1996 roku nowelizowano chiński kodeks postępowania karnego, nie wprowadzono mechanizmu, który zapobiegałby arbitralnemu pozbawianiu wolności. Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych zakazuje takich praktyk, należy więc oczekiwać, że Chiny wprowadzą stosowne zmiany w przepisach wewnętrznych.

Większość ze 135 Tybetańczyków aresztowanych w 1998 roku zatrzymano arbitralnie lub wtrącono do więzień na podstawie bardzo “pojemnego” paragrafu o “zagrażaniu bezpieczeństwu państwa”. Więzieni za korzystanie z podstawowych swobód, zatrzymani są pozbawieni elementarnych praw. Procedury prawne kłócą się z międzynarodowymi standardami: oskarżeni często nie mogą korzystać z opieki prawnej, ubiegać o widzenia czy składać apelacji. Z reguły są torturowani, by wydobyć z nich “zeznania”; wielu przebywa za kratami bez jakiegokolwiek postępowania sądowego.

Więźniowie polityczni i więźniowie sumienia

W grudniu 1998 roku w chińskich więzieniach przebywało 1083 znanych tybetańskich więźniów politycznych – w tym 246 kobiet i 12 młodocianych. 93 innych trafiło do więzienia jako młodociani. 76 odbywa wyroki wyższe niż dziesięć lat. W Tybecie jest znacznie więcej wyroków politycznych, niż w jakimkolwiek regionie pozostającym pod chińskimi rządami. Trudno o lepszy dowód na rozmiary i zasięg rządowej kampanii, której celem jest eliminacja wszystkich głosów sprzeciwu przeciwko polityce partii w Tybecie. Jest to jaskrawe naruszenie fundamentalnego prawa do życia, wolności i wolności słowa.

Tortury w aresztach i więzieniach

Tortury są drastycznym naruszeniem praw człowieka; mimo że zakazują ich liczne międzynarodowe konwencje, Chiny nadal milcząco aprobują stosowanie tortur w aresztach i więzieniach.

Najbrutalniejszym pogwałceniem praw człowieka jest odebranie życia. W 1998 roku w chińskich więzieniach zginęło 19 Tybetańczyków. Jedenaście zgonów było bezpośrednim rezultatem stłumienia przez władze pokojowych protestów w więzieniu Drapczi (maj). Od 1986 roku w podobnych okolicznościach zginęło co najmniej 60 Tybetańczyków.

Z zeznań byłych więźniów politycznych wynika jednoznacznie, że w więzieniach Tybetu tortury są na porządku dziennym. Ich głównym celem jest wydobycie przyznania się do winy przed procesem, niemniej nie ulega wątpliwości, że trwają one i po zapadnięciu wyroku. Stanowi to rażące pogwałcenie Konwencji przeciwko Torturom oraz Innemu Okrutnemu, Nieludzkiemu lub Poniżającemu Traktowaniu lub Karaniu. Chiny są jej stroną od dziesięciu lat, niemniej nadal nie wywiązują się ze zobowiązania do wyrugowania tortur ze swych instytucji izolacyjnych.

Prześladowania religijne

W 1998 roku Chiny zintensyfikowały represje wobec religii w Tybecie. Gwałtowny wzrost liczby wydalanych mnichów i mniszek dobitnie świadczy o determinacji, z jaką Chiny ograniczają swobody religijne w Tybecie. W 1998 roku w ramach kampanii “mocnego uderzenia” aresztowano 327 mnichów i mniszek; 7.156 zostało wydalonych z klasztorów i świątyń.

Kampanię wprowadzono w całym kraju w maju 1996 roku; jej celem miała być walka z przestępczością i korupcją. W Tybecie skupiono się przede wszystkim na towarzyszącym jej programie “edukacji patriotycznej”, wymierzonym w tybetański “nacjonalizm”. Od chwili rozpoczęcia kampanii Tybetańskie Centrum Praw Człowieka i Demokracji odnotowało 9.977 wydaleń i 492 aresztowania mnichów i mniszek.

Chiny ogłosiły ostatnio, że Tybet nie jest [krajem] buddyjskim i robią wszystko, by cel ten osiągnąć. Prowadzi się kampanie przeciwko Dalajlamie, duchowemu i politycznemu przywódcy narodu tybetańskiego, i wskazanemu przez niego XI Panczenlamie. Ten ostatni, obecnie jedenastoletni Gendun Czokji Nima, zaginął po ogłoszeniu decyzji Dalajlamy w 1995 roku. Zakazane są nawet zdjęcia Dalajlamy. Wiele klasztorów zamknięto, liczne świątynie zostały kompletnie zniszczone. Swobody religijne w Tybecie są bezustannie ograniczane.

Prawa kobiet

Ustawodawstwo wewnętrzne i umowy międzynarodowe nie zdołały zagwarantować praw kobiet w Tybecie. Najgroźniejsze pogwałcenia ich praw są skutkiem polityki kontroli urodzeń. Choć przepisy wewnętrzne gwarantują szczególne prawa mniejszości, kobiety tybetańskie są nadal przymusowo sterylizowane, poddawane aborcjom i zmuszane do stosowania środków antykoncepcyjnych. Trudno im świadomie korzystać z antykoncepcji; poddane zabiegom przymusowym, nie otrzymują odpowiedniej opieki medycznej. Lęk przed sterylizacją sprawia, że boją się szukać pomocy lekarzy, co naraża na szwank ich zdrowie.

Gwałcona jest również ich wolność słowa i wypowiedzi. Znamy nazwiska 246 więźniarek politycznych. Kobiety te są gwałcone, torturowane i zmuszane do niewolniczej pracy. W 1980 roku Chiny ratyfikowały Konwencję w sprawie Likwidacji Wszelkich Form Dyskryminacji Kobiet, do dziś jednak nie zdołały wywiązać się z wynikających z niej zobowiązań.

Prawa dziecka

Wbrew przepisom międzynarodowym i wewnętrznym, rząd Chin nie chroni wszystkich praw tybetańskich dzieci. Z uwagi na brak środków, zaplecza i praktyki dyskryminacyjne, tybetańskie dzieci mają utrudniony dostęp do opieki zdrowotnej i edukacji. Stan zdrowia tybetańskich dzieci jest bardzo zły. W niektórych regionach wskaźniki wagowo-wiekowe uznano za zatrważająco niskie, a to znaczy, że chroniczne niedożywienie opóźnia rozwój dzieci.

Dzieci należące do “mniejszości” narodowych są dyskryminowane przez system edukacyjny, który obecnie nastawiony jest na zaspokajanie potrzeb chińskich imigrantów. Dyskryminacja w sferze edukacji sprawia, że tybetańska młodzież jest w znacznie gorszej sytuacji, gdy próbuje szukać pracy.

Tybetańska młodzież również pada ofiarą represji. Obecnie wyroki odbywa 12 młodocianych więźniów politycznych, którzy nie ukończyli 18 roku życia. 93 innych osiągnęło pełnoletność w więzieniach. W 1998 roku usunięto z klasztorów i świątyń 2.206 młodocianych mnichów i mniszek, pozbawiając ich w ten sposób prawa do praktykowania religii, poznawania własnej kultury i zdobycia wykształcenia.

Należy natychmiast zwiększyć nakłady i zakazać praktyk dyskryminacyjnych, by zaspokoić najpilniejsze potrzeby tybetańskich dzieci.

Przenoszenie ludności

Największym zagrożeniem dla narodu tybetańskiego jako takiego wydaje się przenoszenie ludności chińskiej do Tybetu. Jeśli rządowi ChRL pozwoli się na kontynuowanie prowadzonej obecnie polityki, Tybetańczyków czeka całkowita marginalizacja. Los ten spotkał już Mongołów, Mandżurów i mieszkańców Wschodniego Turkiestanu.

Skutki tej strategii są już aż nadto widoczne. Tybetańczycy właściwie nie uczestniczą w podejmowaniu decyzji politycznych i są podporządkowaniu chińskiemu prawu. Naraża ich to na wyzysk i marginalizację. Ogromne inwestycje, będące katalizatorem imigracji, niszczą środowisko naturalne i świat pierwotnych mieszkańców. Gospodarkę tradycyjną zastępuje rynkowa, zupełnie obca Tybetańczykom, którym coraz trudniej zarobić na utrzymanie, co oczywiście ogranicza możliwości korzystania z innych praw. Napływowa ludność chińska wypiera Tybetańczyków z ich ziemi i odbiera im prawo do autonomii w ich własnym kraju.

Trudności gospodarcze w połączeniu z jawną dyskryminacją dodatkowo ograniczają dostęp do edukacji i opieki zdrowotnej. Praktyki te przynoszą tragiczne skutki. Jeśli połączy się je z brutalną polityką kontroli urodzeń, intencje ChRL nie mogą budzić żadnych wątpliwości.

Prawa socjalne

Migracja Chińczyków, dyskryminacja i brak odpowiedniej opieki społecznej składają się na wrogie Tybetańczykom środowisko ekonomiczne. Ponad 70 proc. tybetańskich mieszkańców “TRA” żyje obecnie poniżej minimum socjalnego. Zagłada tradycyjnej gospodarki, zastępowanej przez gospodarkę rynkową, tworzy próżnię, w której nie potrafią się znaleźć. Wprowadzane przez Chińczyków programy nie przyczyniają się do rozwiązania problemu ubóstwa, trzeba więc natychmiast wypracować nowe strategie pomocy finansowej.

Trudności te pogłębia system podatkowy, w którym nie przewidziano żadnych ulg. Tybetańczycy często oddawać muszą [państwu] połowę swych dochodów. Chińczycy starają się ujednolicić system podatkowy “TRA” i upodobnić go do tego, który obowiązuje w innych prowincjach, co przy tak skrajnym ubóstwie uznać trzeba za skrajnie szkodliwe.

Chiny muszą wprowadzić ulgi podatkowe i tak sterować subsydiami dla “TRA”, by przyczyniły się one do podniesienia stopy życiowej Tybetańczyków. Dopóki tego nie zrobią, nie może być mowy o zagwarantowaniu podstawowych praw człowieka w Tybecie.

“Zaginięcia”

Poważnym naruszeniem prawa do życia, wolności i bezpieczeństwa są przypadki “zaginięć”, polegające na uwięzieniu bez informowania o tym najbliższych zatrzymanego. Przyczyniają one ogromnych cierpień tak aresztowanym, jak ich bliskim.

W 1998 roku TCPCD otrzymało informacje o 12 takich przypadkach. Z pewnością było ich jednak znacznie więcej. Do tej pory nie udało się uzyskać żadnych informacji o losie i miejscu pobytu 18 z 22 osób, uwięzionych w takich okolicznościach rok wcześniej. Wzywamy rząd ChRL do natychmiastowego udzielenia stosownych informacji o losie zaginionych.

Dyskryminacja rasowa

Coraz liczniej napływający do Tybetu Chińczycy zmienili Tybetańczyków w mniejszość, narażając ich na rozmaite przejawy dyskryminacji.

Choć ChRL jest stroną Międzynarodowej Konwencji w sprawie Likwidacji Wszelkich Form Dyskryminacji Rasowej, ustawodawstwo wewnętrzne nie chroni Tybetańczyków przed dyskryminacją. Niektóre aspekty polityki władz noszą charakter jawnej dyskryminacji.

Tybetańczycy nie mają niemal żadnych praw w sferze politycznej, co skutecznie odbiera należne im prawo do autonomii. Utrudnienia w dostępie do edukacji i opieki zdrowotnej mają negatywny wpływ na rozwój narodu tybetańskiego i jego kultury.

Ciągły napływ chińskich osadników prowadzi do dyskryminacji w zatrudnieniu; rząd ChRL musi podjąć stosowne kroki, by poprawić sytuację w tej dziedzinie.

Wnioski

Do końca 1998 roku Chińska Republika Ludowa co najmniej podpisała trzy dokumenty, które składają się na Międzynarodową Kartę Praw Człowieka. Budzi to nadzieję, że wkrótce wypracuje skuteczne środki, które pozwolą na dostosowanie przepisów wewnętrznych do wspomnianych standardów międzynarodowych i położą kres naruszaniu praw człowieka.

Systematyczne gwałcenie owych praw zagraża dziś kulturowemu i fizycznemu przetrwaniu narodu tybetańskiego w Tybecie. Chiny muszą coś w tej sprawie zrobić. Samo podpisanie traktatu międzynarodowego wielekroć nie gwarantowało przecież przestrzegania zawartych w nim praw – społeczność międzynarodowa musi zatem uważnie monitorować sytuację [w Chinach].

Gwałcenie praw indywidualnych i zbiorowych Tybetańczyków jest zjawiskiem powszechnym i codziennym; coraz poważniej zagraża dalszemu istnieniu ich unikalnej tożsamości kulturowej. Rząd Chin jest zobowiązany do natychmiastowego poprawienia tej sytuacji poprzez nowelizację swego ustawodawstwa tak, by skutecznie chroniło wszystkie prawa człowieka. Podpisanie Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych to dobry znak, naród tybetański czeka jednak na dowody, że Chiny zamierzają wypełniać zobowiązania, które na siebie wzięły. Tylko konsekwentna presja społeczności międzynarodowej może zachęcić Chiny do przestrzegania postanowień i norm tyczących ochrony praw człowieka.