Apel posłów do ministra Bronisława Geremka w sprawie Tybetu
Szanowny Panie Ministrze, w zeszłym tygodniu przypadały rocznice najważniejszych wydarzeń we współczesnej historii Tybetu: 8 marca - 10. Rocznica wprowadzenia stanu wojennego w Lhasie oraz 10 marca - 40. Rocznica powstania narodowego, którą Tybetańczycy czczą jako Dzień Męczenników.
W zeszłym roku społeczność międzynarodowa po raz pierwszy od 1989 r. odstąpiła od krytykowania ChRL za naruszanie praw człowieka ONZ w Genewie na rzecz “dwustronnego dialogu” między państwami Unii Europejskiej i Stanami Zjednoczonymi a władzami ChRL. Organizacje praw człowieka z całego świata twierdzą zgodnie, że decyzja ta miała katastrofalne skutki dla opozycji demokratycznej w Chinach, Tybecie i Xiniangu.
Podczas wizyt na najwyższym szczeblu w Pekinie władze chińskie rzeczywiście gotowe były do ogólnikowych rozmów na temat praw człowieka. W czerwcu, na wspólnej konferencji prasowej z prezydentem Clintonem, prezydent Jiang Zemin zadeklarował nawet gotowość do podjęcia negocjacji z Dalajlamą na temat przyszłości Tybetu. Do rozmów nie doszło, a Dalajlama twierdzi, że obecnie wszystkie kanały komunikacji z władzami ChRL są dlań “zablokowane”. Jego zdanie podziela Julia Taft, koordynator ds. tybetańskich administracji USA.
Przy okazji kontaktów dyplomatycznych wolność odzyskało kilku dysydentów. Warto jednak zwrócić uwagę, że owe “gesty dobrej woli” nie dotyczą Tybetańczyków - na wolność nie wyszedł żaden więzień polityczny z Tybetu. Kiedy już odbyły się wszystkie planowane wizyty dyplomatyczne, władze ChRL przystąpiły do rozprawy z chińską opozycją.
Wieloletnie wyroki więzienia, zapadające na niejawnych procesach, wzbudziły protesty na całym świecie i stały się przedmiotem styczniowej rezolucji Sejmu RP.
Tybetu nie objął nawet krótki okres pozornej odwilży. Miniony rok był dla Tybetańczyków dramatyczny. Liczba więźniów politycznych w regionach wiejskich wzrosła o kilkaset procent, w miastach - o kilkanaście. W sprawach politycznych zapadają coraz wyższe wyroki. W ramach prowadzonej od 1996 roku kampanii “edukacji politycznej” wydalono już z klasztorów ponad 9 tys. mnichów i mniszek - z czego około 7 tys. tylko w zeszłym roku.
Od 1986 roku, kiedy to Chiny podpisały “Konwencję przeciwko torturom oraz innemu nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu lub karaniu”, Tybetańskie Centrum Praw Człowieka i Demokracji oraz międzynarodowe organizacje pozarządowe udokumentowały ponad 60 zgonów tybetańskich więźniów politycznych w placówkach penitencjarnych lub zaraz po opuszczeniu ich murów. Aż 19 z nich - w tym młodziutkie mniszki - zginęło w zeszłym roku, 11 z tych zgonów jest bezpośrednim rezultatem protestu w więzieniu Drapczi w związku z majową wizytą trzech ambasadorów państw UE w Lhasie, czyli “ubocznym” skutkiem dyplomatycznych rozmów dwustronnych.
Władze ChRL nadal odmawiają udzielania jakichkolwiek informacji o indywidualnych więźniach. Dotyczy to również dziewięcioletniego Genduna Czokji Nimy, którego Dalajlama uznał za nowego Panczenlamę i który zniknął z rodzinnej wioski w maju 1995 roku.
Zakaz wystawiania na widok publiczny zdjęć dalajlamy rozciągnięto w zeszłym roku na domy prywatne. Chińska machina propagandowa mówi obecnie językiem, który ostatni raz słyszano w latach rewolucji kulturalnej. Przed kilkoma tygodniami władze chińskie w Tybecie zapowiedziały rozpoczęcie formalnej “kampanii ateizacji” społeczeństwa tybetańskiego.
Organizacje pozarządowe zajmujące się prawami człowieka oraz agendy rządowe (doroczny raport Departamentu Stanu) są zgodne: brutalne naruszanie praw człowieka w Tybecie ma charakter powszechny. Tybetańczycy są dyskryminowani we wszystkich sferach życia społecznego, a na skutek forsowanej przez władze polityki przenoszenia ludności chińskiej na teren Tybetu, stają się powoli mniejszością we własnym kraju.
Nie wiemy, czy w tym roku przedstawiony zostanie projekt rezolucji potępiającej naruszanie praw człowieka w Chinach i Tybecie.
I Tybetańczycy, i chińscy dysydenci są zgodni - brak zdecydowanych gestów społeczności międzynarodowej będzie miał dla nich opłakane skutki.
Gdyby znów zabrakło woli do wniesienia projektu rezolucji - sprawę gwałcenia praw człowieka w Chinach i Tybecie trzeba podnosić podczas dyskusji w komisji i to tak stanowczo, jak to możliwe. Wszystko wskazuje na to, że jedynie w ten sposób społeczność międzynarodowa może skutecznie pomagać chińskim demokratom i Tybetańczykom.
Z wyrazami szacunku,
JACEK KUROŃ, PRZEWODNICZĄCY KOMISJI MNIEJSZOŚCI NARODOWYCH I ETNICZNYCH
JERZY WIERCHOWICZ, PRZEWODNICZĄCY KLUBU PARLAMENTARNEGO UW
HENRYK WUJEC, WICEPRZEWODNICZĄCY KLUBU PARLAMENTARNEGO UW