Polityka partii wobec religii w Tybecie
Oser
Polityka Komunistycznej Partii Chin wobec buddyzmu tybetańskiego nie zmienia się od dekad. W różnych miejscach i czasie inaczej rozkładano akcenty, miało to jednak charakter czysto kosmetyczny.
Komitet centralny ogłosił „reformę religii" i przystąpił do jej realizowania w 1958 roku. Celem tej kampanii politycznej, której epicentrum znajdowało się w Amdo i Khamie, było stopniowe, systematyczne zniszczenie buddyzmu tybetańskiego. Obejmowała ona zamykanie klasztorów, aresztowanie najważniejszych hierarchów, zmuszanie mnichów i mniszek do porzucenia zakonnego życia. W samej prowincji Qinghai zrównano z ziemią 597 z 618 tybetańskich świątyń, a 30839 spośród 57390 duchownych musiało wrócić do stanu świeckiego.
W 1959 roku na religię przypuszczono frontalny atak przy okazji rozprawy ze „zbrojną rebelią". Duchowi przywódcy, którzy nie uciekli za granicę, trafili do więzień. Nastał czas zagłady.
Rewolucję kulturalną (1966-1976) przetrwało osiem z 2713 klasztorów Tybetu centralnego. W całym - obejmującym ziemie tybetańskie w prowincjach Qinghai, Sichuan, Gansu i Yunnan - ostało się niespełna sto z ponad sześciu tysięcy świątyń.
Po zakończeniu tego koszmaru rozpoczął się renesans religii i Tybetańczycy, kosztem ogromnych wyrzeczeń, własnymi rękoma podnieśli z ruin większość klasztorów. Podkreślam to z całą mocą: wszystko odbywało się za nasze pieniądze. Rząd centralny i władze lokalne dołożyły się tylko do odbudowy kilku najsłynniejszych sanktuariów.
Na początku lat osiemdziesiątych przywódcy w terenie byli stosunkowo umiarkowani i zostawili tybetańskiej religii odrobinę wolnej przestrzeni. Niemniej wybuch dwuletniej fali niepokojów w 1987 roku, a przede wszystkim mianowanie Hu Jintao sekretarzem partii w Lhasie w 1988 roku przyniosły nagłe zaostrzenie kursu. Wszyscy następcy Hu należeli do komunistycznego betonu i systematycznie mnożyli restrykcje wobec religii.
W styczniu 1989 roku zmarł nagle X Panczenlama - i lód pod stopami Tybetańczyków stał się jeszcze bardziej kruchy.
Trzy miesiące później Hu Jintao przypomniał, że „władza wyrasta z lufy karabinu", ogłaszając stan wojenny, który formalnie trwał do końca kwietnia 1990 roku.
W 1995 roku sprawa inkarnacji Panczena Rinpoczego doprowadziła do dramatycznego rozdźwięku między Komunistyczną Partią Chin a Dalajlamą. Li Ruihuan, członek Stałego Komitetu politbiura, ujął to w ten sposób: „Dalaj stoi na czele grupy separatystycznej, która spiskuje, by zdobyć niepodległość Tybetu. Stanowi narzędzie międzynarodowego ruchu antychińskiego. Jest nie tylko główną przyczyną i źródłem wszelkich niepokojów w społeczności tybetańskiej, ale i największą przeszkodą, uniemożliwiającą zaprowadzenie porządku wśród tybetańskich buddystów".
Na swego dziedzica na tronie sekretarza partii w Tybetańskim Regionie Autonomicznym (TRA) Hu namaścił Chena Kuiyuana, który kazał powołać we wszystkich klasztorach, najpierw Lhasy, a potem całego lenna, grupy robocze - nazywane naonczas „biurami patriotyzmu" - prowadzące takąż „edukację" kleru. Ich pierwszym zadaniem było „ujednolicenie i ugruntowanie" obrazu Dalajlamy w oczach duchownych. Jakikolwiek objaw niesubordynacji oznaczał wydalenie z klasztoru, każda próba oporu - więzienie. Wielu duchownych, co właściwie uszło uwadze świata, odebrało sobie wtedy życie. „Edukacja patriotyczna" trwała do 2008 roku, kiedy to kolejny etap restrykcji, polegający na odesłaniu z trzech największych ośrodków monastycznych w Lhasie wszystkich mnichów bez stołecznego meldunku, doprowadził do eksplozji marcowych protestów.
W ciągu ostatnich pięciu lat edukację patriotyczną zaprowadzano w najdalszych zakątkach Tybetu. Z opłakanym skutkiem. Między lutym 2009 a wrześniem 2013 roku podpaliło się 121 Tybetańczyków w kraju i pięciu na obczyźnie. Wśród nich 19 kobiet. Zginęło 107 osób. Władze lokalne odpowiedziały dokręcaniem śruby. We wszystkich świątyniach i osadach TRA wprowadzono na przykład program „dziewięciu obowiązkowych", obligujący ludzi do posiadania nie tylko portretu czterech (w międzyczasie doszedł piąty) przywódców oraz czerwonego sztandaru, ale także radia, telewizora i gadzinówki, by nawet na chwilę nie utracić kontaktu z głosem partii. Tymczasem klasztorne i wiejskie grupy robocze zaczynają budować komisariaty, które z zewnątrz przypominają kaplice. I tak dokonali w końcu przemiany naszych świątyń w klatki.
Przebrany w różaniec tajniak, pilnujący garstki mnichów, którzy odgrywają religijną dysputę dla turystów w lhaskim klasztorze Sera.
październik - listopad 2013