Troje zatrzymanych za spalenie chińskiej flagi w Driru
Nocą 11 grudnia w Driru (chiń. Biru), w prefekturze Nagczu (chiń. Naqu) Tybetańskiego Regionu Autonomicznego zatrzymano szesnastoletniego Bumczoka pod zarzutem spalenia chińskiej flagi.
Według lokalnego źródła Radia Wolna Azja (RFA) „kilka dni później chłopaka przywieziono do domu w eskorcie dwudziestu uzbrojonych policjantów, którzy zabrali go z powrotem po znalezieniu w czasie rewizji zdjęcia Dalajlamy".
Pod tym samym zarzutem 16 grudnia zostały zatrzymane dwudziestosiedmioletnia Jangczen oraz szesnastoletnia Czodron.
Mieszkańcy regionu szacują na ponad tysiąc liczbę uwięzionych w związku z brutalną pacyfikacją protestów, które wywołały władze, zmuszając Tybetańczyków do wiernopoddańczego zawieszania chińskich flag na domach i świątyniach. „W ciągu trzech miesięcy przez izbę zatrzymań w miasteczku Szakczu przewinęło się siedemdziesiąt osób. Najstarsza miała siedemdziesiąt dwa lata, najmłodsza dziesięć. Teraz trzymają tam dwunastoletniego Apho i matkę miesięcznego dziecka, która przeklinała partię za niesprawiedliwość".