Historia Retinga Rinpoczego w krzywym zwierciadle
Oser
Przeczytałam artykuł Ji Shuominga w ostatnim numerze „Tygodnika Azjatyckiego". Prawdę mówiąc, spotkałam się kiedyś z tym dziennikarzem. Przed kilku laty robił wywiad ze mną i moim mężem, bo był ciekaw różnych aspektów sytuacji w Tybecie.
Żyłam w przeświadczeniu, że dziennikarze i media nienależący do Komunistycznej Partii Chin opierają swoje rzemiosło na faktach, lecz ten artykuł ową wiarę zachwiał. Albo też - o co pytałam zresztą w mediach społecznościowych - „Tygodnik Azjatycki" jest hongkońską edycją „Dziennika Ludowego". Bo jak inaczej rozumieć stek kłamstw, przy pomocy których chińscy komuniści i nacjonaliści spod znaku KPCh i GMD piszą na chama własną historię Tybetu?
„W jakich czasach żyjemy - zżymał się na moim profilu na Facebooku tybetański akademik - skoro wciąż posługujemy się pojęciami takimi jak »patriotyzm«, »lojalność« czy »wyzwolenie«, opisując najnowsze dzieje Tybetu! Wydaje mi się, że w podobne brednie mogą wierzyć już tylko Hanowie. Jest to tak nudne i niesmaczne, że nie chce mi się ośmieszać tych »argumentów« nawet w myślach". „Niemniej w tym obłędzie powtarzania stereotypów dobrze widać głęboki cel i metodę - odpowiedziałam. - »Tygodnik« ma wielu czytelników, więc jest świetną tubą dla kłamstwa".
Rzućmy okiem na kilka rozdziałów historii Tybetu przepuszczonych tu przez partyjną maszynkę do mielenia prawdy. Najpierw lead: „Ponieważ piąty Reting Rinpocze utrzymywał normalne relacje z rządem centralnym, separatyści potajemnie podali mu truciznę. (...) Względy ogólne skłoniły go do czasowej rezygnacji". Dalej jedziemy tekstem scenariusza czerwonej telenoweli rządowej CCTV: „Jeden z lojalistów spytał wtedy Retinga, kiedy Tybet czuł się bliski Chinom. Rinpocze odpowiedział z wiarą i mocą: »Gdy w 1904 roku do Lhasy wdarła się brytyjska armia dowodzona przez Francisa Younghusbanda, reparacje wojenne wziął na siebie centralny rząd Chin. Co uratowałoby Tybet, gdyby nie chińskie pieniądze?«".
Z prawdą można się przecież mijać jeszcze bardziej. „Taktra Rinpocze wysłał ponad trzy tysiące tybetańskich żołnierzy, którzy otoczyli siedmiuset mnichów klasztoru Sera i, podjudzeni przez Brytyjczyków, ostrzelali ich z karabinów i armat. Cóż za epicka tragedia i napisany świeżą krwią, szokujący rozdział najnowszych dziejów Tybetu!".
Autorytetem cytowanym obficie przez „Tygodnik Azjatycki" jest „związany z Tybetem fotograf Yang Kelin", który jakoby „rozmawiał z wieloma tybetańskimi przywódcami", „ponad dziesięć razy spotykał się z jego Świątobliwością Dalajlamą" i studiował wspomnienia Liu Shengqi, byłego sekretarza w guomindangowskiej Komisji do spraw Mongolii i Tybetu, a potem badacza Chińskiej Akademii nauk Społecznych. Według tego znawcy dziejów przyczyną tragedii V Retinga Rinpoczego była jego „wielka miłość do kraju", za który „oddał życie". Tyle że z „Prawdziwej historii przewrotu w Tybecie", pisanej przez Liu Shengqi na gorąco, wynika jednoznacznie, że Reting został zabity przez kilku niechętnych mu arystokratów, ponieważ naraził się nowemu regentowi. Oraz że teza, iż tybetańscy żołnierze wykonywali rozkazy obcych, jest „zupełnym nonsensem".
Za klasztor Ceczokling robi w artykule Szideling - budynek, który najpierw ucierpiał z rąk komunistów w marcu 1959 roku, potem został zmieniony w kwaterę jednej ze zwalczających się frakcji Czerwonej Gwardii, następnie w koszary Armii Ludowo-Wyzwoleńczej i wreszcie w kompletne gruzowisko. „Po śmierci Retinga - czytamy z wypiekami na twarzy - Taktra kazał komuś przenieść jego zwłoki do klasztoru Ceczokling, który został później zdewastowany i spalony przez jakichś zbirów. Teraz leży w ruinie". Powiem to bardzo głośno, może dotrze: Szideling nie był Retingowi lhaską rezydencją, tylko sanktuarium praktyki duchowej.
„Tygodnik" informuje, że Yang Kelin chce nakręcić dokument i serial telewizyjny o patriotycznym męczeństwie Retinga oraz odbudować Szideling z myślą o muzeum „etnicznej jedności". Krótko mówiąc, marzy mu się czerwony „zabytek" do opowiadania turystom o wielkim patriocie, któremu brytyjscy, imperialistyczni truciciele odebrali życie, a tybetańscy separatyści zniszczyli klasztor, przywrócony do dawnej świetności wspólnym trudem Hanów i Tybetańczyków, żyjących w harmonii w zjednoczonej ziemi przodków.
I tak pisanej od lat zupełnie nowej historii Tybetu przybywa właśnie rozdziałek zatytułowany V Reting Rinpocze i jego Szideling.
Lhasa, 8 grudnia 2012
(Wkrótce potem propagandowa fasada okazała się również scenografią politycznego spektaklu z udziałem kolejnego „patriotycznego" Retinga Rinpoczego.)