Za zwolnienie Ngabo Dzigmego odpowiada RFA, nie diaspora
strona główna

Teksty. Z perspektywy Tybetańczyków

 

Za zwolnienie Ngabo Dzigmego odpowiada RFA, nie diaspora

Oser

 

List amerykańskiego kongresmana Dany Rohrabachera do Lobsanga Senge, sikjonga Centralnej Administracji Tybetańskiej, zaszokował mnie tak samo, jak wiadomość o zwolnieniu z Radia Wolna Azja pana Ngabo Dzigmego. Mogłam czegoś nie zrozumieć z powodu braku pełnej informacji i bariery językowej, niemniej czuję się zmuszona do wyrażenia swojego zdania.

 

Po pierwsze, pan Ngabo Dzigme został zwolniony przez amerykańskie Radio Wolna Azja, a nie przez Centralną Administrację Tybetańską, kongresmen Rohrabacher winien więc szukać odpowiedzi na swoje wątpliwości w kierownictwie tego pierwszego, a nie w tybetańskiej diasporze.

 

Po wtóre, uważam, że organizacje, podobnie jak jednostki, mogą lubić jakieś media albo nie i swobodnie dawać temu wyraz - jeśli kończy się na wygłoszeniu opinii, nie ma mowy o przekroczeniu jakichkolwiek granic.

 

Po trzecie, liczy się niezależność mediów, zatem inne sprawy czy postawy nie powinny mieć wpływu na decyzje kadrowe, zwłaszcza zaś na treść przekazywanych informacji. W przeciwnym razie mielibyśmy do czynienia z kneblowaniem środków masowego przekazu. Ewentualna sympatia Radia Wolna Azja wobec sprawy Tybetu nie może kolidować z demokratycznymi zasadami wolności prasy (co samo w sobie owej sprawie by szkodziło).

 

Po czwarte, w ciągu minionego półwiecza tybetański rząd na wychodźstwie dokonał rzeczy wielkich, które każdy może sobie obejrzeć. Krytykując Radio Wolna Azja za zwolnienie pana Ngałanga Dzigmego, kongresmen Rohrabacher nie powinien popadać w radykalne uogólnienia.

 

Po piąte, moim zdaniem tybetańska społeczność emigracyjna musi zrobić kolejny krok w procesie modernizacji politycznej: od pozorów i wydmuszki demokracji do autentycznego zrozumienia i poszanowania jej ideałów oraz zasad - zwłaszcza zaś akceptowania wielości poglądów, przyjmowania krytyki tudzież patrzenia na ręce sprawującym kontrolę, czyli demokratycznego abecadła.

 

Po szóste wreszcie, jestem wdzięczna kongresmenowi Rohrabacherowi za zainteresowanie losem Tybetu, co nie przeszkadza mi oczekiwać, że wycofa on bezzwłocznie krytyczne uwagi pod adresem liderów diaspory, rezerwując je dla Radia Wolna Azja.

 

21 listopada 2012

 

 

 

 

 

 

rohrabacherlistdosikjonga19listopada2012_400
 

 

 

 

List otwarty Oser jest odpowiedzią na także otwarty - bowiem upubliczniony przed otrzymaniem odpowiedzi - niesłychanie protekcjonalny, niegrzeczny i niestosowny list (skierowany do sikjonga Lobsanga Senge, „przywódcy politycznego", dawniej kalona tipy, „prezesa gabinetu" Centralnej Administracji Tybetańskiej w Indiach) kongresmana Dany Rohrabachera, przewodniczącego Podkomisji ds. kontroli w Komisji spraw zagranicznych Kongresu USA, który beszta adresata i insynuuje - nie popierając tego żadnym dowodem - że Dzigme Ngabo został zwolniony z tybetańskiej rozgłośni Radia Wolna Azja (RFA) z powodu nacisków liderów diaspory oraz ich „kohort", i że elity z Dharamsali mogą być winne zdrady niepodległościowych ideałów Tybetańczyków ginących w samospaleniach, a także sprzeniewierzenia amerykańskich funduszy pomocowych, „mogących trafiać nawet do kieszeni komunistycznych Chińczyków i Tybetańczyków trzymających cugle władzy".

 

 

 

 

 

 

Za High Peaks Pure Earth