Władze prefektury Malho żądają surowego karania za samospalenia
Władze prefektury Malho (chiń. Huangnan) w prowincji Qinghai - do której należy okręg Rebgong (chiń. Tongren), nowe epicentrum fali dramatycznych protestów Tybetańczyków - wydały rozporządzenie (noszące datę 14 listopada), zobowiązujące podległe struktury Komunistycznej Partii Chin oraz administracji państwowej do bezwzględnego karania „ludzi dopuszczających się samospaleń", ich rodzin oraz całych wiosek, a także osób składających kondolencje i modlących się w intencji zmarłych.
Niezależne źródła informują, że dokument - w wersji chińskiej i tybetańskiej - pokazano w lokalnym programie telewizyjnym.
Władze grożą rodzinom ofiar bezwarunkowym odebraniem wszelkich państwowych funduszy na trzy lata, a osadom, w których dochodzi do samospaleń - środków pomocowych, nawet zatwierdzonych wcześniej, na taki sam okres. Zapowiedziano „drobiazgowe śledztwa" i zwalnianie oraz wyciąganie dodatkowych „konsekwencji" wobec lokalnych kadr winnych zaniedbań zagrażających „stabilności i harmonii". Karani będą także duchowni, klasztory oraz świeckie społeczności, sympatyzujące z samospaleniami (na przykład poprzez odprawianie modłów czy składanie kondolencji). Konsekwencją zaangażowania „wysokich lamów" będzie „zamykanie i gruntowne oczyszczanie ich świątyń".
Według władz prefektury Malho winę za te incydenty, a także „podjudzanie dzieci do wzniecania niepokojów" (prawdopodobnie w związku z niedawną manifestacją tysięcy uczniów), ponosi „przebrana w zakonne szaty klika Dalaja", za której sprawą okręg stał się „złym przykładem dla wszystkich, stanowiąc zagrożenie dla stabilności nie tylko całej prowincji, ale wręcz i kraju".