Samospalenie kobiety przed bankiem w Kanlho
Dwudziestokilkuletnia Dziamjang Metok 25 sierpnia odebrała sobie życie przed drzwiami Banku Przemysłowo-Inwestycyjnego w Kanlho (chiń. Gannan), w prowincji Gansu, protestując przeciwko oskarżeniu o malwersację. Kobieta podpaliła się i wypiła kwas siarkowy. Zginęła na miejscu.
„Pracowała w oddziale w Tianzhu (tyb. Pari) - mówi zastrzegające anonimowość lokalne źródło. - Kiedy wróciła z wakacji, przełożony oskarżył ją o defraudację i sprzeniewierzenie środków publicznych. Wypiła kwas i podpaliła na sobie ubranie. Umarła natychmiast, tam, przed ich drzwiami. Nie wiem, czy była winna, ale nie sądzę, by młoda kobieta zareagowała w ten sposób, gdyby jej nie wrabiano". Po kremacji bliscy rozrzucili prochy zmarłej na zboczu góry Taszi Longła.
Pracownik, który odebrał telefon w banku, zaprzeczył tym doniesieniom: „Nie, nie i nie. Nigdy o czymś takim nie słyszałem. Gwarantuję na sto procent i jestem przekonany, że inni to potwierdzą. Pełno teraz plotek i robienia wideł z igły". Krewny kobiety nie chciał rozmawiać z RFA, a urzędnik z partyjnego biura skarg prowincji Gansu odmówił komentarza.
Nie wiadomo, czy samobójstwo Dziamjang miało jakiś podtekst polityczny. W ciągu ostatnich dwóch lat w proteście przeciwko chińskim rządom dokonało samospaleń ponad pięćdziesięcioro Tybetańczyków.