Fala symbolicznych protestów w Qinghai i Sichuanie
strona główna

Radio Wolna Azja

18-01-2012

 

Fala symbolicznych protestów w Qinghai i Sichuanie

 

Przez tybetańskie regiony prowincji Qinghai przetacza się fala protestów; demonstranci żądają wolności i nawołują do nieobchodzenia Nowego Roku na znak żałoby po rodakach, którzy dokonali samospaleń.

W Drasarze, w okręgu Czigdril (chiń. Jiuzhi), w prefekturze Golog (chiń. Guoluo) 17 stycznia zebrało się kilkunastu świeckich Tybetańczyków. „Modlili się - mówi zastrzegające anonimowość lokalne źródło - i trzymali wielki biały transparent, na którym napisane było: »Walka o równość i wolność jest powinnością wszystkich ludzi. Żądamy demokracji, równości, pokoju«". Protest trwał dwie godziny.

Przyjechali funkcjonariusze służby bezpieczeństwa i ostrzegli, że demonstranci „mogą zostać aresztowani i skończyć w więzieniu, ale ludzie odpowiedzieli im chórem, że Tybetańczycy i tak nie są wolni. Później podjechały do nich jeszcze trzy policyjne samochody, ale poprzestali na groźbach. Nikogo nie zatrzymali. Tybetańczycy powtarzali, że domagają się tego samego co ci, którzy się podpalają, i że odczuwają ten sam ból".

„Protestujący rozrzucali też ulotki - mówi inne źródło. - Wzywali w nich do nieobchodzenia Nowego Roku [kalendarza tybetańskiego] i do walki o wolność".

Dwa dni wcześniej, 15 stycznia do podobnego protestu doszło w Pemie (chiń. Banma), gdzie kilkudziesięciu Tybetańczyków wołało o powrót Dalajlamy. „Wokół nich kręciło się mnóstwo policjantów, ale nikogo nie zatrzymali. Robili tylko zdjęcia".

W Draggo (chiń. Luhuo), w Sichuanie 16 stycznia zatrzymała się przed sklepem „ciężarówka pełna Tybetańczyków - relacjonuje naoczny świadek. - Krzyczeli, że nie wolno obchodzić Nowego Roku. Zabrali okolicznościowe towary i wyrzucili je na ulicę. Tutejsi podejrzewają, że tamci byli z Ngaby (chiń. Aba). Ludzie widzieli radiowozy, ale na miejscu nie pojawił się żaden policjant".

[Tego samego dnia w Darlagu (chiń. Dari), w Gologu „zerwano chińską flagę i wciągnięto na maszt tybetański sztandar ze śnieżnymi lwami". Dzień wcześniej zebrały się tam tysiące pielgrzymów z całego Gologu z okazji kremacji Sopy Rinpocze, który 8 stycznia dokonał samospalenia. Wielu skandowało niepodległościowe hasła i niosło portrety Dalajlamy.

Natomiast w Sertharze (chiń. Seda), w Sichuanie na ulice wyszły setki Tybetańczyków z portretami Dalajlamy i Karmapy oraz tybetańskimi flagami. Katalizatorem demonstracji był niepodległościowy protest dwóch mnichów. Z napływających doniesień wynika, że tam również nie dokonano żadnych zatrzymań.]