Słowo
strona główna

Teksty. Z perspektywy Tybetańczyków

 

Słowo
w dziesiątą rocznicę festiwalu filmowego Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka

Dalajlama

 

Pragnienie wolności, równości i godności jest integralną częścią natury człowieka. Wszyscy ludzie - niezależnie od bagażu historii i kultury - cierpią, gdy są zastraszani, dręczeni, więzieni lub dyskryminowani. Marzenia o demokracji i poszanowaniu podstawowych praw człowieka są tak samo ważne dla Azjaty i Afrykanina, jak Europejczyka czy mieszkańca Ameryki.

 

Na naszych oczach świat zaczyna uznawać demokrację, otwarte społeczeństwo, poszanowanie praw człowieka i równość za wartości uniwersalne. Moim zdaniem są one - oraz przejrzystość, rządy prawa czy wolny dostęp do informacji - ściśle powiązane z fundamentalną ludzką dobrocią. Dwudziesty pierwszy wiek winien być epoką jawności, gdyż nie sprawdzą się w nim hipokryzja, kraty oraz kłamstwo. Otwarcie i ufność pozwalają nam wyrażać podstawowe humanitarne wartości, których obecność tworzy przestrzeń dla demokracji. Ta zaś, rzecz nie do przecenienia, stanowi najstabilniejszy fundament światowego pokoju.

 

Choć poszanowanie praw innych wydaje się oczywistością, w codziennym życiu często tego nie dostrzegamy. Przyczyną jest brak miłości i współczucia. Innymi słowy, praktyka współodczuwania, miłości oraz wybaczania to klucz nawet do kwestii strzeżenia praw człowieka. Trzeba, podkreślam, trzeba, zrozumieć, że współczucie i miłość stanowią fundament relacji czujących - a zwłaszcza ludzkich - istot.

 

Przychodzimy na świat obdarzeni cechami, bez których nie przetrwalibyśmy: troską o innych, opiekuńczością i miłującą dobrocią, lubimy je jednak lekceważyć, przysparzając sobie w ten sposób niepotrzebnych problemów. Znacznie lepiej byłoby owe przymioty rozwijać, bowiem propagowanie ich ma znaczenie kluczowe. Podobnie jak zwykłych, dobrych stosunków, gdyż niezależnie od narodowości, wiary, rasy, zamożności, ubóstwa, wykształcenia bądź jego braku - wszyscy jesteśmy ludźmi. Kiedy ogarnia nas rozpacz, nieodmiennie spotykamy kogoś, często zupełnie obcego, kto gotów jest nam pomóc. Jesteśmy uzależnieni od siebie, bezwarunkowo, w najtrudniejszych okolicznościach. Nie pytamy o nazwiska ludzi, którzy potrzebują pomocy. Udzielamy jej, bowiem nic ich od nas nie różni.

 

Każdy człowiek ma prawo do wolności od niedostatku i lęku: łącznie, niezależnie i uniwersalnie. Czy rozmawiamy o cierpieniu zrodzonym z nędzy, pogardy dla wolności, zbrojnego konfliktu czy też ślepoty na stan środowiska naturalnego, nie wolno nam wyrywać tych zjawisk z kontekstu. Z czasem konsekwencje dościgną wszystkich. Trzeba nam więc międzynarodowego mechanizmu pozwalającego reagować na problemy globalne z perspektywy jedności i zrozumienia wszechogarniającej współzależności współczesnego świata.

 

 

 

Dharamsala, 8 grudnia 2010