Protesty Tybetańczyków w Juszu
Tybetańczycy z Juszu (chiń. Yushu) w prowincji Qinghai, gdzie 14 kwietnia doszło do katastrofalnego trzęsienia ziemi, protestują przeciwko decyzjom władzom, które próbują przejąć najbardziej atrakcyjne tereny.
„Lokalny rząd wyrzuca ludzi z domów, także tych, które nie zostały uszkodzone - mówi mieszkaniec regionu. - Oświadczyli, że potrzebują terenów pod nowe biura, szkoły i parki. Zachciało się im naszych domów i pól. Ludzie są wściekli, ta ziemia należy do nich od pokoleń. Protestują setki Tybetańczyków, domagając się prawa powrotu do siebie, ale nikt ich nie słucha". Inne źródło potwierdza te doniesienia, mówiąc również o „setkach" demonstrantów. Nie wiadomo, czy ktoś został zatrzymany przez policję, „a ludzie boją się o tym rozmawiać". Wielu Tybetańczyków nie chce zaakceptować proponowanych przez władze rekompensat za poniesione straty: nowych domów o powierzchni 80 metrów kwadratowych.
Dyżurny lokalnego komisariatu potwierdził, że dochodzi do „incydentów", ale odmówił podania innych informacji. Przedstawicielka władz lokalnych przyznała, że przed budynkami rządowymi od kilku dni protestuje tysiąc osób. „Chcieli rozmawiać z przywódcami i stworzono im taką możliwość. Choć nie z wiceprezydentem. Mówią, że rząd zabrał im ziemię i pragną ją odzyskać. Chcą z powrotem swoje domy. Codziennie składają petycje, ale teraz jest ich już mniej". Według niej nikt nie został aresztowany. Policja uniemożliwiła protestującym dostęp do wiceprezydenta Xi Jinpinga, który przed kilkoma dniami odwiedził Juszu.
Tybetański uchodźca twierdzi, że jego krewni z tego regionu skarżą się, iż „władze zabierają najlepsze ziemie pod nowe biura, szkoły i parki. Tybetańczycy, którzy piastują oficjalne stanowiska, są cicho, ale inni protestują. Mówią, że mieszkają tam od lat i nie zamierzają się przenosić. Wielu straciło tu najbliższych w czasie rewolucji kulturalnej, lecz nie godzą się na opuszczenie ziemi swoich przodków".
Według innego źródła z dala od miasta zaczęto budować małe domy dla ocalałych. Tybetańczycy ich nie chcą. „Usiłują przekonać władze do porzucenia tych planów. Wolą pomoc zagranicznych organizacji charytatywnych albo powoli, samodzielnie odbudować własne domy".
Wkrótce po trzęsieniu ziemi rząd centralny wydał dyrektywę, zabraniającą krytykowania akcji ratunkowej i programu odbudowy Juszu.