Dzieci ze szkół w Indiach wracają do Tybetu
W 1994 roku władze chińskie nakazały Tybetańczykom, pracującym na posadach państwowych, sprowadzenie dzieci ze szkół w Indiach. W związku z nowymi represjami w Tybecie, tylko w sierpniu ze szkół odebrano co najmniej 20 dzieci. Wszystko wskazuje na to, że ich liczba będzie rosła.
Nauczyciele ze szkół w Indiach są zaniepokojeni, ale nie mogą nic zrobić.
Większość dzieci z Tybetu uczęszcza do szkół średnich, niektórym został
tylko rok nauki. Najmłodsza z odebranych dzieci, ośmioletnia dziewczynka,
rozpoczęła naukę w 1996 roku, kiedy to, w wieku czterech lat, przeszła
przez Himalaje z grupą uchodźców. Zdążyła ukończyć trzecią klasę.
Odbierane dzieci żałują, że nie mogą ukończyć nauki, nie chcą jednak
narażać rodziców, którzy, w obliczu grożących im konsekwencji, nie mają
żadnego wyboru. Osoby, które nie zastosują się do rozporządzenia, karane
są wydaleniem z partii, utratą pracy i poborów; ich dzieci tracą prawo
do zameldowania.
Ostateczna decyzja zapadła na szóstej konferencji Komisji Kontroli
Dyscyplinarnej Komitetu Partii TRA, która obradowała od 15 do 17 marca
2000: „Wszyscy członkowie partii i urzędnicy państwowi mają natychmiast
zastosować się do przepisów, zakazujących wysyłania dzieci do szkół prowadzonych
przez Dalaja”.
Ci, którzy zignorują to polecenie, „nigdy nie będą awansowani, a osoby
piastujące ważne stanowiska zostaną niezwłocznie przeniesione”. Pierwszą
decyzję podjęto w czerwcu 1994 roku, podczas obrad III Forum w sprawie
Tybetu. Postanowiono wówczas, że członkowie partii, zwłaszcza wyższego
szczebla, „nie mogą wysyłać dzieci do szkół, prowadzonych przez klikę Dalaja”.
Jeśli idzie o „zwykłych obywateli, chłopów i koczowników”, zalecono „intensywną
edukację”; natomiast członkowie partii i pracownicy administracji mieli
odebrać dzieci „w określonym czasie”. Polecono „wyciąganie surowych konsekwencji”
wobec osób, które nie zastosują się do tego polecenia, oraz „anulowanie
meldunków i zezwoleń na pobyt” ich dzieci.
W 1994 roku członkom partii dano trzy miesiące na odebranie dzieci
z Indii. Do Tybetu wróciło wówczas 37 uczniów. Większość podjęła pracę
w biurach turystycznych, ale w lipcu tego roku rozpoczęto kampanię, w wyniku
której straciło posady 29 wykształconych w Indiach przewodników. Powracającym
coraz trudniej znaleźć pracę. Już podczas III Forum zdecydowało, że „absolwenci
szkół prowadzonych przez klikę Dalaja muszą być ściśle kontrolowani; nie
wolno ich zatrudniać w komórkach partii, rządu i administracji”.
W 1998 roku trzy rodziny odebrały dzieci z Indii, gdyż „zawieszono”
ich w pracy. Władze wydały im dokumenty podróży i kazały wpłacić kaucję
w wysokości tysiąca yuanów, którą mieli odzyskać po sprowadzeniu dzieci.
Każdego roku przez Himalaje przechodzi ponad tysiąc dzieci, liczących
na to, że będą mogły uczyć się w Indiach. Niektóre giną po drodze. Rodzice
podejmują ogromne ryzyko i przeznaczają oszczędności całego życia, by wysłać
je do szkół, prowadzonych przez tybetański rząd emigracyjny. Władze chińskie
widzą w tym „zagrożenie dla narodowej jedności” czy też „wylęgarnię nacjonalizmu”
i próbują przeciąć wszelkie więzy między tybetańskimi uchodźcami i Tybetańczykami
w Tybecie.