10 lat więzienia za „brak dokumentów” w Nepalu
20 sierpnia 2001 nepalska policja aresztowała w restauracji w Katmandu
dwóch mnichów, którzy nie mieli przy sobie żadnych dokumentów. Dwa dni
później nepalskie służby bezpieczeństwa zatrzymały ośmioro tybetańskich
uczniów (cztery dziewczęta i czterech chłopców) w Thangkot, największym
punkcie kontrolnym przy granicy z Indiami. Młodzi ludzie, zakończywszy
naukę w Indiach, próbowali wrócić przez Nepal do Tybetu. Nie mieli ważnych
dokumentów podróży.
Tybetańczycy, którzy chcą oficjalnie wyjechać z kraju, muszą legitymować
się trzema rodzajami dokumentów. Są one bardzo drogie i trudno je uzyskać.
Władze chińskie traktują podejrzliwie osoby powracające z Indii, widząc
w nich stronników „kliki Dalaja” i potencjalnych propagatorów idei „separatystycznych”.
Większość Tybetańczyków opuszcza więc Tybet bez dokumentów i formalnej
zgody na przekroczenie granicy Nepalu. Choć wiąże się to z ogromnym ryzykiem,
rokrocznie tysiące Tybetańczyków przemierzają terytorium tego kraju, by
spotkać się z krewnymi w Indiach, zobaczyć Dalajlamę, podjąć naukę czy
uciec przed chińskimi prześladowaniami.
23 sierpnia 2001 podlegający Ministerstwu Spraw Wewnętrznych Departament
Imigracji ukarał wszystkich zatrzymanych horrendalnie wysokimi grzywnami.
Jeśli nie zostaną one uiszczone, mnichom i uczniom grozi kara do 10 lat
więzienia.
Uczniów ukarano grzywną w wysokości 1.365 USD oraz 20 tys. nepalskich
rupii za nielegalne przekroczenie granicy: w sumie 121.897 rupii.
Mnichów potraktowano jeszcze surowiej: „Za przekroczenie granicy Nepalu
bez wizy i ważnych dokumentów wymierzyć karę / grzywnę 2.215 USD (równowartość
165.349,75 NR) (...) i dodatkowo 40 tys. NR. Za nieuiszczenie pełnej grzywny
w wysokości 205.349,75 NR grozi kara do dziesięciu lat więzienia – od 2058/5/6
do 2068/5/5 [kalendarza nepalskiego]”, brzmi wyrok.
Zważywszy, że średni roczny dochód wynosi w Nepalu około 30 tys. rupii,
wyrok jest niezwykle surowy. Zatrzymani Tybetańczycy – mnisi i uczniowie
– nie mają żadnych dochodów, zapłacenie grzywny nie wchodzi więc w grę.
Wszystkich wtrącono do więzienia Dili Bazaar. UNHCR i ambasada USA w Nepalu
zabiegają o jak najszybsze zwolnienie więźniów.
Pierwszy podobny przypadek miał miejsce w zeszłym roku. 22 czerwca
2000 nepalskie służby bezpieczeństwa z przygranicznego Jiri aresztowały
Ganduna Samtena, mnicha z Rebkong w Amdo. Ukarano go grzywną w wysokości
50 tys. NR (675 USD). Ponieważ nie mógł jej uiścić, trafił do więzienia,
w którym może przebywać do 10 lat.