Więzienie i tortury za korzystanie z wolności słowa
Mnisi z klasztoru Nalanda uczestniczyli
w protestach niepodległościowych od początku lat 90. Wielu wtrącono za
to do więzień, jeden odbywa wyrok 12 lat. Nie dali się jednak złamać. Lhakpa
Łangjal, były mnich z Nalandy, podał nowe informacje o działalności i aresztowaniu
swoich kolegów. To kolejne świadectwo brutalnego gwałcenia praw człowieka
przez władze chińskie.
W 1992 roku, 15 dnia czwartego miesiąca kalendarza tybetańskiego, podczas tradycyjnej pielgrzymki na [górę] Tongce Ri, Lhakpa Łangjal zawiesił trzy plakaty, na których napisał: “Tybet należy do Tybetańczyków”, “Dość zmieniania Tybetu w Chiny i buddyzmu w ślepą wiarę”, “Musimy walczyć o niepodległy Tybet”. On i jego przyjaciele kontynuowali tę działalność przez następne lata. Do 1995 roku sporządzili około 600 podobnych plakatów, które rozwieszano w okręgu Lhundrup, klasztorze Szar Gompa, lhaskim Barkhorze i wielu innych miejscach.
22 lutego 1995 Nima Kelsang z Nalandy wyruszył do Lhundrup z ukrytą na piersi tybetańską flagą. Wzbudził podejrzenia funkcjonariuszy lokalnego Biura Bezpieczeństwa Publicznego, został zrewidowany, zatrzymany i wtrącony do lokalnego aresztu. Następnego dnia odwiedzili go w areszcie trzej inni mnisi: Sonam, Migmar i Sonam Dhondup z okręgu Phenpo Lhundrup w Phenca, który został zatrzymany przez Chińczyków. Sonam i Migmar wrócili do klasztoru sami.
Już 22 lutego wieczorem w klasztorze zjawiło się około 70 funkcjonariuszy BBP i Ludowej Policji Zbrojnej. Przeszukali celę Sonama Dhondupa i znaleźli w niej plakat z napisem “Chińczycy precz z Tybetu”. Natychmiast aresztowano wszystkich mnichów, którzy dzielili tę celę. Jeden z nich został brutalnie pobity. Pozostali mnisi zaczęli ciskać kamieniami w Chińczyków, którzy użyli gazu łzawiącego i otworzyli ogień do protestujących. Potem policja wycofała się do miasta.
28 lutego 1995 do klasztoru przyjechały trzy ciężarówki z funkcjonariuszami LPZ i BBP oraz chińską “grupą roboczą”. Teren otoczyli uzbrojeni policjanci. Zwołano wiec i ogłoszono rozpoczęcie “kampanii reedukacyjnej”. Mnichów podzielono na dziesięcioosobowe grupy. Wieczorem zatrzymano ośmiu mnichów – m.in. Penpę, trzydziestoczteroletniego “mistrza recytacji” – i przewieziono do okręgowego aresztu BBP. Przeprowadzono rewizję, w celi Penpy znaleziono tybetańską flagę.
5 marca aresztowano sześciu kolejnych mnichów, których oskarżono o posiadanie tybetańskiej flagi, rozdawanie ulotek i zakłócanie pracy “grupy roboczej”. Po spędzeniu jednego dnia w okręgowym areszcie wszyscy zostali przewiezieni do więzienia Seitru. Skuto im ręce na plecach, po drodze byli brutalnie bici przez policjantów. Kiedy Penpa poprosił o poluzowanie kajdanek, powalono go uderzeniem w kark. Mnisi spędzili w więzieniu cztery miesiące – pierwsze trzy w izolatkach.
W lipcu 1995 lhaski Sąd Ludowy skazał Sonama Dhondupa na 12 lat więzienia i 5 lat pozbawienia praw publicznych. Taszi Lojak dostał pięć lat więzienia i dwa lata pozbawienia praw publicznych, Cełang Sonam – cztery i dwa lata, a Penpa – trzy lata i rok. Po kilku dniach wszystkich przeniesiono na piąty oddział więzienia Drapczi, gdzie czekały ich przymusowe ćwiczenia, studiowanie i recytowanie z pamięci więziennych regulaminów. Za każdą pomyłkę karano ich torturami.
W 1996 roku na oczach Penpy umarł, zamęczony przez strażników, Sangaj Tenphel. Wyrok Penpy skończył się 22 lutego 1998. Nie pozwolono mu jednak wrócić do klasztoru. Musiał pozostać w domu i pracować w polu. Był bezustannie inwigilowany. Nie mogąc tego znieść, 23 listopada 1998 zdecydował się na ucieczkę z Tybetu. 14 stycznia 1999 dotarł do Dharamsali.
W ramach “kampanii reedukacyjnej” aresztowano co najmniej 32 mnichów (część z nich wciąż siedzi w trzech różnych więzieniach), a ponad 70 wydalono z klasztoru. W Nalandzie zostało 70 mnichów.
Lhakpa Łangjal ma 31 lat. Pochodzi ze wsi Phajak w Drokej (okręg Phenpo Lhundrup). Ma sześciu braci i dwie siostry. Kiedy ukończył osiem lat, posłano go do wiejskiej szkoły (mangcug), ale po kilku miesiącach musiał przerwać naukę. Do osiemnastego roku życia, kiedy wstąpił do klasztoru Nalanda, mieszkał z rodzicami.
Gdy go przyjmowano, w klasztorze było ponad
80 mnichów. Ich liczba systematycznie rosła i w 1995 roku wynosiła około
180. Obecnie, jak już wspomniani, jest ich tylko 70. Resztę wydalono lub
uwięziono za działalność polityczną.
Identyfikacja rannej, potwierdzenie śmierci mniszki
1 i 4 maja 1998 roku doszło do pokojowych
protestów więźniów w Drapczi. Z napływających z Tybetu raportów wynika,
że przypłaciło je życiem 11 osób. Do tej pory nie udało się jednak sporządzić
pełnej listy rannych. Dzięki ostatnim doniesieniom ustalono tożsamość jednej
z rannych mniszek i potwierdzono zgon Lobsang Łangmo.
Ngałang Zeden (imię świeckie: Niczung) z klasztoru Parto została ranna, gdy strażnicy otworzyli ogień do protestujących więźniów. Obecnie przebywa w szpitalu wojskowym w pobliżu klasztoru Sera. Jej stan jest nadal bardzo ciężki.
Ngałang uczestniczyła w kilkuosobowej demonstracji 15 lutego 1995. Do grupki tej należała również Lobsang Łangmo, dwudziestopięcioletnia mniszka lhaskiego klasztoru Dorte Nenja, pochodząca z okręgu Phenpo Lhundrup. Po zatrzymaniu przewieziono je do aresztu śledczego. Ngałang została skazana na pięć lat więzienia, a Lobsang – na cztery lub pięć lat. Obie odbywały wyroki w więzieniu Drapczi. Wiemy już na pewno, że Lobsang Łangmo przypłaciła majowe demonstracje życiem.
Siostra Ngałang, mniszka z Miczungri, została
skazana na trzy lata więzienia za udział w demonstracji w 1995 roku. Z
uwagi na działalność córek, ich matka jest bezustannie prześladowana.