Tybetańskie Centrum Praw Człowieka i Demokracji
KOMUNIKAT PRASOWY
11 stycznia 1999
 
 

Raport: “Tybet: Represje wobec ludzkości; Pogwałcenia praw człowieka w 1998 roku”


 






Tybetańskie Centrum Praw Człowieka i Demokracji (TCPCD) opublikowało doroczny raport poświęcony sytuacji w dziedzinie praw człowieka w okupowanym przez Chiny Tybecie. Wynika zeń, że Chińska Republika Ludowa nie zrobiła nic, by promować i chronić podstawowe prawa i wolności Tybetańczyków. Mimo rosnącej presji społeczności międzynarodowej, ChRL gwałciła prawa Tybetańczyków, naruszając tak standardy międzynarodowe, jak własne prawo wewnętrzne.
 
 

124-stronicowy raport szczegółowo omawia drastyczne naruszenia praw człowieka, jakich dopuszczano się w Tybecie w zeszłym roku. Wbrew zapewnieniom Chin oraz zobowiązaniom, jakie nakładają na nie międzynarodowe konwencje i przepisy wewnętrzne, dokument ów ujawnia alarmujący trend: rosnącą kontrolę rządu nad wszystkimi aspektami życia w Tybecie, która zagraża kulturze i samemu bytowi narodu tybetańskiego.

W 1998 roku świat obchodził 50. rocznicę Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, dla Tybetańczyków był to jednak kolejny rok walki z jednym z najbardziej opresyjnych reżimów XX wieku.

“W ciągu ostatnich trzech lat sytuacja w Tybecie systematycznie się pogarsza – mówi dyrektor Centrum Lobsang Njandak. – Z naszych materiałów wynika jasno, że Chiny nie robią nic, by zaspokoić potrzeby i realizować prawa narodu Tybetańskiego. Rząd Chin nadal ucieka się do represji, takich jak “kampania edukacji patriotycznej”, które godzą w podstawowe prawa [naszych rodaków]. Więźniowie polityczni, jak w poprzednich latach, byli torturowani i mordowani przez władze chińskie. Świat musi pomóc nam położyć kres tej nieludzkiej brutalności”.

Tybetańczycy nie mogą swobodnie wyrażać swoich myśli. W grudniu na sporządzonej przez TCPCD liście tybetańskich więźniów politycznych figurowały 1083 nazwiska. 246 należy do kobiet, a 12 do młodocianych, którzy nie ukończyli osiemnastego roku życia. 93 więźniów, dziś dorosłych, wtrącono do więzień jako nieletnich. 76 Tybetańczyków odbywa wyroki opiewające na więcej niż dziesięć lat więzienia.

W 1988 roku odnotowano 135 nowych aresztowań. Liczba ta z pewnością wzrośnie, gdyż informacje docierają do nas z ogromnym opóźnieniem. Na przykład w 1997 roku odnotowano tylko 96 aresztowań; dziś wiemy, że było ich co najmniej 284.

W raporcie odnotowano również 12 przypadków “zniknięć” – uprowadzenia przez przedstawicieli aparatu władzy i nieudzielania żadnych informacji o losie i miejscu pobytu zatrzymanych. Do tej pory nie wyjaśniono 18 z 22 podobnych przypadków, do których doszło w 1997 roku. W zeszłym roku Grupa Robocza Komisji Praw Człowieka ONZ, która zajmuje się takimi sytuacjami, stwierdziła z niepokojem, że w Tybecie “wyłania się już swoisty schemat zaginięć”.

Większość aresztowań miała charakter arbitralny – jedynym “przestępstwem” zatrzymanych było korzystanie z praw przysługujących wszystkim ludziom. Wyrażenie opinii sprzecznej z poglądami Komunistycznej Partii Chin może skończyć się oskarżeniem o “zagrażanie bezpieczeństwu państwa”. Rząd nie toleruje tybetańskiego patriotyzmu i robi wszystko, by go wykorzenić.

Uwięzienie nie jest ostatnim pogwałceniem praw człowieka. Większość więźniów jest torturowana, choć Chiny są stroną Konwencji przeciwko Torturom [oraz Innemu Okrutnemu, Nieludzkiemu lub Poniżającemu Traktowaniu lub Karaniu].

W 1998 roku tortury i okrutne traktowanie przypłaciło życiem 19 więźniów tybetańskich. 11 zgonów było skutkiem stłumienia przez władze pokojowych protestów, do których doszło w więzieniu Drapczi 1 i 4 maja. Stanowi to niemal trzecią część z 60 zgonów, do których doszło w podobnych okolicznościach od 1986 roku. “Najwyższy czas, by władze chińskie zaprosiły do siebie Specjalnego Sprawozdawcę ONZ ds. Tortur i pozwoliły mu zbadać sytuację w Tybecie”, mówi Lobsang Njandak.

W 1998 roku – w ramach kampanii “edukacji patriotycznej”, będącej częścią krajowej kampanii “mocnego uderzenia” – nasiliły się represje wobec religii, najważniejszego aspektu kultury tybetańskiej. W 1998 roku informowano nas o wydaleniu z klasztorów 7.156 mnichów i mniszek. Podniosło to ogólną liczbę ofiar “kampanii” do 9.977. Wśród wydalonych jest 1.261 mniszek, oraz 2.206 nowicjuszy i nowicjuszek. Od chwili rozpoczęcia “kampanii” w 1996 roku aresztowano 492 duchownych. Setki innych uciekły z Tybetu.

Coraz wyższe podatki, napływ chińskich osadników i dyskryminacja tworzą wrogie otoczenie gospodarcze, w którym Tybetańczycy muszą walczyć o zdobycie środków na utrzymanie. Chiny podniosły podatki w TRA do poziomu obowiązującego w innych prowincjach, mimo że 70 proc. mieszkańców TRA żyje poniżej progu ubóstwa. Rząd nie prowadzi sensownych programów pomocy społecznej dla Tybetańczyków. Istniejące nie przynoszą oczekiwanych rezultatów i muszą zostać zmienione. Dopóki nie zaspokoi się podstawowych potrzeb Tybetańczyków, nie da się zagwarantować ich innych praw.

Część raportu poświęcono migracji Hanów do Tybetu. Tybetańczycy są już mniejszością we własnej ojczyźnie. Nowe inwestycje, atrakcyjne przywileje i bezpośrednie przenoszenie grup Hanów do Tybetu – to główne katalizatory tego procesu. Jeśli będzie on trwać, doprowadzi do całkowitej marginalizacji Tybetańczyków.

Napływ chińskich osadników staje się przyczyną wielu praktyk i strategii dyskryminacyjnych. Choć Chiny są stroną Konwencji w sprawie Likwidacji Wszelkich Form Dyskryminacji Rasowej, ich ustawy wewnętrzne nie chronią tybetańskiej “mniejszości” przed dyskryminacją.

Prawa polityczne Tybetańczyków są ograniczone do tego stopnia, że ich prawo do autonomii jest fikcją i nie chroni ich przed dyskryminacją we wszystkich sferach życia społecznego – zwłaszcza w zatrudnieniu, edukacji i opiece zdrowotnej.

Dyskryminacja dotyka wszystkich Tybetańczyków. Dotyczy zwłaszcza dzieci – nierówności w dostępie do nauki i opieki zdrowotnej rzutują bowiem na całe ich życie, potęgując zagrożenia dla tybetańskiej kultury. “Każdego roku uciekają z Tybetu tysiące dzieci, by otrzymać tradycyjne i nowoczesne wykształcenie w tybetańskich szkołach w Indiach”, podkreśla Lobsang Njandak.

W raporcie wyliczono przypadki 432 tybetańskich kobiet, które w 1998 roku poddano przymusowym aborcjom lub sterylizacjom. Zmniejszanie populacji tybetańskiej poprzez programy kontroli urodzeń równa się ludobójstwu i stanowi naruszenie postanowień ratyfikowanej przez Chiny Konwencji w sprawie Likwidacji Wszelkich Form Dyskryminacji Kobiet.

“Wzywamy rząd Chiny do wypełniania zobowiązań traktatowych oraz poszanowania podstawowych praw i wolności Tybetańczyków. Wzywamy 55. Sesję Komisji Praw Człowieka ONZ do potępienia Chin za drastyczne i systematyczne naruszanie praw człowieka w Chinach i Tybecie – mówi Njandak. – Ani “rozmowy” na temat praw człowieka, ani odwiedziny zagranicznych delegacji w ChRL nie przyniosły żadnych rezultatów. Trzeba więc szukać innych metod”.


[powrót]