„Taki tam spektakl”:
Przekupywanie mnichów;
zaostrzone środki bezpieczeństwa
Władze w Lhasie wprowadziły nadzwyczajne środki bezpieczeństwa, aby zapobiec protestom 10 marca (rocznica wybuchu powstania z 1959 roku) oraz kontrolować obchody pierwszego miesiąca nowego roku kalendarza tybetańskiego. Najważniejsze klasztory i świątynie obstawiono funkcjonariuszami służb bezpieczeństwa. Kilka dni przed rocznicą władze zawezwały byłych więźniów politycznych i ich krewnych, ostrzegając przed podejmowaniem działań „antypaństwowych”.
Pracownikom administracji,
kadrom i dzieciom polecono obchodzić Nowy Rok kalendarza tybetańskiego
(przypadający 24 lutego 2001) w mieszkaniach oraz zakazano odwiedzania
świątyń i składania datków w klasztorach. Mimo kampanii służb bezpieczeństwa,
wielu pielgrzymów i Tybetańczyków z Lhasy nadal składa w tym okresie ofiary
w najważniejszych świątyniach Tybetu.
W rocznicę wybuchu powstania
– która w tym roku zbiegła się z ważnym buddyjskim świętem, przypadającym
piętnastego dnia pierwszego miesiąca kalendarza tybetańskiego – w lhaskich
klasztorach wprowadzono nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. 9 marca – w
dniu, upamiętniającym pokonanie przez Buddę niesprawiedliwości i niewiedzy
– mnisi nie mogli opuszczać swoich świątyń. Lhaskie władze zaproponowały
mnichom z klasztoru Drepung „premię” za udział w ściśle nadzorowanych obchodach
Monlam Czenmo, „Wielkiego Święta Modlitwy”. W ostatnich latach nie zezwalano
na pełne, publiczne obchody tego święta, które ma ogromne, symboliczne
znaczenie dla tybetańskich buddystów, gdyż pod koniec lat osiemdziesiątych
dochodziło przy tej okazji do wielu politycznych protestów i bojkotów (wywołanych
aresztowaniami dysydentów). „Ponieważ tradycyjne uroczystości są zakazane
– powiedział TIN mieszkaniec Lhasy, który uciekł z Tybetu – z lhaskiego
Monlamu została tylko nazwa. Chiński rząd ogłosił masę zarządzeń, nie mających
nic wspólnego z duchem tych obchodów. Został z tego taki tam spektakl bez
żadnej treści”.
Departament ds. religii TRA
wysłał urzędników do trzech głównych klasztorów Lhasy – Sera, Gandenu i
Drepungu – by poinformować przełożonych, iż odpowiadają za zorganizowanie
uroczystości o charakterze czysto religijnym i zamknięcie bram świątyń
w czasie Monlamu. Tradycyjne uroczystości miały ogromne znaczenie – tak
religijne, jak polityczne – upamiętniając podporządkowanie państwa sprawom
religii. Dawniej święto to obchodzono w Dżokhangu; brali w nim udział mnisi
z trzech wspomnianych klasztorów oraz wielu innych męskich i żeńskich świątyń.
W tym roku plan uroczystości
religijnych w trzech największych klasztorach przygotowały władze. Tybetańczyk,
który wyjechał z Lhasy przed kilkoma dniami, powiedział TIN, że władze
ostrzegały, iż „każde odstępstwo od scenariusza będzie szczegółowo badane,
a winni zostaną ukarani zgodnie z prawem”. Inny mieszkaniec Lhasy poinformował
TIN, że władze proponowały mnichom z Drepungu 500 yuanów (60 USD) za udział
w „oficjalnych” obchodach: „Tybetańczycy nie mogą jednak wpłacać większych
datków. Innymi słowy, Chińczycy jedną ręką dają, a drugą zabierają. (...)
Te 500 yuanów świadczy o tym, że nie posługują się już tylko kijem, ale
trzymają też w zanadrzu marchewkę”.
15 lutego Dziennik Tybetański
potwierdził, że mnisi (oraz „emerytowani” duchowni) z Drepungu, Gandenu,
Sera i Dżokhangu dostali po 300 yuanów (36 USD). Według tego organu [partii],
13 i 14 lutego „wiceprzewodniczący TRA” Lobsang Dhondrub miał odwiedzić
te świątynie, „wręczając każdemu podarunek w postaci 300 yuanów. (...)
Podczas tych odwiedzin wręczono ponad 1900 mnichom i mniszkom kwotę 100
tysięcy yuanów (13.305 USD)”.
Ostrzeżenie dla byłych więźniów politycznych
Pięć dni przed rocznicą 10
marca władze Lhasy (w tym przedstawiciele departamentu sądownictwa TRA
i funkcjonariusze z lhaskich więzień) wezwały byłych więźniów politycznych
i ich krewnych na „obowiązkowy wiec”. Byli więźniowie są często przesłuchiwani
i zastraszani przed „drażliwymi” rocznicami, niemniej nigdy wcześniej nie
organizowano podobnych zebrań. Źródło TIN podaje, że stawili się wszyscy
wezwani. Funkcjonariusze mieli przestrzegać zebranych przed słuchaniem
zagranicznych rozgłośni radiowych i wypominać im brak postępów w „edukacji
ideologicznej”. „Mówili więźniom, że skoro partia prowadzi teraz dobrą
politykę, to powinni robić wszystko, by pomagać, a nie szkodzić społeczeństwu.
Kazano im też walczyć z wszelkimi przejawami działalności antypaństwowej”.
Opór wobec rządów partii w
Tybecie nie zawsze objawia się protestami politycznymi. Dziś często sprowadza
się do składania ofiar w świątyniach w czasie „drażliwych” rocznic lub
bojkotowania zebrań politycznych.