Tybetański muzykolog odzyskuje wolność na miesiąc przed wizytą prezydenta USA w Chinach
Władze chińskie zwolniły tybetańskiego
muzykologa i badacza Ngałanga Czoephela,
który odbywał karę 18 lat więzienia za szpiegostwo. 20
stycznia przyleciał on z Pekinu do Detroit. Zwolnienie Ngałanga wydaje
się elementem przygotowań do planowanego na 21 lutego spotkania
na szczycie między prezydentem USA G. Bushem i prezydentem ChRL Jiang Zeminem.
Choć w ostatnich latach Pekin zwalniał warunkowo – ze “względów
zdrowotnych” – wielu znanych chińskich
dysydentów, m.in. Wang Dana, do tej
pory nie wypuszczono i nie odesłano za granicę żadnego Tybetańczyka. Po
leczeniu w USA Ngałang Czoephel, były stypendysta
Fullbrighta, o którego uwolnienie zabiegało
wiele organizacji i osób, w tym znani amerykańscy politycy, wróci
zapewne do Indii, gdzie mieszka jego matka Sonam Dekji i inni krewni.
|
Według Johna Kamma z Dui Hua Foundation, Ngałang Czoephel został uwolniony na podstawie rozporządzenia Ministerstwa Sprawiedliwości z 1990 roku, pozwalającego na przedterminowe zwolnienie więźnia, który cierpi na poważną, chroniczną chorobę i odbył trzecią część orzeczonej kary. “Wydaje mi się, że zwolnienie Ngałanga Czoephela jest konsekwencją strategicznej decyzji władz ChRL, które chcą poprawy stosunków ze Stanami Zjednoczonymi – uważa John Kamm, były biznesmen i dyrektor amerykańskiego oddziału hongkońskiej Izby Handlowej, pośredniczący w ostatniej rundzie rozmów w sprawie Ngałanga. – Pekin dostrzegł tę szansę po 11 września: udzielił wsparcia wywiadowczego i dyplomatycznego, ale nie wysłał wojsk ani nie dał zgody na korzystanie ze swoich baz w wojnie z terroryzmem. Sprawę Ngałanga zsynchronizowano z przygotowaniami do lutowej wizyty prezydenta USA w Chinach”. |
Ngałang Czoephel urodził się w Tybecie. Kiedy miał dwa lata, matka zabrała go do Indii. Uzyskawszy stypendium Fullbrighta, studiował w Middlebury College w Vermont i w lipcu 1995 roku wrócił do Tybetu, aby nakręcić film dokumentalny o tradycyjnych tańcach i pieśniach. Odpowiedzią na jego uwięzienie była wielka, międzynarodowa kampania, w którą zaangażowało się wielu znanych polityków amerykańskich z senatorem Jamesem Jeffordsem na czele. W sierpniu 2000 władze chińskie zezwoliły matce Ngałanga, Sonam Dekji, na widzenie z synem w więzieniu w Czengdu (prowincja Sichuan). W tym samym roku senator Jeffords sprzeciwił się – z powodu więzienia Ngałanga – stałej normalizacji handlu z Chinami. Sprawę Ngałanga Czoephela poruszano też podczas ostatniej sesji rozmów amerykańsko-chińskich w październiku 2001. Przedstawiciele Pekinu wspominali wówczas o ogromnej liczbie listów, jakie otrzymali w związku ze sprawą Ngałanga. “Wyraźnie stwierdzili, że są pod wrażeniem listów Kongresmanów, Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka, zachodnich rządów, członków Amnesty International, organizacji protybetańskich i tybetańskich społeczności na całym świecie, wyrażających poparcie dla Ngałanga – powiedział TIN John Kamm. – Wydaje się, że im częściej rozmawiamy z Chinami o więźniach politycznych, tym większe są szanse na to, że będą oni lepiej traktowani”.
Po zatrzymaniu w lecie 1995 roku Ngałang Czoephel trafił do aresztu śledczego prefektury Szigace, nazywanego potocznie “więzieniem Niari” lub “więzieniem Szigace”, skąd przeniesiono go do Więzienia nr 2 Tybetańskiego Regionu Autonomicznego, czyli położonego w odludnym zakątku okręgu Pome (chiń. Bomi) prefektury Kongpo (chiń. Lingzhi) Poło Tramo. TIN informował wcześniej, że Ngałang był przez pewien czas w Drapczi, ale on sam wczoraj temu zaprzeczył. Latem 2000 roku przewieziono go do Czengdu, stolicy prowincji Sichuan. Ostatnie miesiące spędził w położonym na północny wschód od Czengdu więzieniu Dejang, gdzie, jak mówi, był najprawdopodobniej jedynym Tybetańczykiem. Za kratami podtrzymywały go na duchu tradycyjne pieśni, które śpiewał, wybijając rytm na wiadrze lub ścianie. Po takich “koncertach” często nagradzano go oklaskami z sąsiednich cel.
W październiku 1999 ambasador ChRL w USA poinformował Kongresmanów z Vermont, że rok wcześniej Ngałang nabawił się bronchitu, zapalenia płuc i wątroby i był hospitalizowany. John Kamm, powołując się na chińskie źródła rządowe, dodaje, że Ngałang cierpiał również na zapalenie dróg moczowych. Wczoraj Ngałang potwierdził, że w Czengdu poddano go kompleksowym badaniom i że do września zeszłego roku nie mógł jeść i wymiotował krwią. W Stanach Zjednoczonych, gdzie przebywa na wizie turystycznej, zostanie zbadany przez specjalistów.
Więźniowie w Chinach często zapadają na zdrowiu; z reguły do ostatniej chwili odmawia się im pomocy lekarskiej. Czasami władze zwalniają warunkowo chorych Tybetańczyków, powierzając ich opiece krewnych, którzy muszą ponosić koszty leczenia. Niektórych zwalniano w tak ciężkim stanie, że umierali wkrótce po opuszczeniu murów więzienia.
Ngałang Czoephel przyleciał do Detroit
w towarzystwie urzędnika ambasady Stanów Zjednoczonych. Według
przedstawicieli International Campaign for Tibet, którzy witali go na lotnisku,
był “szczęśliwy” i “rozpromieniony”.