TIN News Update
20 grudnia 2000
 
 

Tybetańczycy zawracani do kraju, rosną naciski na Nepal


 Wydaje się, że po ucieczce XVII Karmapy do Indii, przez Nepal, Chiny wywierają coraz większą presję na rząd tego kraju w sprawie tybetańskich uchodźców.
 Z napływających do TIN raportów wynika, że w ciągu ostatnich dwóch miesięcy zawrócono i przekazano chińskiej policji co najmniej 60 tybetańskich uchodźców, którym udało się dotrzeć do Nepalu przez Himalaje. Tybetańczykom z Katmandu nie pozwolono na zorganizowanie uroczystości z okazji 50. rocznicy intronizacji Dalajlamy. Rząd Nepalu zmienił traktat graniczny, co odbije się na Tybetańczykach, próbujących wracać z Indii do kraju. Po wprowadzeniu owych zmian, które mają „uszczelnić” granicę między Nepalem i Indiami, uwięziono już 19 Tybetańczyków.
 
 Ucieczka XVII Karmapy, który natychmiast po dotarciu [do Dharamsali] spotkał się z Dalajlamą, wywołała wściekłość chińskiego rządu. Karmapa dostał się do Indii przez Nepal. Władze chińskie wzmocniły kontrolę granicy; w ramach dochodzenia badano sytuację w regionach przygranicznych.
 Rząd Nepalu zawarł umowę z Wysokim Komisarzem ONZ ds. Uchodźców (UNHCR), na mocy której zatrzymywani przez policję uchodźcy z Tybetu są przewożeni do Katmandu i otrzymują zgodę na tranzyt do Indii. Do tej pory urzędnicy UNHCR upewniali się, że władze lokalne znają tę procedurę, składając oficjalne wizyty na posterunkach w regionach przygranicznych. Po styczniowej ucieczce Karmapy rząd Nepalu zawiesił te wizytacje, co utrudnia UNHCR monitorowanie sytuacji na granicy. Rzecznik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Nepalu powiedział TIN, że władze nie zamierzają wyrazić zgody na wizyty przedstawicieli UNHCR w regionach przygranicznych. „Między rządem Nepalu a UNHCR nigdy nie było formalnej umowy na ten temat”, dodał.
 Tybetańczycy, których zawracano w ciągu ostatnich dwóch miesięcy, wędrowali w dużych grupach. Jedna z nich miała składać się z około 20 osób, głównie dzieci, które zatrzymano w Jiri, pierwszym nepalskim mieście na trasie prowadzącej przez Solo Khumbu. „Nasza polityka nie uległa żadnym zmianom – powiedział TIN cytowany już rzecznik MSZ. – Tybetańczycy, którzy nie posiadają odpowiednich dokumentów, nie mogą przekraczać granicy naszego kraju. Twierdzenie, iż dzieje się tak na skutek nacisków Chin, jest bezpodstawne”. Inny urzędnik MSW dodał, że Nepal (choć podpisał inne międzynarodowe traktaty, dotyczące praw człowieka) nie jest stroną Konwencji Genewskiej z 1951 roku, która chroni prawa uchodźców.
 Zawracani do kraju Tybetańczycy są z reguły zatrzymywani przez władze chińskie. Bici i maltretowani, spędzają kilka tygodni lub miesięcy w aresztach i więzieniach. Tybetańczyk, którego na początku roku zatrzymano podczas próby ucieczki do Nepalu, powiedział TIN, że spędził niemal miesiąc w areszcie w Szigace. „Byłem przesłuchiwany, pytali o Indie – mówi mnich, który dotarł do Katmandu w listopadzie. – Bili stalowym prętem, po całym ciele, w twarz. Mówili, że wiedzą, że to moja druga próba ucieczki do Indii”.
 Liczba tybetańskich uchodźców rośnie zimą, zwłaszcza w listopadzie, grudniu i styczniu. W zeszłym roku w tym okresie było ich dwa, trzy razy więcej niż latem i wiosną. Rokrocznie ucieka z Tybetu – przez Nepal – od dwóch do trzech tysięcy Tybetańczyków. W tej chwili w ośrodku dla uchodźców w Katmandu oczekuje na przewiezienie do Indii ponad 500 osób.

 Restrykcje w Katmandu

 W ostatnich latach Chiny zacieśniały stosunki z Nepalem, wyrażając przy tym niezadowolenie z powodu „antychińskiej działalności na ziemi nepalskiej”, obejmującej organizowane przez Tybetańczyków imprezy kulturalne i pokojowe demonstracje poparcia dla sprawy niepodległości Tybetu i Dalajlamy. Do zaostrzenia polityki rządu wobec tybetańskiej społeczności w Nepalu przyczyniają się również rosnące wpływy nepalskich partii maoistowskich.
 Władze naciskają na Tybetańczyków, by ograniczyli działalność, która wiąże się z Tybetem – np. niedawne obchody 50. rocznicy objęcia władzy przez Dalajlamę. Z napływających do TIN raportów wynika, że Tybetańczycy mogą jeszcze organizować imprezy o charakterze kulturalnym, niemniej władze nalegają, by w żaden sposób nie wiązały się one z osobą Dalajlamy. W ostatnim czasie w trakcie wielu uroczystości nie wystawiano zdjęć Dalajlamy.
 Przedstawicielka Stowarzyszenia Kobiet Tybetańskich w Nepalu powiedziała TIN, że 14 grudnia nie odbyło się tybetańskie przedstawienie w auli Akademii Królewskiej w Katmandu. Te charytatywne występy, w których uczestniczyło ponad 50 artystów, w tym zespoły szkolne, organizowano od pięciu lat. „Kiedy przyjechałam do Akademii – powiedziała TIN Tybetanka, która chce zachować anonimowość – zobaczyłam trzy policyjne wozy i około 18 funkcjonariuszy. Nie pozwolili nam nawet wejść do środka. Policjant powiedział, że mamy wsiadać do taksówek i wracać do domów. Zapytałam dlaczego, a on odparł: rozkaz naczelnego biura okręgowego. Inny powiedział nam, że mają rozkazy z samej góry i że w tym mieście nie będzie już tybetańskich przedstawień. Potem zamknęli drzwi do auli”.
 4 grudnia nepalska policja użyła pałek, by rozproszyć tłum tysięcy Tybetańczyków, w tym mnichów, mniszek i dzieci, którzy zebrali się, by uczcić 50. rocznicę rządów Dalajlamy. 10 grudnia zezwolono Tybetańczykom na uczczenie Międzynarodowego Dnia Praw Człowieka i rocznicy przyznania Dalajlamie Pokojowej Nagrody Nobla, ale przy stupie Bouddhanath było bardzo wielu policjantów, niektórzy w pełnym rynsztunku bojowym.
 Od kilku lat władze nepalskie nie zezwalają na prowadzenie „antychińskiej” działalności w Nepalu. W 1997 roku ogłosił to ówczesny premier Surya Bagadur Thapa. W marcu 1998 roku, w rocznicę powstania w Lhasie, uniemożliwiono przemarsz ponad 5000 Tybetańczyków przed ambasadą ChRL. Aresztowano wielu Tybetańczyków, uczestniczących w politycznych protestach. Ostatnie incydenty mają jednak inny charakter, gdyż dotyczą uroczystości o charakterze kulturalnym.
 „Jesteśmy zaskoczeni nowymi restrykcjami, ponieważ od lat mieliśmy tu prawo do pielęgnowania naszej kultury; zawsze przy tym okazujemy szacunek uczuciom Nepalczyków – powiedział TIN Samdrub Lhace, przedstawiciel Dalajlamy w Katmandu. – Nigdy nie spodziewalibyśmy się takich zakazów ze strony narodu lub rządu nepalskiego. Wydaje mi się, że to sprawa czynników zewnętrznych, które chciałyby zaszkodzić naszej społeczności w tym kraju. Takie postępowanie budzi nasz sprzeciw. To demokratyczny, suwerenny kraj, którego obywatele korzystają z pełni praw do gromadzenia się i zrzeszania”.

 Repatriacje do Chin

 W 1989 roku rząd przestał przyznawać status uchodźcy przybywającym do Nepalu Tybetańczykom. Władze nepalskie, UNHCR i tybetański rząd emigracyjny ustaliły, że Tybetańczycy, którzy znaleźli się na terenie Nepalu, będą przewożeni do Indii po krótkim pobycie w ośrodku UNHCR w Katmandu. Po przekroczeniu granicy Indii z reguły jadą do Dharamsali, siedziby Dalajlamy, lub tybetańskich osiedli i klasztorów w południowej części kraju.
 W 1995 roku zawrócono z granicy Nepalu setki Tybetańczyków, a między kwietniem a sierpniem tego samego roku odesłano do Tybetu około 200 uchodźców z Katmandu. Władzę sprawowała wówczas Zjednoczona Liga Marksistowska, a repatriacje zaczęły się wkrótce po wizycie premiera Nepalu w Pekinie. Repatriacje ustały po powołaniu nowego rządu Partii Kongresowej. Pod koniec 1995 roku sytuacja uległa poprawie, niemniej w regionach przygranicznych nadal dochodziło do aresztowań i deportacji. Według amerykańskiego Komitetu ds. Uchodźców (USCR), w 1997 roku nepalska straż graniczna odesłała do Chin około 50 Tybetańczyków. W 1999 USCR, powołując się na źródła UNHCR, informował o 11 incydentach i 41 zawróconych z granicy osobach w 1998 roku.
 Do ostatnich deportacji dochodzi głównie w okolicach Mostu Przyjaźni, w pobliżu Kodari. Nepal i Tybet łączą cztery główne przełęcze: Humla, Mustang, Dram (nep. Khasa, chiń. Zhangmu) oraz Nangpa-la. Tybetańczycy uważają za najłatwiejsze dwie ostatnie i najczęściej z korzystają z tych tras. Droga z Khasy – trzy godziny jazdy samochodem z Katmandu – prowadzi przez Kodari, Tatopani i Barbisę. Główna trasa z Nangpa-la (trzy tygodnie pieszej wędrówki do Katmandu) wiedzie przez Namche Bazaar i Kattari. Celem zawieszonych wizyt przedstawicieli UNHCR było zapoznanie lokalnych urzędników z procedurami, dotyczącymi uchodźców z Tybetu (biuro UNHCR pokrywało np. koszty związane z konwojowaniem Tybetańczyków do Katmandu przez funkcjonariuszy policji).
 Z relacji zawróconych Tybetańczyków, którym udało się później uciec za granicę, wynika, że funkcjonariusze nepalskiej straży granicznej pozostają w bardzo dobrych stosunkach z chińskimi żołnierzami i często są nagradzani za zawracanie Tybetańczyków. Zachodni turyści, którzy byli świadkami przekazania Chińczykom grupy tybetańskich uciekinierów w 1995 roku, powiedzieli TIN, że nepalscy policjanci dostali 1000 yuanów (120 USD) za każdego zawróconego uchodźcę. „Nagrodą” dodatkową było zezwolenie na wycieczkę nad jezioro Manasarovar, popularny cel pielgrzymek hinduistów i buddystów. 11 Tybetańczyków z tej grupy przetrzymywano na nepalskim posterunku w Basrze (dystrykt Darchula). Turyści twierdzili, że chińscy żołnierze pobili Tybetańczyków i kazali przewieźć ich do Lhasy.
 Tybetańczyk, który próbował uciec z Tybetu w 1994 roku i został zatrzymany w Dram (chiń. Zhangmu), powiedział TIN, że Chińczycy rutynowo maltretują i przesłuchują niedoszłych uchodźców. Po drugiej, udanej próbie ucieczki w sierpniu 1995 mówił: „Policja graniczna z Dram biła nas elektrycznymi pałkami. Potem wysłali nas do Lhasy. Spędziliśmy w więzieniu kilka miesięcy”. Uciekinierów codziennie przesłuchiwano, pytając o powody opuszczenia Tybetu, rażono prądem i bito: „Oskarżali nas o separatyzm i popieranie kliki Dalaja”.
 Mnich ze wschodniego Tybetu, który niedawno dotarł do Katmandu, powiedział TIN, że jego trzynastoosobowa grupa została zatrzymana przy granicy przez nepalską policję i przewieziona do Dram, gdzie przekazano ich Chińczykom. Mnich, który twierdzi, że udało mu się uciec z aresztu, dodaje, że policja sfotografowała uciekinierów i wypytywało o powody ucieczki z Tybetu. Władze chińskie zatrzymują i przesłuchują również tych Tybetańczyków, którzy wracają z Indii do kraju.

 „Odwieczna przyjaźń”

 W sierpniu Nepal obchodził 45. rocznicę nawiązania stosunków z Chińską Republiką Ludową. Premier Zhu Rongji wystosował depeszę do premiera Giriji Prasada Koirala, w której pisał o „tradycyjnej przyjaźni” od „starożytnych czasów”. „Kładziemy podwaliny przyjaźni na XXI wiek, przechodzących z pokolenia na pokolenie dobrych stosunków sąsiedzkich”, cytowała Zhu agencja Xinhua 1 sierpnia. Premier Nepalu mówił z kolei o „serdecznej przyjaźni, współpracy i dobrosąsiedzkich stosunkach”. 31 lipca rocznicę uczcił również rząd Tybetańskiego Regionu Autonomicznego; w przyjęciu wziął udział konsul generalny Nepalu Shankar Prasad Pandey. Według Xinhua, miał on „podkreślić, że jego kraj nie pozwoli żadnym siłom na prowadzenie antychińskiej działalności na terenie Nepalu, jest wierny polityce jednych Chin i uznaje Tybet za integralną część terytorium Chin oraz popiera stanowisko Chin w sprawie Tajwanu i praw człowieka” (31 lipca).
 Shankar Prasad Pandey złożył wizytę w Tybecie na początku tego miesiąca i prowadził rozmowy na temat handlu w regionach przygranicznych. Xu Mingyang, wiceprzewodniczący TRA, powiedział mu, że nepalscy przedsiębiorcy i biznesmeni są mile widziani w Tybecie. „Rząd Chin przywiązuje ogromną wagę do wymiany handlowej z Nepalem – mówił Xu. – Dwustronne stosunki gospodarcze pomagają w nawiązaniu przyjaźni i w rozwoju obu stron” (Xinhua, 13 grudnia). W sierpniu Chiny ogłosiły, że rząd, chcąc rozwijać współpracę z Nepalem, umieścił ten kraj na liście państw [otwartych] dla chińskich turystów. W tym samym miesiącu oba państwa podpisały umowę o uszczelnieniu kontroli celnej w regionach granicznych (Xinhua, 23 sierpnia).
 W ostatnim czasie wprowadzono również nowe środki bezpieczeństwa na granicy z Indiami. Po porwaniu samolotu Indian Airlines w Katmandu w zeszłym roku rząd Nepalu zrewidował traktat graniczny z 1950 roku. Na mocy tego traktatu między Indiami i Nepalem obowiązywał ruch bezwizowy. Po rewizji traktatu uszczelniono kontrolę granic, co odbija się na Tybetańczykach, którzy wracają z Indii do kraju. W Indiach nie są oni formalnie uchodźcami i jako uciekinierzy nie mają z reguły chińskich dokumentów. Ostatnio aresztowano 19 Tybetańczyków, którzy wjechali z Indii do Nepalu. Obecnie są oni osadzeni w więzieniu w Katmandu. Skazano ich na wysokie grzywny. Jeżeli ich nie zapłacą, spędzą w więzieniu ponad dwa lata.


[powrót]