TIN News Update
15 maja 2001
 
 

„Polityka bezpieczeństwa” w Szigace


 Władze w Szigace (chiń. Rigaze) podkreśliły wagę polityki bezpieczeństwa, publikując niezwykłe oświadczenie w Dzienniku Ludowym, w którym podano, że zimą straż graniczna „dopadła” 254 osoby, próbujące przedostać się do Nepalu. Rządowe media informują również o sukcesach lokalnych struktur służb bezpieczeństwa. Na początku kwietnia sekretarz partii Tybetańskiego Regionu Autonomicznego Guo Jinlong spotkał się z władzami prefektury i zarządem klasztoru Taszilhunpo, siedziby panczenlamów. Jego wystąpienie poświęcone było wadze „stabilizacji”.

 10 marca Dziennik Tybetański doniósł o spotkaniu Komitetu Partii ds. Obrony Granicy Tybetańskiego Bezpieczeństwa Publicznego, które odbyło się dzień wcześniej i dotyczyło oceny pracy oddziałów straży granicznej podczas zimowej kampanii „mocnego uderzenia”: „W ramach kampanii Mocnego Uderzenia graniczne służby bezpieczeństwa dopadły i zatrzymały 254 osoby, które przekradały się przez granicę, oraz skonfiskowały wiele reakcyjnych materiałów propagandowych”. „Reakcyjnymi materiałami propagandowymi” mogą być na przykład książki Dalajlamy i broszurki tybetańskiej społeczności emigracyjnej. Tybetańczyków, którzy próbują przewozić publikacje o charakterze politycznym, traktuje się znacznie brutalniej niż osoby nielegalnie przekraczające granicę. Często trafiają oni do więzień. Rządowy dziennik podał również, że straż graniczna z Szigace „energicznie atakowała działalność przestępczą na granicy”, „wprawiając tym kryminalistów w przerażenie”.
 Uciekinierzy z Tybetu z reguły wybierają trasę, prowadzącą przez prefekturę Szigace. W zeszłym roku władze chińskie zaszokowała ucieczka XVII Karmapy, który miał pełnić rolę kluczowego, lojalnego wobec partii „patriotycznego duchownego”. Musiało to zwiększyć presję na lokalne władze w Szigace, które chciały teraz wykazać się jakimiś sukcesami w „strzeżeniu granic” i „polityce bezpieczeństwa”. Z napływających do TIN raportów wynika, że tej zimy liczba tybetańskich uchodźców spadła o 15 procent w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku. Można uznać to za sukces chińskich służb granicznych, niemniej liczba ta jest nadal bardzo wysoka i świadczy o determinacji Tybetańczyków, którzy podejmują ogromne ryzyko, próbując przedostać się do Nepalu i Indii.
 7 marca Dziennik Tybetański informował o utworzeniu w Szigace „nowej sieci struktur najniższego szczebla, która obejmuje całą prefekturę”. Owe „siatki” są elementem „ogólnej strategii bezpieczeństwa”, mającej zlikwidować „separatyzm”, podkopać wpływy Dalajlamy i rządu emigracyjnego oraz zapobiegać nielegalnemu przekraczaniu granicy: „W ostatnich latach komitet partii prefektury Szigace i lokalna administracja przywiązywały wielką wagę do stabilizowania sytuacji. (...) Każda komórka partii i rządu wyznaczyła dobrą osobę, powierzając jej odpowiedzialność za wdrażanie całościowej strategii utrzymywania porządku społecznego i zapewniania bezpieczeństwa. W okręgach, miastach i wioskach powstała struktura, w której każdy szczebel odpowiada za inny szczebel i mobilizuje go do realizowania [polityki bezpieczeństwa]”.
 Tybetańczycy złapani podczas nielegalnego przekraczania granicy w prefekturze Szigace z reguły są najpierw przewożeni do więzień „miejskich”, takich jak Dram (chiń. Zhangmu) lub Tingri, albo okręgowych aresztów śledczych, np. Njalam (chiń. Nielamu), a następnie do prefekturalnego aresztu śledczego Njari. Po kilku lub kilkunastu tygodniach są zwalniani lub przewożeni do aresztu śledczych w miejscu zameldowania. Największe niebezpieczeństwo grozi byłym więźniom politycznym. Za próbę ucieczki karze się ich zwykle kolejnym wyrokiem. Osadzeni z Njari informują o rutynowym znęcaniu się nad zatrzymanymi, biciu, pozbawianiu wody i żywności oraz bardzo złych warunkach w tym areszcie.
 
 Wizyta sekretarza partii w Taszilhunpo

 Podczas kwietniowej wizyty sekretarza partii TRA Guo Jinlonga w Szigace wprowadzono nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. Z napływających do TIN raportów wynika, że klasztor Taszilhunpo obstawili funkcjonariusze służb bezpieczeństwa, kontrolowano wjeżdżające do miasta samochody i zamknięto wszystkie domy publiczne w okolicy. Wydaje się, że celem wizyty było podkreślenie wagi „stabilizacji politycznej” i partyjnej „polityki bezpieczeństwa” w regionie. Sytuacja w klasztorze Taszilhunpo jest napięta od 1995 roku, kiedy to władze chińskie mianowały własnego Panczenlamę i uwięziły wskazanego przez Dalajlamę Genduna Czokji Nimę. 12 lipca 1995 mnisi zorganizowali demonstrację i zamknęli klasztor, protestując przeciwko mianowaniu chińskiego Panczenlamy i uwięzieniu Czadrela Dziampy Trinleja Rinpocze, opata Taszilhunpo. Aresztowano ponad czterdziestu duchownych. Większość zwolniono po kilku miesiącach, ale niektórych skazano na kary więzienia (od pół do dwóch i pół roku). Wyrok skazanego na sześć lat więzienia Czadrela Rinpocze kończy się w tym tygodniu.
 8 marca, podczas spotkania z urzędnikami komitetu ds. narodowości, hierarchami buddyjskimi i zarządem Stowarzyszenia Buddyjskiego w Szigace, Guo Jinlong pochwalił lamów Taszilhunpo za „usunięcie przeszkód i podziałów, wywołanych przez Dalajlamę w związku z reinkarnacją Panczena”. Z wiarygodnych raportów wynika, że sekretarz nie spotkał się z większością mnichów Taszilhunpo. „Świadczy to tym, że partyjniacy nie są pewni mnichów z tego klasztoru”, informuje źródło TIN.
 „Strzeżenie stabilizacji społecznej leży w interesie wszystkich ludzi, w tym lamów – cytuje Guo Jinlonga Dziennik Tybetański. – Wszyscy lamowie powinni uprzytomnić sobie wspaniałość sytuacji, związanej ze stabilizacją społeczną i szybkim wzrostem gospodarczym w Tybecie. (...) Jeżeli społeczeństwo się zdestabilizuje, nastąpi stagnacja gospodarcza i trudno będzie prowadzić normalną działalność religijną, nie wspominając o przyciąganiu do klasztorów nowych wiernych i pielgrzymów”. Guo Jinlong podarował klasztorowi tablicę z wypisanym przez prezydenta Jiang Zemina hasłem: „Strzegąc kraju i przynosząc korzyści ludowi”. „Ten dar jest niezrównanym zaszczytem dla świątyni”, napisał Dziennik Tybetański.


[powrót]