TIN News Update
14 października 1999
 
 


Obawy o stan zwolnionego z więzienia nauczyciela;
Lobsang Tenzin “ranny” po torturach




Gjaje Phuncog, szanowany nauczyciel i duchowny z Qinghai, został skazany na sześć lat więzienia. Przed kilkoma miesiącami zwolniono go “ze względów medycznych”; w śledztwie był najprawdopodobniej torturowany. 68-letniego mnicha z Tybetańskiej Prefektury Autonomicznej Colho (chiń. Hainan) zatrzymano w sierpniu 1998 roku; w lipcu tego roku skazano go za “podważanie stabilności narodu”. Gjaje Phuncog założył szkołę, sponsorowaną między innymi przez UNESCO, w której mogły się uczyć – przede wszystkim języka tybetańskiego – dzieci z najuboższych rodzin w regionie. Z wiarygodnych raportów wynika, że aresztowano go, ponieważ posiadał dokumenty związane z Dalajlamą; był inwigilowany od 1992 roku, kiedy to odbył pielgrzymkę do Indii.

Według Tybetańczyków, którzy przebywają obecnie w Indiach, Gjaje Phuncog leczy się w okręgowym szpitalu w Czabcza (chiń. Gonghe), w TPA Colho. Z więzienia zwolniono go w lipcu lub w sierpniu. W śledztwie sędziwy mnich miał być głodzony i pozbawiany snu; najprawdopodobniej zmuszano go również do długotrwałego stania. Dwóch świadków twierdzi, że po wyjściu z więzienia miał opuchnięte nogi i chodził o kulach. Gjaje Phuncog miał uraz stawu biodrowego (którego nabawił się w okresie rewolucji kulturalnej, podczas “sesji walki” albo w więzieniu), niemniej przed ostatnim aresztowaniem nie używał nawet laski.

Phuncog urodził się w Gjaje (stąd przydomek) w 1932 roku. Pochodził z rodziny koczowniczej. Wioska Gjaje leży na południowo-wschodnim brzegu jeziora Qinghai (nazywanego przez Tybetańczyków Congnon, a przez Mongołów Kokonor), między Xiningiem a Delinghą. Phuncog rozpoczął działalność edukacyjną pod koniec lat 70., zakładając szkołę “namiotową” dla dzieci okolicznych koczowników. Wkrótce potem, za zgodą władz, prowadził już prywatną szkołę z internatem dla dzieci z najbardziej odludnych zakątków regionu. Była to pierwsza placówka, w której obok tybetańskiego i chińskiego nauczano również angielskiego. Szkoła otrzymywała fundusze od “Projektu Nadzieja” Fundacji rozwoju chińskiej młodzieży, która jest sponsorowana przez UNESCO. 6 grudnia 1997 roku Xinhua pisała, że celem projektu jest “pomaganie dzieciom z ubogich regionów oraz podniesienie poziomu edukacji”.

Mieszkający dziś w Indiach Tybetańczyk, który uczęszczał do tej szkoły, powiedział TIN, że wielu młodych ludzi zawdzięcza wykształcenie Phuncogowi. “Dziś wielu umie tam pisać i czytać; zawdzięczamy to pracy Gjaje Phuncoga – mówi. – Chodził od domu do domu i tłumaczył dorosłym, dlaczego muszą posłać dzieci do szkoły”. Wcześniej, czy to za sprawą odległości, czy koczowniczych obyczajów, dzieci nie uczęszczały do szkoły.

Na początku lat 90. Gjaje Phuncog został mianowany dyrektorem nowej szkoły średniej w okręgu Czabcza. Niemniej niepokoił się o przyszłość swojej starej szkoły do tego stopnia, że po kilku miesiącach wrócił do niej jako nauczyciel. Prowadził zajęcia dla uczniów i wykładowców. Pracował tu do chwili aresztowania w 1998 roku. Są powody do obaw, że w czasie jego nieobecności szkoła podupadła.

Gjaje Phuncog jest szanowany w regionie i jako świecki, i jako duchowy nauczyciel. Nie bał się sporów z władzami, nawet wysokiego szczebla, gdy w grę wchodziło dobro społeczności lokalnej. W latach 80. udało mu się rozładować konflikt między mieszkańcami a stacjonującym w regionie wojskiem. Dowództwo regionu Lanzhou zarekwirowało kilkaset hektarów pastwisk, wywołując w ten sposób protesty społeczności lokalnej. Po bezowocnych rozmowach z władzami szczebla prowincji, Gjaje Phuncog pojechał złożyć formalny protest w Pekinie. “Zabrał ze sobą sześciu koczowników. Udało mu się umówić z jakimś wysokim dygnitarzem – powiedział TIN przyjaciel Phuncoga, który dziś jest uchodźcą. – Ten Chińczyk był poruszony relację Phuncoga i ciężkim losem nomadów. Wkrótce doszło do porozumienia. Zwrócili nam co najmniej połowę pastwisk”.

W 1980 roku Phuncog spotkał się w Qinghai z pierwszym sekretarzem Komunistycznej Partii Chin, Hu Yaobangiem, który cieszy się szacunkiem Tybetańczyków jako jedyny chiński przywódca, którego stać było na przeproszenie ich za politykę partii w Tybecie. “Gjaje Phuncog powiedział mu prawdę o życiu nomadów – mówi cytowane już źródło. – Inni urzędnicy powtarzali tylko, że jest wspaniale, ale Gjaje nie owijał niczego w bawełnę. Jest bardzo prawym człowiekiem”. Nie wiadomo, czy Phuncog jest nadal członkiem lokalnego oddziału Ogólnochińskiej Ludowej Politycznej Konferencji Konsultacyjnej, czy też został usunięty po aresztowaniu.

Gjaje Phuncog był również bliskim współpracownikiem X Panczenlamy. Jako dziecko wstąpił do klasztoru Dica w Bajan Khar (Hualong), w autonomicznym okręgu Hui prefektury Coszar (Haidong). W 1992 roku odbył pielgrzymkę do Indii, a po powrocie pomagał w budowie wielkiego czortenu (sans. stupa) na jednej z wysp na jeziorze Qinghai. Wizyta w Indiach musiała zwrócić uwagę władz, podejrzliwych wobec wszystkich Tybetańczyków, którzy wyjeżdżali za granicę. Z napływających do TIN raportów wynika, że został aresztowany przez funkcjonariuszy departamentu bezpieczeństwa państwa w Qinghai, a nie przez lokalną policję – co wskazywałoby, że sprawa jest poważna i ma charakter polityczny.

Władze w Qinghai są zaniepokojone liczbą Tybetańczyków “nielegalnie opuszczających i powracających do kraju”. Według dokumentu departamentu bezpieczeństwa państwa z 1996 roku, większość Tybetańczyków opuszczających Qinghai (często w drodze do Indii) – to mnisi. Z badań TIN wynika, że mnisi podróżują do Indii przede wszystkim po to, by otrzymać nauki od Dalajlamy i swobodnie praktykować buddyzm. Władze chińskie uważają jednak, że mnisi “prowadzą działalność wywiadowczą” i “kolaborują z kliką Dalaja”. Wspomniany dokument mówi wyraźnie, że Tybetańczycy są inwigilowani również na wychodźstwie.

Tybetańskie Centrum Praw Człowieka i Demokracji informuje, że Phuncog ma zakaz opuszczania regionu Gjaje, Czabczy i Xiningu. Niezależne źródła podają, że krewni Phuncoga nie zostali powiadomieni o jego aresztowaniu, nie mogli go odwiedzać ani przekazywać mu paczek. Do TIN dotarły pogłoski, iż władze informowały mieszkańców, że w domu Phuncoga znaleziono materiały wybuchowe i że “potajemnie pomagał on chrześcijańskim misjonarzom w nawracaniu buddystów”. Najwyraźniej próbowano w ten sposób podkopać jego popularność w regionie.

Tybetańczycy uważają Phuncoga za prawego, lojalnego człowieka, szczerze oddanego chronieniu kultury tybetańskiej, pracy nauczycielskiej i praktyce religii. Po jego aresztowaniu mieszkańcy regionu “są jak dzieci bez ojca – mówi inny uchodźca. – Jak pąki, które nie mogą rozwinąć się w kwiaty bez życiodajnej wody. W przyszłości nie będzie więc i owoców”.
 
 

Obawy o los Lobsanga Tenzina
 
 

Poważny niepokój budzi stan zdrowia Lobsanga Tenzina, byłego studenta Uniwersytetu Tybetańskiego, który odbywa karę dożywotniego więzienia w Poło Tramo, więzieniu nr 2 TRA, w Kongpo (chiń. Linzhi). Aresztowano go w kwietniu 1988 roku. W marcu 1991 karę śmierci zamieniono na dożywocie. Wiarygodne źródło podaje, że Lobsang Tenzin “nie może się wyprostować i nie jest w stanie pracować” z powodu tortur i braku opieki medycznej. Według tego samego informatora, istnieje niebezpieczeństwo, że Lobsang został trwale okaleczony. Wielokrotnie torturowano go i brutalnie bito za udział w protestach w więzieniu.

Lobsang Tenzin został uznany za “głównego sprawcę” w procesie o zabójstwo funkcjonariusza Ludowej Policji Zbrojnej Yuana Shishenga podczas niepodległościowej demonstracji w Lhasie w marcu 1988 roku. W tym roku zmarł Sonam Łangdu, skazany w tej samej sprawie, 44-letni były więzień, sparaliżowany od pasa w dół na skutek tortur. Po aresztowaniu Lobsang Tenzin był przez 18 miesięcy więziony incommunicado w małej, wilgotnej celi. Przez cały czas miał skute ręce i nogi. Wielokrotnie bito go za udział w więziennych protestach, między innymi za próbę przekazania listu ambasadorowi USA, Jamesowi Lilley, który odwiedził więzienie Drapczi w 1991 roku. Po tym incydencie przeniesiono go do więzienia Poło Tramo, gdzie, mimo złego stanu zdrowia, był zmuszany do ciężkiej pracy.

Lobsang Tenizn uczestniczył w licznych protestach. W 1989 roku napisał list do kolegów z Uniwersytetu Tybetańskiego, w którym wyrażał poparcie dla demonstracji niepodległościowych. “Próbowałem zapanować nad dymem ognia gniewu, który we mnie płonie – pisał. – Ale tym razem, choć wiedziałem, że Chińczycy mnie zamkną, musiałem dać upust uczuciom, które trawią mnie od lat. Wziąłem więc udział w demonstracji 5 marca”. Kiedy w 1990 roku zmarł w więzieniu Drapczi kilkunastoletni Lhakpa Cering, Lobsang Tenzin współorganizował demonstrację protestacyjną. Według Paldena Gjaco, to właśnie on rozmawiał w imieniu więźniów z komendanturą, oskarżając strażników o zamordowanie Lhakpy.


[powrót]