TIN News Update
12 lipca 2004 wersja do druku
„Szerokie perspektywy rozległej współpracy” – Położoną na północno-zachodnim wybrzeżu Morza Kaspijskiego (między Wołgą a Donem) Kałmucję zamieszkuje 316 tys. osób – w tym 45,4 proc. Kłamuków. Kałmucy należą do zachodniomongolskich Ojratów, którzy opuścili Dżungarię (obecnie część chińskiego Xinjiangu) i osiedlili się w południowej Rosji, gdy ich chanowie przysięgli wierność carowi w 1609 roku.
Mimo stosunkowo dużej odległości (ok. 5.000 km) Kałmucy przez wieki utrzymywali bliskie więzi z Tybetem. Podobnie jak inne plemion mongolskie przyjmowali buddyzm tybetański w dwóch falach – na początku XIII i w XVI-XVII wieku. Kałmuccy chanowie otrzymywali legitymizujące ich władzę edykty z rąk dalajlamów. Wielu Kałmuków studiowało w tybetańskich klasztorach – głownie w lhaskim Drepungu – oraz odbywało pielgrzymki do Lhasy i innych sanktuariów Tybetu. Od 1989 roku przedstawiciel Dalajlamy regularnie odwiedza kałmuckie stepy.
W XX wieku kałmuccy buddyści podzielili los Tybetańczyków. Komuniści brutalnie prześladowali buddyzm; ocalał tylko jeden klasztor. Niemniej Kałmucy, podobnie jak Tybetańczycy, potajemnie praktykowali buddyzm, zachowując swoje tradycje i rytuały. Pieriestrojka Gorbaczowa, jak reformy Deng Xiaopinga w Tybecie, przyniosła renesans buddyzmu kałmuckiego. W 1988 roku zarejestrowano pierwszą społeczność buddyjską w stolicy Eliście. Młodych ludzi znów wysyłano na studia do różnych instytucji buddyjskich – zwłaszcza do Dharamsali, siedziby Dalajlamy w Indiach.
W październiku 1996 roku w obecności ponad 30 tys. osób otwarto klasztor Sakjusun Sumi (nazywany po tybetańsku Gendun Szedrup Czekhorling). Dalajlama – co kałmuccy wierni uważają za szczególny zaszczyt – pobłogosławił fundamenty przyszłego centrum buddyzmu podczas pierwszej wizyty w Kałmucji w 1991 roku. Rok później odwiedził region ponownie. Oczekując kolejnych wizyt, zbudowano dlań specjalny pawilon w kompleksie klasztornym.
Prezydent Kirsan Nikołajewicz Iljumżynow zaprosił przedstawicieli ChRL do Kałmucji podczas kurtuazyjnej wizyty w TRA w 2003 roku. W skład delegacji wchodzili głównie Tybetańczycy, z najwyższym tybetańskim przywódcą TRA, gubernatorem Dziampą Phuncogiem na czele, w charakterze przyzwoitki towarzyszył im jednak ambasador Liu z orszakiem. „Kałmucy i Chińczycy – cytowała go agencja Xinhua – mają podobne pochodzenie historyczne, wspólne obyczaje i nawyki”. O ile pierwsza część wypowiedzi może odnosić się do historycznych stosunków handlowych – i wojen – między różnymi plemionami mongolskimi a Chinami właściwymi, o tyle druga najwyraźniej przywołuje bliskie historyczne i kulturowe więzi między Kałmukami i Tybetańczykami, gdyż Chińczycy (Hanowie) i Kałmucy nie mają „wspólnych obyczajów i nawyków”. Potencjał „szerokich perspektyw rozległej współpracy” ChRL z Kałmucją zasadza się zatem na – chińskim – przekonaniu, że Tybetańczycy są Chińczykami, i ogranicza do „chińskiego Tybetu”, kolidując z głębokim szacunkiem Kałmuków dla Dalajlamy.
Prezydent Iljumżynow wielokrotnie odwiedzał Dalajlamę i tybetańską społeczność emigracyjną w Indiach, zawsze jednak starannie oddzielał kwestie religijne od politycznych. Publicznie wyrażał zadowolenie ze stanowiska Dalajlamy, który zrezygnował z zabiegania o pełną niepodległość na rzecz prawdziwej autonomii Tybetu, oraz z inicjatywy Chin, które ponownie nawiązały z nim kontakt. Stawiając za wzór kulturowej autonomii Republikę Kałmucji, podjął się nawet mediacji. ChRL udało się jednak wpłynąć na władze Rosji i zapobiec wizycie Dalajlamy w tym kraju. Od 2001 roku rząd Federacji Rosyjskiej dwukrotnie odmawiał Kałmucji zgody na wydanie wizy Dalajlamie. Po raz drugi zrobił to 14 czerwca, gdy delegaci byli w Moskwie. Triumfalne wypowiedzi ambasadora Liu przyćmiły wszystkie oświadczenia rosyjskiego MSZ: „Rząd Rosji, a zwłaszcza Ministerstwo Spraw Zagranicznych, zakazało Dalajlamie, który opowiada się za oderwaniem Tybetu od Chin, przyjazdu do Rosji. (...) Jego separatystyczne poczynania są w Tybecie czynnikiem destabilizującym”. Incydent w klasztorze Sakjusun Sumi był publicznym punktem kulminacyjnym wizyty; opisywano go jako emocjonalne starcie obu stron. Delegaci – których ChRL wysłała z misją dyplomatyczną – byliby z pewnością zakłopotani swoimi zdjęciami z portretami Dalajlamy w tle. Wydarzenie to można jednak traktować również jako publiczne upomnienie, że władze ChRL oczekują od Kałmuków podporządkowania się chińskiemu stanowisku wobec Dalajlamy, albo „badanie pulsu” (chiń. hro mri), czyli testowanie ustępliwości Kałmuków. Incydent mógł być jednak nie tyle emocjonalną reakcją, co zainscenizowaną demonstracją siły. Odmowa usunięcia portretu Dalajlamy ze świątyni i utarczka Telo Rinpocze z Dziampą Phuncogiem świadczy o determinacji Kałmuków w walce o prawo do oddawania czci Dalajlamie.
Telo Rinpocze* urodził się w Filadelfii w Stanach Zjednoczonych w rodzinie kałmuckich emigrantów. Jako siedmioletni chłopiec rozpoczął studia monastyczne w Indiach. Dalajlama uznał go za inkarnację i 12 lat później wysłał do Elisty, gdzie stanął na czele kałmuckich buddystów. Po początkowych trudnościach zrezygnował z klasztornego życia i wyjechał do USA, ale w 1995 roku wrócił do Kałmucji z tybetańską żoną i synem. Obecnie kieruje 27 świątyniami i kaplicami. Silna osobowość, nowoczesne wykształcenie i pochodzenie Telo Rinpocze sprawiają, że trudno będzie go nakłonić do podporządkowania się interesom Rosji.
Broniąc decyzji o niewydaniu wizy Dalajlamie, rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow oświadczył, że Moskwa z zasady „nie miesza się w wewnętrzne sprawy innych państw i jest świadoma drażliwości kwestii Tybetu, w tej chwili nie pozwolimy więc, by Dalajlama złożył wizytę w Kałmucji na zaproszenie najwyższego urzędnika”. W praktyce oznacza to, że Rosja zezwoli kałmuckim buddystom na przyjęcie ich duchowego przywódcy, gdy zgodzą się na to Chiny. Prezydent Iljumżynow skrytykował decyzję rządu centralnego i zagroził, że kałmuccy buddyści mogą się od niej odwołać do Trybunału Konstytucyjnego Rosji. Ich szanse wydają się niewielkie, gdyż Trybunał jest podporządkowany władzy wykonawczej i przeciążony**. Potencjalna furtka do zaspokojenia żądań Kałmuków i ChRL kryje się zapewne w sformułowaniu „na zaproszenie najwyższego urzędnika”. Wydaje się, że władze Rosji mogłyby zaakceptować zaproszenie o charakterze czysto duchowym, wystosowane przez instytucję religijną. „Podczas każdej zagranicznej wizyty – podkreślił jednak ambasador Liu – Dalajlama nie jest w stanie angażować się w działalność religijną bez podtekstów politycznych. Wszystkie jego podróże zagraniczne mają z definicji cel polityczny”. W rzeczy samej, nawet gdyby Dalajlama odwiedził Kałmucję po to tylko, by odprawiać ceremonie i rytuały religijne, nie składając publicznie żadnych oświadczeń, zrodzona ze wspólnej wiary i podobnych doświadczeń w XX wieku sympatia kałmuckich buddystów do Tybetańczyków uczyniłaby z jego wizyty milczącą demonstrację. W najbliższej przyszłości zbudowany dlań pawilon w klasztorze Sakjusun Sumi pozostanie więc zapewne pusty.
Delegacja z TRA i ChRL spotkała się również z prezydentem Iljumżynow i deputowanymi oraz odwiedziła regiony wiejskie, promując „szerokie perspektywy rozległej współpracy”. Lokalne media donosiły, że wizyta może otworzyć nowe możliwości przed pogrążoną w stagnacji republiką, lepiej wykształceni i mniej religijni Kałmucy mogą więc dostrzec korzyści z bliższych stosunków z Chinami. W Instytucie Studiów Humanistycznych i Nauk Stosowanych, który posiada zbiór dokumentów dotyczących relacji kałmucko-tybetańskich, opracowuje się już pierwszy projekt. Tu „współpraca” może zostać nawiązana bardzo szybko. Poza tym władze chińskie zgodziły się na zbudowanie miejsca kultu, upamiętniającego kałmuckich pielgrzymów. Wydaje się, że nie będą go zdobić portrety Dalajlamy.
__________________________________________________ |
|
|
|