TIN News Update
11 kwietnia 2003

Chiński pisarz kwestionuje “pokojowe wyzwolenie Tybetu”

W lutowym numerze hongkońskiego Zheng Ming (“Spór”) opublikowano artykuł chińskiego pisarza Zhang Yao Jie, poświęcony dramatowi Będę na ciebie czekał w niebie”, w którym autor kwestionuje jedno z największych tabu Chin Ludowych: “pokojowy” charakter “wyzwalania” Tybetu w 1951 roku. Pewne kręgi chińskich intelektualistów zaczynają widzieć w Tybecie “nie rozstrzygniętą kwestię historyczną”.

Akcja sztuki rozgrywa się pół wieku temu, gdy Armia Ludowo-Wyzwoleńcza wkracza do Tybetu. Bai Xue Mei, młoda żołnierka, zakochuje się w lekarzu grupy transportowej oddziału czołowego, w którym sama służy. Jednak jej przełożona, Su Yu Ying, zmusza ją do poślubienia Ao Zhan Jun, dowódcy oddziału. Su Yu Ying mówi Bai, że nawet jeśli nie kocha Ao, jej obowiązkiem jest wykonywanie rozkazów i złożenie miłości do lekarza na ołtarzu sprawy rewolucji.

Pięćdziesiąt lat później Ao jest generałem. Rodzinę trzyma żelazną ręką, wtrąca się do wszystkiego, kieruje prywatnym życiem dzieci, nie uwzględniając ich pragnień i odbierając im wszelką wolność. Zmusza na przykład starszą córkę Mu Jin do poślubienia impotenta i nie pozwala jej na rozwód lub odejście do męża.

Ao umiera i w ostatniej scenie Bai czyta jego testament: “Będę na ciebie czekał w niebie”. Po pięćdziesięciu latach nieudanego małżeństwa Bai i jej najmłodszy syn – jedyne dziecko, które odważyło się kiedykolwiek przeciwstawić ojcu zaczynają wynosić Ao pod niebiosa. Mówią, że poszedł do “świętego i wspaniałego nieba Tybetu”, absurdalnie dodając wymiar religijny do politycznej treści sztuki.

Przymus w imię wyzwolenia

“Wyzwolenie Tybetu – komentuje Zhang Yao Jie – siłą, po zakończeniu wojny, w której pół wieku temu Chińczycy mordowali Chińczyków, jest samo w sobie nie rozstrzygniętą kwestią historyczną. Warto zauważyć, że oficerowie i żołnierze, którym kazano wyzwalać Tybet, sami nie byli wyzwoleni. Bai Xue Mei wychodzi za mąż wbrew swojej woli, aby okazać lojalność organizacji – co najlepiej ilustruje ów brak wolności. Wyzwalanie całego kraju przez wyzwolicieli, którzy sami nie są wolni, musi być zatem przymusem, nie wyzwoleniem.

W ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat Hongkong, Tajwan i Makau cieszyły się wolnością, demokracją i dostatkiem, stając się (w przeciwieństwie do Chin właściwych – bez przymusowego wyzwolenia) centrum najbardziej zaawansowanej cywilizacji chińskiej. Oto najlepsza ilustracja tak zwanego wyzwolenia.

W społeczeństwie chińskim, w którym rację ma potęga, a władza szuka samousprawiedliwień w sofistyce, nawet w rządowej propagandzie trafiają się niezbite dowody naruszeń praw człowieka. W sztuce występuje na przykład inna żołnierka, Zhao Yue Ning, która miała ledwie czternaście lat, gdy posłano ją wyzwalać Tybet. Niezależnie od tego, czy robiła to z własnej woli czy też nie, jest to tak samo nieludzkie, jak zmuszanie dzieci do pracy. To kolejny dowód okrucieństwa polityki Komunistycznej Partii Chin.

Przełożona grupy transportowej, która przekonała się o goryczy umówionego małżeństwa na własnej skórze, sama aranżuje teraz ślub Bai Xue Mei. Takie postępowanie w imię posłuszeństwa organizacji jest pogwałceniem praw obu kobiet – podmiotu i przedmiotu owego układu. Aby przybrać te nieludzkie praktyki w szaty niewzruszonej wiary w organizację rewolucyjną, autor opisuje pielgrzymów, którzy wędrują u boku oddziałów wojskowych, sugerując, że żołnierze i pątnicy mają coś wspólnego wiarę. Jedyna różnica polega na tym, że sołdaci wierzą w komunizm, a pielgrzymi w Buddę.

W rzeczy samej ukazuje to prawdziwe oblicze teorii komunizmu, który przyznaje sobie monopol na prawdę i oraz poddaje zdarzenia i ludzi pełnej kontroli, za nic mając ich swobody i prawa.

Typowy przykład krzywdzenia

Sztuka jest adaptacją powieści Qiu Shan Shana, dla którego Ao, generał AL-W, był postacią romantyczną, wyzwolicielem, człowiekiem pełnym wiary, dźwigającym brzemię wielkiej odpowiedzialności, znającym wartość ludzkiego życia. Prawda jest jednak taka, że on i jego organizacja przez pół wieku sprawowali w Chinach dyktatorskie rządy, nie dając żadnego szczęścia ani własnym rodzinom, ani szarym Chińczykom.

W Chinach dziewczęta pracujące jako prostytutki w miejskich dzielnicach rozrywki nieodmiennie pochodzą ze wsi, gdzie chłopi muszą płacić podatki od głowy, od ziemi, od domu itd. Podatkiem w wysokości kilkuset yuanów obłożono nawet głowy bezradnych starców i niemowląt.

Taka czysta niebiańska kraina

W ostatnich latach pojawiła się nowa moda. Pisarze i piosenkarze przedstawiają Tybet jako szczęśliwą, niebiańską krainę. Autor tego artykułu był jednak w tybetańskim regionie Naqu [tyb. Nagczu], gdzie widział Tybetańczyków, którzy żyli jak zwierzęta, w prymitywnych warunkach, bez odpowiednich ubrań, głodni. Gdzie jest ta szczęśliwa, niebiańska kraina, wyzwolona przed półwieczem przez Ao Zhan Juna i jego towarzyszy, przelewających krew własną i cudzą?

Z perspektywy owych pięćdziesięciu lat doskonale widać, że najpoważniejsze choroby chińskiego społeczeństwa wywoływała polityka władz i dyktatorzy tacy jak Ao Zhan Jun. Dopiero po ogłoszeniu polityki reform i otwarcia [kaifang zhengce] gospodarka rynkowa przyniosła nieco dostatku i ograniczonych swobód w miastach.

A pisarze, co czekają na gwizdnięcie za plecami polityków, nadal piszą powieści i sztuki, które płyną pod prąd historii. Wciąż wymachują sztandarami i dmą w bojowe surmy dla tyranów pokroju Ao Zhan Juna.

Zakazać rozstawiania po kątach wbrew woli ludzi

Pokolenie, które stroi się w piórka wyzwolicieli, rozstawiając ludzi po kątach, w istocie nie osiągnęło nic wielkiego (jak sugeruje sztuka). Ich imion nie można wymawiać jednym tchem z Waszyngtonem, który dał Amerykanom wolny, demokratyczny system. Autor “Będę na ciebie czekał w niebie” powinien wiedzieć, że społeczeństwo chińskie pójdzie w ślady Hongkongu i Tajwanu – ku demokracji, cywilizacji i dostatkowi – a nie odwrotnie. Autor powinien czynić wszystko, by ludzi nie zmuszano do robienia rzeczy, których nie chcą, a nie szukać w takich praktykach romantyzmu.

Jaka szkoda, że tego artykułu nie można było opublikować w Chinach właściwych i że nie zapozna się z nim autor “Będę na ciebie czekał w niebie”. Takie ograniczanie wolności słowa i publikacji jest od pięćdziesięciu lat największą przeszkodą na drodze do demokracji w Chinach”.


[powrót]