Nadzwyczajne środki bezpieczeństwa podczas wizyty Hu Jintao
Do TIN napływają nowe informacje o nadzwyczajnych środkach bezpieczeństwa,
jakie wprowadzono w Lhasie podczas lipcowej wizyty wiceprezydenta ChRL
Hu Jintao. Z wiarygodnych raportów wynika, że przed przyjazdem Hu zatrzymano
wiele osób, w tym członka komitetu, organizującego obchody pięćdziesiątej
rocznicy „pokojowego wyzwolenia” Tybetu. Na ulice wyprowadzano specjalne
oddziały do tłumienia zamieszek, by zastraszyć Tybetańczyków. Wiceprezydent
Hu Jintao ma związki z Tybetem; po fali niepodległościowych manifestacji,
jako sekretarz partii Tybetańskiego Regionu Autonomicznego, w 1989 roku
nadzorował tu wprowadzanie stanu wojennego.
Do udziału w głównej uroczystości rocznicowej, która odbyła się 19
lipca na otoczonym przez uzbrojonych żołnierzy placu u stóp Potali, zmuszono
tysiące Tybetańczyków. Inni, w tym dzieci, uczniowie i mnisi, musieli utworzyć
szpaler, witający dygnitarzy z Hu Jintao na czele. Tybetańczycy, którzy
uczestniczyli w ceremonii lub oglądali ją w telewizji, mówili zachodnim
turystom, że przemówienia delegatów z Pekinu i przywódców lokalnych koncentrowały
się na atakach na Dalajlamę, a nie, jak oczekiwano, pięćdziesięcioletnim
wkładzie Chin w rozwój Tybetu.
Nadzwyczajne środki bezpieczeństwa zaczęto wprowadzać miesiąc wcześniej. Na tydzień przed wizytą i kilka dni po niej mieszkańcy Lhasy codziennie obserwowali ten spektakl: przed Dżokhang zajeżdżały cztery ciężarówki – dwie z armatkami wodnymi i dwie ze specjalnymi oddziałami do tłumienia zamieszek. Uzbrojeni żołnierze, w hełmach i maskujących mundurach, wyskakiwali z wozów, przebiegali przez plac przed Dżokhangiem i stawali w zwartym szyku przed lokalnym komisariatem. „Wszystko to wyglądało tak, jakby chcieli przerazić ludzi”, powiedział TIN zachodni turysta. Na dachach Barkhoru, tybetańskiej dzielnicy miasta, rozstawiono wyraźnie widocznych snajperów. Na kilka tygodni przed uroczystościami funkcjonariusze służb bezpieczeństwa odwiedzali o świcie hotele, legitymując wszystkich gości. Mieszkańcom Lhasy wydano czerwone flagi i okolicznościowe sztandary, które kazano zawieszać na domach i sklepach. Opornym grożono grzywnami. |