TIN News Update
9 sierpnia 2000
 
 

Matka odwiedza Ngałanga Czoephela


 Po pięciu latach starań Sonam Dekji, matka Ngałanga Czoephela, uzyskała zgodę na widzenie z synem. Ngałang, trzydziestodwuletni tybetański etnomuzykolog i były stypendysta Fulbrighta, został skazany na osiemnaœcie lat więzienia za „szpiegostwo” w trakcie podróży po Tybecie, gdzie rejestrował stare pieœni i tańce. Do dwóch godzinnych spotkań doszło w zeszłym tygodniu w Czengdu, stolicy Sichuanu. Sonam Dekji i jej brata Ceringa Łangdu dzieliły od Ngałanga stalowe kraty. Nie pozwolono na kontakt fizyczny. Rozmowę obserwowali funkcjonariusze służby bezpieczeństwa, którzy powiedzieli matce i synowi, że jeœli nie przestanš płakać, widzenie zostanie przerwane.
 Miesišc temu Ngałanga przeniesiono do Czengdu z Więzienia nr 2 Tybetańskiego Regionu Autonomicznego, nazywanego również Poło Tramo. Znajduje się ono w odludnym okręgu Pomo w prefekturze Kongpo, 650 kilometrów na wschód od Lhasy. Sonam Dekji i Ceringowi Łangdu powiedziano, że przyczynš przeniesienia była koniecznoœć przeprowadzenia badań lekarskich. W Poło Tramo Ngałang Czoephel przez miesišc prowadził strajk głodowy, gdyż nie udzielano mu tam opieki medycznej. Pod tym względem warunki w Czengdu sš znacznie lepsze. Władze mogły też wywieŸć Ngałanga z TRA do chińskiej prowincji, by odizolować go od tybetańskich więŸniów politycznych i zapewnić najwyższe œrodki bezpieczeństwa podczas spotkania z matkš i wujem. Nie wiadomo, czy Ngałang zostanie w Czengdu na stałe.
 Według matki i wuja, którzy 8 sierpnia dotarli do Katmandu, Ngałang wyglšdał bardzo Ÿle i sprawiał wrażenie wycieńczonego psychicznie. „Sama skóra i koœci – powiedział TIN Cering Łangdu. – Mówił, że chorował i że zaczęli leczyć go w Czengdu przed naszym przyjazdem”. Lekarze powiedzieli mu, że ma chorš wštrobę, płuca i żołšdek, oraz, najprawdopodobniej, infekcję dróg moczowych. Z wczeœniejszych doniesień wynikało, że może cierpieć na gruŸlicę.
 Z uwagi na nadzór, Sonam Dekji nie mogła zapytać syna, czy był Ÿle traktowany przez strażników, niemniej funkcjonariusze powiedzieli jej, że Ngałang jest „trudnym” więŸniem i że „nie wyznał jeszcze swoich zbrodni”. Wczeœniej jednak władze informowały, że skazany na osiemnaœcie lat więzienia Ngałang Czoephel „przyznał się do swojego przestępstwa” (Xinhua, 17 lutego 1997). 26 grudnia 1996 Radio Tybet podało, że Ngałang „przyznał” się do „prowadzenia działalnoœci szpiegowskiej”, której celem było „dostarczanie informacji emigracyjnemu rzšdowi kliki Dalaja oraz pewnej organizacji z kraju trzeciego” (wzmianka ta dotyczyła zapewne Stanów Zjednoczonych; Ngałang studiował w Meddlebury College). Władze regularnie zmuszajš więŸniów – zwłaszcza politycznych – do powtarzania zeznań oraz „uznania swojej zbrodni”. Oporni sš karani, z reguły towarzyszšcym większoœci przesłuchań biciem, w myœl zasady „łagodnoœć dla tych, którzy się przyznajš, surowe kary dla tych, którzy stawiajš opór”, dotyczšcej wszystkich skazanych. Wiele wskazuje na to, że Ngałang był maltretowany w areszcie œledczym Njari w Szigace, gdzie trafił w 1995 roku, i że w Poło Tramo jest traktowany lepiej.
 Podczas odwiedzin obowišzywał regulaminowy reżim: brak kontaktu fizycznego, œcisły nadzór, godzinny limit. W ostatnich latach odwiedziny u więŸniów politycznych w TRA sš jednak rzadkoœciš. Krewni więŸniów politycznych informowali, że przez rok po niepodległoœciowych protestach, do których doszło w Drapczi w maju 1998, nie mogli uzyskać zgody na widzenie. Wiarygodne Ÿródła podajš również, że w Drapczi odwiedziny trwajš najwyżej dziesięć minut.
 Sonam Dekji i Cering Łangdu nie mogli rozmawiać z Ngałangiem w hindi; wolno im było mówić tylko po tybetańsku, by strażnicy rozumieli całš rozmowę. Odnieœli wrażenie, że nie znajšcy chińskiego Ngałang czuje się bardzo osamotniony, gdyż w Czengdu jest niewielu więŸniów tybetańskich. Podczas pierwszego widzenia strażnicy powiedzieli Ngałangowi i jego matce, że jeœli nie przestanš płakać, spotkanie zostanie przerwane.

 Wiza po międzynarodowej kampanii

 Ambasada Chin w New Delhi wydała Sonam Dekji siedmiodniowš wizę po intensywnej, międzynarodowej kampanii organizacji pozarzšdowych i amerykańskich polityków, zwłaszcza senatora Jamesa Jeffordsa, który głosował przeciwko nawišzaniu „permanentnych normalnych relacji handlowych” z Chinami, powołujšc się na sytuację Ngałanga.
 Sonam Dekji i Cering Łangdu zostali powiadomieni, że spędzš siedem dni w Lhasie. Dopiero po przybyciu do stolicy TRA dowiedzieli się, że spotkajš się z Ngałangiem w Czengdu. Nie wyszli nawet z lhaskiego lotniska. Ich wylot do Lhasy opóŸnił się o kilka dni, ponieważ zostali zatrzymani przez straż granicznš w Katmandu, gdyż nie mieli wymaganych dokumentów.
 Władze chińskie nie odpowiadały na pytania zachodnich rzšdów o miejsce pobytu Ngałanga Czoephela aż do maja 1999 roku. Ngałang wrócił do Tybetu w lipcu 1995, by kręcić film dokumentalny o tybetańskich œpiewach i tańcach. Po zatrzymaniu przewieziono go aresztu œledczego Njari w prefekturze Szigace (nazywanego także „więzieniem Szigace”), a następni do Drapczi i wreszcie do Poło Tramo. Były więzień powiedział TIN w 1998 roku, że w Njari Ngałang był „wychudzony i słaby, bo nie dajš tam nic do jedzenia”. Ngałang nie był zmuszany do pracy, jak inni więŸniowie, lecz spędzał całe dnie w celi.
 Ngałang prosił matkę, żeby się o niego nie martwiła i kontynuowała swojš praktykę religijnš. „Wszystko to brzmiało strasznie sztucznie – powiedział Cering Łangdu. – Jak gdyby mówił tylko to, co kazali mu powiedzieć”.


[powrót]