Zmiana warty
Z Pekinu dochodzą sygnały, świadczące o subtelnych zmianach w
polityce rządu Chińskiej Republiki Ludowej wobec Tybetu, niemniej władze
centralne i przywódcy Tybetańskiego Regionu Autonomicznego (TRA) podkreślają,
że nie zejdą z twardego kursu walki z „separatyzmem”. Chena Kuiyuana, sekretarza
partii TRA, zastąpił Guo Jinlong z Nanjingu. Porównuje się go do premiera
Zhu Rongji, który największą wagę przywiązuje do rozwoju gospodarczego.
Wydaje się, że pewnej zmianie uległa również strategia władz
centralnych na arenie międzynarodowej. Po dwóch wizytach Gjalo Thondupa,
brata Dalajlamy, Pekin potwierdził otwarcie „kanałów komunikacyjnych”,
co może świadczyć o wzmocnieniu pozycji zwolenników dialogu. Nie ma jednak
żadnych dowodów na to, że Chiny zamierzają prowadzić poważne negocjacje
z tybetańskim rządem emigracyjnym. Doświadczenia ostatnich dwudziestu lat
wskazują, że inicjatywy, mające świadczyć o większej „otwartości” czy też
„elastyczności” w sprawie Tybetu, mogą być li tylko próbą poprawienia wizerunku
Chin na arenie międzynarodowej.
Atmosfera niepewności i napięcia po mianowaniu nowego przywódcy
Z wiarygodnych nieoficjalnych doniesień wynika, że w ciągu ostatnich
czterech miesięcy – na polecenie Pekinu – w Lhasie złagodzono zakazy, dotyczące
praktyk religijnych. Coraz rzadziej przeprowadza się rewizje w domach urzędników
państwowych w poszukiwaniu ołtarzy i zdjęć Dalajlamy. Mieszkańcom Lhasy
łatwiej też kontaktować się ze światem. Urzędników, członków partii i ich
rodziny nadal obowiązuje jednak formalny zakaz praktykowania religii. Nie
wiadomo, czy to początek nowego trendu, czy też cisza przed burzą, jaką
rozpęta nowy sekretarz partii, który objął to stanowisko na kilka tygodni
przed oficjalnym ogłoszeniem nominacji 16 października.
Chen Kuiyuan, odchodzący pierwszy sekretarz, odpowiada za ostatnie
kampanie wymierzone w religię i kulturę Tybetu, które wielu Tybetańczyków
nazywa „drugą rewolucją kulturalną”. Władzom chińskim bardzo nie podobały
się doniesienia mediów o restrykcjach religijnych, wprowadzonych w Lhasie
i jej okolicach latem bieżącego roku. Zdaniem TIN w ostatnich latach nie
prowadzono tak szeroko zakrojonej kampanii. Miała ona ogromny wpływ na
prywatne życie i obyczaje Tybetańczyków – dzieci nie mogły uczestniczyć
w uroczystościach religijnych, rewidowano mieszkania, a urzędnikom kazano
odebrać dzieci z klasztorów i szkół prowadzonych przez diasporę. Z napływających
do TIN informacji wynika, że co najmniej w jednym okręgu w ogóle zakazano
obchodzenia uroczystości religijnych. Studentom Uniwersytetu Tybetańskiego
zabroniono odwiedzania klasztorów i posiadania przedmiotów kultu religijnego;
w Phenpo w okręgu Lhundrup (chiń. Lingzhi) i w okręgu Toelung Deczen (chiń.
Duilongdeqing) prowadzono szczegółowe rewizje w poszukiwaniu zdjęć Dalajlamy.
W prywatnych rozmowach nawet członkowie partii wyrażali zaniepokojenie
skutkami tej kampanii.
W Lhasie „okresowi przejściowemu” towarzyszy atmosfera niepokoju.
„Braliśmy udział w obchodach Lhabab Deczen (jedno z najważniejszych świąt
kalendarza tybetańskiego) – powiedział TIN turysta, który niedawno wrócił
z Lhasy. – Było sporo ludzi, palono kadzidła, ale zdecydowaną większość
stanowili pielgrzymi. Mieszkańcy Lhasy bali się pokazać na ulicach. Wielu
poszło do świątyń przed świtem, kiedy było jeszcze ciemno. Uroczystości
co prawda się odbyły, ale wyczuwało się ogromne napięcie. Najbardziej bali
się ci, którzy pracują w strukturach państwowych”.
W połowie września na Uniwersytecie Lhaskim wywieszono wielkie
czerwone transparenty ze sloganami, potępiającymi Dalajlamę, co zdaje się
świadczyć o tym, że władze centralne nie zamierzają faktycznie zmieniać
twardego kursu, lecz tylko próbują poprawić wizerunek Chin na arenie międzynarodowej.
Nowy sekretarz deklaruje „kontynuację”
Guo Jinlong oświadczył, że będzie kontynuować politykę Chena Kuiyuana,
czyli „walczyć z separatyzmem” i rozwijać gospodarkę regionu. W dwa tygodnie
po ogłoszeniu nominacji powiedział na wiecu lokalnej organizacji partyjnej,
że „priorytetem jest gospodarka; musimy więc skupić się na dwóch najważniejszych
zadaniach: rozwoju gospodarczym i stabilizowaniu sytuacji. W ten sposób
zapewnimy błyskawiczny rozwój materialny, ogólny postęp społeczny i trwałą
stabilizację polityczną w regionie” (Xinhua, 29 października).
We wrześniu Guo wygłosił expose, w którym mówił o wierności „ideologicznym
i politycznym” dyrektywom Jiang Zemina jako „żywotnym fundamencie pracy
gospodarczej i wszelkich innych zadań, kluczowym ogniwie, jednoczącym całą
partię i przedstawicieli wszystkich grup etnicznych w Chinach, niezbędnym
do realizacji misji partii i kraju oraz politycznego rozwoju naszej partii
i socjalistycznego państwa” (Dziennik Tybetański, wydanie internetowe,
18 października). W tym samym przemówieniu nawiązał do „długotrwałej, zażartej
i złożonej walce z separatyzmem” w Tybecie. Przy okazji odsłonił ideologiczne
korzenie kampanii przeciwko Dalajlamie – dla Pekinu niepokoje w Tybecie
są historyczną konsekwencją zachodniego imperializmu, a kluczem do ich
rozwiązania jest najbardziej radykalne pojęcie z komunistycznego leksykonu:
„walka klasowa”. Współcześni przywódcy TRA rzadko posługują się tym terminem,
choć Chen wspominał o „walce klasowej” w 1996 i 1997 roku, a Ragdi pisał
o niej w styczniu 1999. „Tak zwana „niepodległość Tybetu” – mówił Guo Jinlong
– jest skutkiem ostatniej imperialistycznej agresji na Chiny, skazanej
na porażkę próby podzielenia narodu chińskiego. To rezultat walki klasowej
na skalę międzynarodową. (...) Nasza walka z grupą Dalaja jest nieprzejednaną
walką klasową”.
Guo wyjaśnił, że „złożoność” owej walki bierze się po części
z zaangażowania „wewnętrznych i zagranicznych wrogich sił”. „Pierwszy sekretarz
Jiang – powiedział w tym samym wystąpieniu – wygłosił niezwykle głęboką
uwagę: skoro sprzeczności między socjalizmem i kapitalizmem mają charakter
fundamentalny, państwa zachodnie, posługując się przede wszystkim infiltracją
ideologiczną, robią wszystko, co mogą, by na wiele sposobów atakować państwa
socjalistyczne. Posługują się polityczną strategią westernizacji i separatyzmu,
by obalić rządy Komunistycznej Partii Chin i zniszczyć chiński socjalizm.
Przypuszczając swoje ataki, bezustannie posiłkują się tak zwanymi prawami
człowieka, demokracją, problemami religijnymi oraz kwestią Dalaja i Tajwanu”.
Guo podkreślał, że dalszy rozwój gospodarczy wymaga „wzmożonej politycznej
czujności”: „Stajemy przed nowymi uwarunkowaniami i problemami, które są
skutkiem reform oraz procesu otwierania [kraju]”. Klika Dalaja zakłóca
rozwój Tybetu i „depcze interesu ludu”, o czym, zdaniem Guo, świadczy powstanie
z marca 1959 oraz niepodległościowe protesty w Lhasie z lat 1987-89. Dalajlama
uciekł z Tybetu w 1959 roku, ale władze TRA oskarżają go o „podżeganie
i wywoływanie” demonstracji z końca lat osiemdziesiątych.
Pięćdziesięciotrzyletni Guo Jinlong piastował stanowiska w różnych
magistratach i komitetach partyjnych w całym kraju. W latach osiemdziesiątych
był zastępcą sekretarza partii w okręgu Zhongxian i zastępcą dyrektora
Komitetu ds. Gospodarki i Rolnictwa w Sichuanie. W 1992 roku mianowano
go zastępcą sekretarza partii prowincji Sichuan, a w 1993 roku Guo objął
to stanowisko w Tybetańskim Regionie Autonomicznym. W grudniu 1994 został
drugim sekretarzem partii TRA.
Dalsze denuncjacje Dalajlamy
Mimo otwarcia nowych „kanałów komunikacyjnych”, dla Pekinu Dalajlama
jest nadal „wrogiem ideologicznym”. Gjalo Thondup, brat Dalajlamy, odwiedził
Pekin w sierpniu i przed kilkoma tygodniami. Spotykał się z przedstawicielami
Zjednoczonego Frontu Pracy (departamentu partii, zajmującego się sprawami
„mniejszości narodowych”). Wydaje się, że przyjechał do Chin jako osoba
prywatna, a nie przedstawiciel tybetańskiego rządu emigracyjnego. Przywiózł
jednak przesłanie, które przekazał Dalajlamie. Nie ujawniono treści tego
dokumentu. Chiny powtarzają, że dialog nie rozpocznie się, dopóki Dalajlama
nie spełni warunków wstępnych (uznanie Tybetu za integralną część
Chin, poniechanie działalności „separatystycznej”, oraz oświadczenie, że
Tajwan jest częścią Chin). Zhang Qiyue, rzeczniczka chińskiego MSZ, powiedziała
wczoraj, że Pekin „nie widzi żadnych oznak szczerości ze strony [Dalajlamy]”.
Przyznała jednak, że Dalajlama „nie opowiada się za niepodległością Tybetu”
(AFP, 7 grudnia). W ostatnich latach władze chińskie często krytykowały
Dalajlamę za „nawoływanie do niepodległości”, choć w 1988 roku oświadczył
on, że nie zabiega o niepodległość, ale „prawdziwą autonomię” dla Tybetu.
17 września Guo Jinlong mówił o „zacofaniu kliki Dalaja” i aspiracjach
Tybetańczyków znacznie ostrzej: „Pozostałości niewolniczej ideologii feudalnej,
rozmaite złe obyczaje i skłonności łączą się ze sobą i całkowicie kłócą
z nową ideologią socjalistyczną, nową moralnością, nowymi obyczajami. (...)
To ideologiczna walka zacofania z postępem, walka konserwatyzmu z otwartością
i nowoczesnością. Jak powiedział Lenin: „Kiedy umiera stare społeczeństwo,
jego truchła nie da się włożyć do trumny i zakopać. Ten trup gnije, śmierdzi
i zatruwa nas”.
Chen Kuiyuan: ateizm i walka z separatyzmem
W kategoriach hierarchii, Chena powinien zastąpić pierwszy drugi sekretarz
partii TRA, Ragdi, najbardziej znany tybetański przywódca, który zaczął
robić karierę polityczną w czasach rewolucji kulturalnej. Wcześniej przejął
zresztą część obowiązków Chena, który rzadko bywał w Lhasie. Ragdi jest
nie tylko sekretarzem partii, ale i przewodniczącym Zgromadzenia Przedstawicieli
Ludowych TRA. Przewodniczący rządu ludowego TRA, Legczog, Tybetańczyk,
jest również zastępcą sekretarza partii. Konstytucja stanowi, że przewodniczącym
rządu w regionie autonomicznym musi być przedstawiciel „mniejszości narodowej”,
przepis ten nie dotyczy jednak struktur partii. Do tej pory żaden Tybetańczyk
nie piastował w regionie najwyższego stanowiska w hierarchii partyjnej.
Pięćdziesięciodziewięcioletni Chen Kuiyuan był sekretarzem partii TRA
przez osiem lat. Odwiedzał Lhasę sporadycznie, większość czasu spędzając
w Czengdu, stolicy prowincji Sichuan. Najwyraźniej lepiej czuł się w chińskim
mieście – choć przyczyną tej decyzji mogła też być niechęć, jaką darzyli
go Tybetańczycy. Chen zawdzięczał „brak popularności” twardemu stanowisku
wobec tybetańskiej religii i kultury. W 1997 roku wygłosił zdumiewające
przemówienie, w którym oświadczył, że „buddyzm jest obcym importem”. (Buddyzm
trafił do Tybetu w połowie VII wieku; z czasem powstało wiele szkół i tradycji,
ściśle związanych z tybetańską kulturą. Sami Chińczycy mówią o „buddyzmie
tybetańskim” [zangchuan fojiao] jako o odrębnej tradycji religijnej.)
Władze chińskie uważają – i bezustannie powtarzają – że Tybetańczycy
są „zacofani”. Przyczyny owego „zacofania” stanowią kultura i religia,
których medium jest język tybetański. Chen atakował pojęcie kultury tybetańskiej
w ujęciu Dalajlamy i innych Tybetańczyków, promując nową, ideologiczną
definicję, wedle której kultura ta powstała – i rozwijała się – dzięki
obcym, głównie chińskim wpływom. „Wymiana kulturowa między różnymi narodowościami
jest absolutnie niezbędna i pożyteczna – mówił w cytowanym już przemówieniu.
– Klika Dalaja propaguje kulturową segregację w imię politycznego separatyzmu”.
Chen uważał, że używanie języka chińskiego pomaga w rozwoju Tybetu i że
Tybetańczycy, chcąc promować swoją sztukę i literaturę, powinni patrzeć
na kulturę tak, jak Mao, Deng i Jiang Zemin.
Chen kierował trzema wielkimi kampaniami politycznymi, które nadały
kształt religijnemu i kulturalnemu życiu Tybetu po 1996 roku: „edukacją
patriotyczną”, „mocnym uderzeniem” i „cywilizacją duchową”. Kampanie te
prowadzono w całych Chinach, ale w Tybecie służyły one przede wszystkim
walce z „separatyzmem”, podkopywaniu pozycji Dalajlamy oraz „dostosowywaniu”
tradycyjnych tybetańskich pojęć, obyczajów i wierzeń do wymogów społeczeństwa
socjalistycznego. Kampania edukacji patriotycznej, obejmująca przymusowe
„lekcje” i kary dla tych, którzy nie chcieli współpracować lub krytykować
Dalajlamy, rozpoczęła się w maju 1996. Początkowo prowadzono ją tylko w
klasztorach TRA, ale pod koniec 1997 roku została rozciągnięta na całe
społeczeństwo. Chen, autor najbardziej zajadłych oficjalnych ataków na
Dalajlamę, mówił, że jednym z celów kampanii jest „oczyszczenie feudalnej,
głupiej, zacofanej atmosfery, którą zatruła klika Dalaja”. „Dalaj jest
spiskowcem – czytamy w jednym z podręczników z 1996 roku, używanych przez
„grupy robocze ds. edukacji patriotycznej” – szefem ruchu separatystycznego,
domagającego się niepodległości Tybetu, bezwstydnym narzędziem wrogich
Chinom sił zachodnich, głównym źródłem wszelkich niepokojów w społeczeństwie
tybetańskim oraz największą przeszkodą, uniemożliwiającą wprowadzenie normalnej
dyscypliny religijnej”. Chen atakował Dalajlamę jako przywódcę politycznego
i duchowego. W maju 1996 roku powiedział: „Nie uważamy go za autorytet
religijny”.
W latach 1992-96 w Tybecie dochodziło do licznych protestów i aresztowań.
Nowe środki bezpieczeństwa i inwigilacji, represyjne kampanie polityczne
oraz wyjątkowo brutalne traktowanie więźniów politycznych doprowadziły
z czasem do zmniejszenia liczby protestów i więźniów.
W czerwcu 1997 roku Chen mówił, że powrót Hongkongu do „macierzy” dowodzi,
iż Tybet nigdy nie będzie niepodległy: „Za trzydzieści dni nasz kraj przejmie
kontrolę nad Hongkongiem. Stare kapitalistyczne marzenia Imperium Brytyjskiego,
które wyrzynało Tybetańczyków i próbowało wydzierać skrawki Tybetu wielkiej
macierzy, które ciemiężyło Chińczyków i okupowało Chiny, raz na zawsze
legły w gruzach” (Dziennik Tybetański, 20 czerwca 1997).
Chen Kuiyuan urodził się w północno-wschodniej prowincji Liaoning.
Karierę polityczną zaczynał w Mongolii Wewnętrznej, gdzie w 1964 roku ukończył
wydział edukacji patriotycznej Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Został stałym
członkiem Komitetu Partii Autonomicznej Mongolii Wewnętrznej (odpowiadał
w nim za sprawy szkolnictwa) oraz wiceprzewodniczącym rządu ludowego regionu.
Z TRA przeniesiono go na stanowisko sekretarza komitetu partii prowincji
Henan w Chinach środkowych. Choć stanowisko to daje mu władzę, oddala go
jednak od centrum wydarzeń – i przywilejów – w stolicy.
Naciski Pekinu na Chena zwiększyły się po ucieczce do Indii piętnastoletniego
Ugjena Trinleja Dordże, w którym Dalajlama rozpoznał XVII Karmapę, a rząd
ChRL wybór ten zatwierdził. Po Lhasie krąży nawet dowcip, że „Karmapa zabił
Chena Kuiyuana”. Tybetańczycy są przekonani, że ucieczka młodego lamy przypieczętowała
los pierwszego sekretarza. Wedle innego dowcipu, Jiang Zemin miał pytać
Chena, czy w przyszłym roku spodziewa się ucieczki Panczenlamy. Choć odejście
Chena może być skutkiem zwykłej rotacji kadr, skutki uprawianej przez niego
polityki niewątpliwie przysparzały Pekinowi wielu problemów. Wydaje się,
że jego strategia kłóciła się z obecną linią partii.
Poeta i uczony?
Tybetańczycy znają na pamięć polityczne poglądy Chena, mniej jednak
wiedzą o jego ambicjach poetyckich. We wrześniu 1999 pekińskie wydawnictwo
Chubanshe opublikowało tomik wierszy Chena, w których opisuje on karierę
pierwszego sekretarza partii w TRA. W posłowiu autor opowiada o swojej
miłości do „klasycznej poezji”, „opiewającej piękno macierzy”. Chen porównuje
swoje, „pisane na rubieżach” wiersze, do dzieł generała Gao Shi, strzegącego
granic cesarstwa ponad tysiąc lat temu. „Jako uczestnik tej epoki w dziejach
Tybetu, chciałem tylko zostawić ślad, niczym odcisk stóp łabędzia w śniegu
i mule, mych praktycznych i osobistych doświadczeń. Może w przyszłości
ci, którzy mierzą wysoko, zdołają zebrać ich plon”, pisze Chen.
Chen, w klasycznym stylu, zachwyca się przede wszystkim pięknem krajobrazu
tybetańskiego. Niektóre wiersze dotyczą jednak spraw współczesnych i mają
charakter polityczny. Jeden z nich mówi o intronizacji chłopca, mianowanego
przez Chińczyków XI Panczenlamą, i hipokryzji kliki Dalaja: „Gdy tylko
spadli z okrwawionych tyrańskich tronów/ Ciskają w nas kłamliwe oskarżenia,
odwołując się do »praw człowieka«”. Inny wiersz poświęcony jest niepokojom
w Kexi w okręgu Gongkar (chiń. Gongga), jakie wywołało przybycie grupy
roboczej do lokalnego klasztoru w maju 1993 roku:
„Klasztor mierny, mnisi dzicy, zakłócają porządek publiczny.
Pięć rodzajów nieposłuszeństwa, dziesięć typów podłości, głupota i
bezwzględność.
Ciskają cegły i dachówki – nikt nie wie po co.
Karni funkcjonariusze i policjanci znoszą upokorzenie.
Chytre mniszki łamią zakonne śluby i tańczą wokół masztów flag modlitewnych”.
Wiele utworów Chena, na przykład ironiczna „Pochwała portretu XIV Dalajlamy”, zdradza znajomość terminologii religijnej i opiewa ateizm:
„Brak przytomności w dziesięciu tysiącach spraw – oto umysł Buddy
Pięć nagromadzeń* rodzących pomieszanie
Dzień w dzień mówi o pustce, ale jej nie rozumie
Jak żywiąc tak skrajne poglądy, mógłby dostąpić oświecenia?
Ślepy na bezmiar dharmy Buddy, szuka pomocy człowieka
Otoczony obcymi błądzi całe lata
Nie rozumiejąc klimatu i nie wiedząc, skąd wieje wiatr
Oko religijnego wglądu gorsze jest zaiste od oka świeckiego”.
* wu yun chan fu. Nie wiadomo, czy Chen miał tu na myśli „pięć zbiorów
przywiązania” (forma, wrażenie, percepcja, twory mentalne i świadomość),
które wedle filozofii buddyjskiej składają się, fizycznie i psychicznie,
na „jednostkę”, czy raczej „pięć przeszkód” (zmysłowe pożądanie, złą wolę
lub niechęć, lenistwo lub obojętność, niepokój lub zmartwienie, oraz wątpliwości),
będących głównymi przeszkodami na buddyjskiej ścieżce rozwoju duchowego.