TIN News Update
8 listopada 2000
 
 

Wybuch bomby w Lhasie


 26 października przed budynkami lhaskich sądów przy ulicy Dekji Szar Lam (Beijing Donglu) doszło do eksplozji, spowodowanej najprawdopodobniej detonacją bomby. Wybuch był bardzo głośny; mieszkańcy sąsiednich budynków porównywali go do „trzęsienia ziemi”. Nic nie wskazuje na to, by ktoś odniósł rany.

 Po wybuchu, do którego doszło około dwudziestej czasu lokalnego, policja kazała wszystkim znajdującym się w pobliżu turystom wrócić do hoteli. Nie rozproszono jednak tłumu gapiów, który zebrał się wokół miejsca eksplozji, niemal naprzeciw hotelu Banakshol. Postępowanie policji wskazuje, że wybuch uznano za incydent o charakterze politycznym. W takich sytuacjach lhaskie służby bezpieczeństwa zawsze usuwają cudzoziemców, by zapobiec przekazywaniu informacji o politycznych niepokojach w Tybecie. Jeden z naocznych świadków powiedział zagranicznemu turyście, że nie będzie z nim rozmawiał o wybuchu, ponieważ „nie jest to bezpieczne”.
 Na 15-20 minut wstrzymano ruch kołowy, a policja zamknęła część ulicy. O 20.30 wszystko wróciło do normy. Turyści twierdzą, że przez pewien czas funkcjonariusze fotografowali miejsce wybuchu. Przez trzy, cztery dni po eksplozji policja przeszukiwała wyjeżdżające z Lhasy samochody. Z napływających do TIN raportów wynika, że owe rewizje zaczęły się na dwa dni przed wybuchem, co może świadczyć o tym, że władze obawiały się podobnego incydentu, lub o wcześniejszym zajściu, którego charakteru jeszcze nie znamy.
 Zagraniczni turyści mówili TIN, że zaraz po eksplozji rowerzyści i rikszarze natychmiast zawrócili swoje pojazdy. Wydaje się, że wybuch nie wyrządził większych szkód, choć mieszkańcy sąsiednich budynków czuli się jak podczas „trzęsienia ziemi”. Otoczone sklepami budynki sądów nie stoją przy samej ulicy. Do eksplozji doszło po godzinach pracy, co może świadczyć o tym, że osoba, która podłożyła bombę, nie chciała narazić na niebezpieczeństwo pracowników sądu i sklepikarzy.
 Należy sądzić, że władze będą teraz wywierać większą presję na osoby podejrzewane o działalność polityczną. Po eksplozjach lub protestach w Lhasie z reguły przesłuchuje się byłych więźniów politycznych. W ciągu ostatnich pięciu lat w mieście podłożono co najmniej osiem bomb. Nie było ofiar śmiertelnych ani ciężko rannych. W styczniu 1996 roku wybuchła bomba przed domem Sengczena Lobsanga Gjalcena, lamy i dygnitarza, który przewodził prochińskiej frakcji w konflikcie wokół rozpoznania nowej inkarnacji Panczenlamy. W marcu tego samego roku podłożono bombę przed lhaską siedzibą Komunistycznej Partii Chin. Był to szósty wybuch w ciągu dziewięciu miesięcy. W maju 1996 władze po raz pierwszy potwierdziły te informacje, obarczając winą za eksplozje i „podkopywanie bezpieczeństwa” w Tybetańskim Regionie Autonomicznym „emigracyjną klikę Dalaja”. W grudniu 1996 podłożono bombę przed siedzibą władz miejskich, a w czerwcu 1998 przed oddalonym o kilometr od świątyni Dżokhang budynkiem Biura Bezpieczeństwa Publicznego.
 Utrzymanie „stabilizacji” w TRA pozostaje priorytetem przywódców partii. Nowy sekretarz KPCh w Tybecie Guo Jinlong, który oficjalnie zastąpił Chen Kuiyuana 16 października, powiedział w zeszłym tygodniu, że „stabilizacja jest niezbędna dla rozwoju, będącego z kolei fundamentem stabilizacji” (Xinhua, 2 listopada). Guo stwierdził, że „zachodnie wrogie siły i klika Dalaja od dawna zmieniają strategię działań separatystycznych i sabotażowych. (...) Społeczna stabilizacja w Tybecie jest nie tylko koniecznym warunkiem systematycznego rozwoju regionu i podnoszenia stopy życiowej jego mieszkańców, ale i wywiera poważny wpływ na reformy, rozwój i stabilizację w całych Chinach”.


[powrót]