Chiny wycofują się z projektu Banku Światowego
Po trwających dwa dni obradach Rady Dyrektorów, Chiny odrzuciły
warunki Banku Światowego i wycofały wniosek o przyznanie 40 milionów dolarów
kredytu na kontrowersyjny projekt, obejmujący przesiedlenie niemal 58 tysięcy
ubogich chińskich chłopów do tybetańsko-mongolskiego regionu prowincji
Qinghai. Władze chińskie ogłosiły, że przystąpią do realizacji projektu
bez pieniędzy Banku. Decyzja, która może wpłynąć na politykę innych światowych
instytucji finansowych wobec Chin, oznacza, że Bank nie sfinansuje projektu,
będącego elementem chińskiej strategii zmieniania struktur demograficznych
i rozbudowy w Tybecie. Najprawdopodobniej zniechęci to inne międzynarodowe
organizacje do finansowania przesiedleń nie-Tybetańczyków na tereny tybetańskie
i może wpłynąć na losy rdzennych mieszkańców innych regionów.
Wszystko wskazuje na to, że decyzję tę podjął wczoraj w nocy
premier Zhu Rongji po siedmiogodzinnych dyskusjach, które toczyły się w
Banku i pekińskim ministerstwie finansów. Zarząd Banku, którym kieruje
prezes James Wolfensohn, zaproponował Radzie Dyrektorów rozwiązanie kompromisowe,
uwzględniające część niezwykle krytycznych uwag grupy kontrolnej, którą
powołano do zbadania projektu. Zmiany kosztowałyby ponad dwa miliony dolarów
i oznaczały opóźnienie projektu o piętnaście miesięcy. Rada Dyrektorów
postanowiła w końcu, że nie zaaprobuje ostatecznie projektu, dopóki nie
zapozna się z rezultatami nowych badań – i na to właśnie nie chciały zgodzić
się Chiny. Grupa kontrolna była zdania, że nie można przystępować do realizacji
projektu przed zakończeniem badań i ocenieniem ich wyników.
Decyzja Chin musi się wiązać z wrażeniem, jakie zrobił na Banku
Światowym i Pekinie raport niezależnej, trzyosobowej grupy kontrolnej,
która odwiedziła Qinghai w zeszłym roku. Grupa uznała, że podczas prac
nad projektem złamano siedem kluczowych dyrektyw Banku, dotyczących między
innymi rdzennych mieszkańców, środowiska naturalnego i dostępu do informacji.
W jej raporcie zwrócono uwagę na rozbieżne poglądy urzędników na temat
polityki Banku i najważniejszych kwestii proceduralnych, co może poważnie
wpłynąć na przyszłe stosunki między Bankiem Światowym a Chinami. Raport
wyznacza nowe normy – zwłaszcza jeśli idzie o przestrzeganie procedur –
które będą obowiązywać Bank w relacjach z Pekinem. Grupa wielokrotnie zwracała
uwagę na skłonność Zarządu do patrzenia przez palce na procedury i godzenia
się na „precedensy” w relacjach z Chinami, które uznawano za kraj „inny”
od pozostałych kredytobiorców. Stanowisko Rady Dyrektorów oznacza, że przyjęła
ona zarzuty grupy kontrolnej i doszła do wniosku, że ignorując ją, narazi
na szwank wiarygodność Banku.
„Chiny akceptują tylko pierwotne rekomendacje zarządu, które
uzgodniono wcześniej z moimi władzami, i nie godzą się na warunki nowe.
(...) Moje władze nie mogą się zgodzić, by inni udziałowcy Banku narzucali
dodatkowe warunki – to jest domagali się kolejnego zebrania Rady w celu
ponownego zaaprobowania projektu, który został już przyjęty w zeszłym roku.
(...) Żałujemy, że po tylu wysiłkach zarządu i urzędników Banku, polityczny
opór niektórych udziałowców pozbawił Bank Światowy możliwości udzielenia
pomocy najuboższym mieszkańcom Chin, a zapewne i świata”, głosi wyważony
komunikat prasowy Zhu Xiana, przedstawiciela ChRL w Radzie.
Zhu Xian potwierdził, że Chiny będą kontynuować i same sfinansują
projekt, który może mieć bardzo poważne konsekwencje dla rdzennych – tybetańskich
i mongolskich – mieszkańców regionu. Zhu Xian powiedział, że Pekin zrealizuje
projekt „na swój sposób”, co może oznaczać większą liczbę przesiedleń.
Po włączeniu Banku w prace na projektem, liczbę osadników zmniejszono ze
100 do 60 tysięcy, co i tak podwoiłoby liczbę mieszkańców okręgu Dulan
(tyb. Tulan) Mongolsko-Tybetańskiej Prefektury Autonomicznej Haixi (tyb.
Conub). Teraz władze chińskie mogą chcieć zmarginalizować rdzennych mieszkańców
jeszcze bardziej. Każde z nowych miast, które mają powstać w regionie,
będzie pięciokrotnie większe od największego do tej pory Xiangride. Może
to oznaczać dalszą rozbudowę i napływ kolejnych osadników. Zhu Xian stwierdził
również, że w ten sposób „narażono na szwank skuteczność” Banku w promowaniu
„rozwoju”, co zdaje się wskazywać, że Pekin rozumie „rozwój” Qinghai jako
przenoszenie tam chińskiej ludności.
Rząd Chin wielokrotnie podkreślał, że projekt Dulan ma być modelem
dla dalszego rozwoju prowincji. Pieniądze z Banku Światowego pozwoliłyby
władzom prowincji na rozwinięcie gospodarki rolnej i zbudowanie infrastruktury,
umożliwiającej eksploatację bogatych złóż surowców naturalnych: między
innymi ropy naftowej, gazu ziemnego, azbestu, soli, potasu, ołowiu i cynku.
W kwietniu 1998 roku Liu Guanghe, wicegubernator Qinghai, powiedział agencji
Xinhua, że „połączenie siły roboczej ze wschodniej części prowincji z bogactwami
naturalnymi regionów zachodnich zapewni rozwój Qinghai”. W tym samym artykule
stwierdzono, że przenoszenie ludności jest integralną częścią rozwoju:
„Od 1996 roku chłopi z jałowych, górskich regionów na wschodzie wędrują
do Basenu Qaidam, by budować tam rolniczą oazę i wieść lepsze życie”. Rząd
Chin i władze Qinghai zaczęły się już przygotowywać do przesiedleń, przystępując
do budowy szosy i kanałów melioracyjnych w Dulan.
Kampania przeciwko „punktowi Qinghai” projektu Walki z Ubóstwem
w Chinach Zachodnich zaczęła się od publikacji TIN w kwietniu 1999 roku.
Bank przychylił się do prośby International Campaign for Tibet i powołał
niezależną grupę kontrolną, która miała zbadać projekt. Dzisiejsza decyzja
może usztywnić stanowisko Chin wobec tego projektu i kwestii przesiedleń
w regionach tybetańskich.