Wyroki założycieli domu dziecka
Źródła TIN informują, że Dzigme Tenzin Rinpocze (znany również jako Bangri Rinpocze) i Nima Czedron, którzy wspólnie prowadzili lhaski sierociniec “Gjaco”, zostali skazani na długoletnie wyroki więzienia za “szpiegostwo” i “zagrażanie bezpieczeństwu państwa”. Oboje zatrzymano w 1999 roku. Nadal jednak nie wiadomo, za co zostali aresztowani.
Dzigme Tenzin Rinpocze i jego partnerka (była mniszka) zostali zatrzymani w sierpniu lub październiku 1999 roku w tajemniczych okolicznościach. Ich aresztowanie wywołało wiele spekulacji tak w Tybecie, jak poza jego granicami. Przed zamknięciem w “Gjaco” mieszkało około 50 dzieci – w większości sieroty z Tybetańskiego Regionu Autonomicznego – w wieku od trzech do 15 lat. Wydaje się, że sponsorowana przez cudzoziemców placówka (w latach dziewięćdziesiątych Rinpocze złożył wizytę w Indiach i Stanach Zjednoczonych) działała bardzo dobrze.
Źródła TIN uważają, że problemy zaczęły się wtedy, gdy Rinpocze postanowił założyć drugą szkołę. W projekt ten zaangażowany był Taszi Cering, który w sierpniu 1999 roku próbował się wysadzić po opuszczeniu chińskiej flagi przed pałacem Potala. Wielu sądzi, że aresztowania w Gjaco miały związek z tą właśnie sprawą (torturowany Taszi zmarł w więzieniu w lutym 2000).
Inni twierdzą jednak, że Rinpocze został zadenuncjowany przez szefów firmy budowlanej, z którą miał zatarg. W ostatnich latach w szybko rozbudowującej się Lhasie dochodziło do wielu podobnych incydentów. Były podopieczny sierocińca utrzymuje, że dzieciom mówiono, iż “dyrektor” został aresztowany za malwersacje i inne przestępstwa kryminalne.
Za oskarżeniami o “szpiegostwo” i “zagrażanie bezpieczeństwu państwa” z reguły kryją się jednak sprawy o charakterze politycznym, do których władze często dodają oskarżenia o przestępstwa pospolite.
Po zatrzymaniu Rinpocze i Nimy Czedron
funkcjonariusze Biura Bezpieczeństwa Publicznego przeszukali wszystkie
pomieszczenia sierocińca i zamknęli
jego konto bankowe. Aresztowano co
najmniej pięciu innych nauczycieli i wychowawców, których skazano
potem na kary więzienia. Wszyscy poza
Gelkiem Nimą, nauczycielem malarstwa sakralnego,
wyszli już na wolność. Źródła TIN twierdzą, że policja zaczęła
też przesłuchiwać dzieci, ale wycofała
się z tego po interwencji władz lokalnych. Wszystkich pensjonariuszy
odesłano później w rodzinne strony (m.in. do Czamdo). Dzieci,
którymi nikt nie chciał się zająć, widywano
żebrzące na ulicach Lhasy.