Zaostrzone przepisy;
liczne aresztowania na granicy tybetańsko-nepalskiej
Władze w Tybecie wydały nowe przepisy graniczne, które obowiązują
od 1 czerwca. Mają one „gwarantować suwerenność państwa” i „stabilizację
w regionach granicznych”. Przed pięcioma miesiącami, po ucieczce XVII Karmapy,
na granicy tybetańsko-nepalskiej wprowadzono nadzwyczajne środki bezpieczeństwa.
Tybetańczykom, którzy wracają do kraju z Indii, uchodźcom i ich przewodnikom
grożą teraz wieloletnie wyroki.
W lutym zatrzymano w okolicach Lhasy około sześćdziesięciu Tybetańczyków,
przygotowujących się do ucieczki. Co najmniej cztery osoby otrzymały wyroki
od dwóch do trzech lat więzienia. W areszcie Njari (prefektura Szigace,
TRA) przebywa co najmniej 10 uczniów ze szkół w Indiach, którzy przyjechali
do Tybetu odwiedzić krewnych.
Rządowa agencja Xinhua (30 maja) nie podała pełnego tekstu nowych
przepisów, informując, że mają one pomóc „zapewnić stabilizację w regionach
granicznych”. Obowiązujące wcześniej przepisy, wydane przez Tybetański
Region Autonomiczny, miały służyć dwóm celom: rozwijaniu handlu z Nepalem
oraz zapewnieniu bezpieczeństwa na granicy. Z napływających do TIN raportów
wynika, iż nadzwyczajne środki bezpieczeństwa wprowadzono przede wszystkim
po to, by kontrolować Tybetańczyków podróżujących bez dokumentów – zwłaszcza
powracających do Tybetu po zakończeniu nauki lub pracy w Indiach. Władze
chińskie podejrzewają ich o polityczne związki z „antychińskimi” elementami
w Indiach i lojalność wobec Dalajlamy – „przywódcy zagranicznych sił separatystycznych,
narzędzia antychińskich sił zachodnich oraz arcyzbrodniarza, który dzieli
Macierz” (Dziennik Tybetański, 31 maja 2000). Władze TRA utrzymują, że
„klika Dalaja” stanowi „zagrożenie zewnętrzne” i jest odpowiedzialna za
ponad osiem bomb, które wybuchły w Lhasie w ciągu ostatnich pięciu lat.
TIN nie udało się potwierdzić doniesień o eksplozjach, do których miało
dojść latem zeszłego roku.
Wcześniej zatrzymywano wielu Tybetańczyków, którzy nielegalnie
wracali do kraju, by odwiedzić krewnych. Tybetańczycy, którzy kierują się
do Lhasy lub próbują uciekać z Tybetu, przekraczają granicę na terenie
prefektury Szigace. Większość zatrzymanych trafia do aresztu śledczego
Njari w pobliżu wioski Wutu. Wśród zatrzymanych są również Tybetańczycy,
podróżujący z ważnymi, chińskimi dokumentami.
Wiarygodne źródła podają, że w Njari przebywa obecnie co najmniej
10 tybetańskich uczniów ze szkół w Dharamsali i Majsurze (Indie), którzy
próbowali przejść do Tybetu w marcu i kwietniu. Żaden nie ukończył osiemnastego
roku życia. Trzej inni zostali już zwolnieni. Byli więźniowie mówią, że
w Njari panują bardzo złe warunki – brakuje żywności, więźniowie są bici
i zmuszani do ciężkiej pracy.
W lutym zatrzymano w Lhasie ponad pięćdziesięciu Tybetańczyków,
planujących ucieczkę z Tybetu. Wiarygodne źródła podają, że co najmniej
czterech z nich odbywa wyroki dwóch, trzech lat więzienia w Drapczi.
Chiński kodeks karny (art. 322) stanowi, że „potajemne przekroczenie
granicy państwa” jest przestępstwem, podlegającym karze więzienia. Najwyższe
wyroki dostają „organizatorzy” nielegalnych przerzutów – czyli tybetańscy
przewodnicy, którzy, za pieniądze, przeprowadzają innych przez granicę.
W zeszłym roku aresztowano i skazano w Lhasie wielu przewodników.
Zatrzymany w Lhasie trzydziestokilkuletni Czoephel z okręgu Bajan (chiń.
Hualong) prefektury Coszar (chiń. Haidong) w prowincji Qinghai odbywa wyrok
ośmiu lat więzienia. Trzydziestodwuletni Jungbumgjal z okręgu Rebgong (chiń.
Tongren) Tybetańskiej Prefektury Autonomicznej Malho (chiń. Huangnan) w
prowincji Qinghai został skazany w Lhasie na osiem lat więzienia za pośredniczenie
między potencjalnymi uciekinierami i przewodnikami. W areszcie przebywa
również dwudziestodwuletni Cełang z okręgu Jadzi (nazywanego również Dołi,
chiń. Xunhua) prefektury Coszar, którego oskarżono o przeprowadzanie uchodźców
przez granicę i „utrzymywanie kontaktów z Indiami”.
Zwiększenie kompetencji oddziałów straży granicznej
24 maja agencja Xinhua poinformowała o „przełomowym” rozszerzeniu
kompetencji Jednostki Obrony Granic Bezpieczeństwa Publicznego, który może
obecnie „niezależnie wprowadzać w życie ustawę”. Do kompetencji Jednostki,
która do tej pory podlegała Ministerstwu Bezpieczeństwa Publicznego, należą
więc teraz sprawy karne, takie jak „nielegalne przekroczenie granicy”.
Wydaje się, że władze chcą w ten sposób uszczelnić kontrolę granic.
Ze wspomnianych przepisów z 1992 roku wynika, że TRA ma granicę
o długości ponad czterech tysięcy kilometrów (20 proc. długości granic
ChRL). Kaszmir i Sikkim potraktowano w nich tak, jak gdyby nie stanowiły
części terytorium Indii, podając, iż TRA graniczy z Birmą, Indiami, Bhutanem,
Sikkimem, Nepalem i Kaszmirem.
Przepisy zakazują wstępu „reporterom, dziennikarzom, uczonym
i innym z państw trzecich [czyli nie sąsiadujących z TRA], którym należy
„uniemożliwić dostęp do regionów spornych w strefie granicznej” (art. 14).
Nawet chińscy dziennikarze muszą uzyskać specjalne zezwolenia na odwiedzanie
owych regionów; przepisy nakazują przesłuchanie wszystkich osób, z którym
kontaktowali się podczas pobytu: „Departament Spraw Zagranicznych TRA przeprowadzi
szczegółowe dochodzenie w regionie, w którym zadawano pytania ludności
cywilnej, a Głównodowodzący Departamentu Milicji przeprowadzi szczegółowe
dochodzenie w oddziałach wojskowych, w których zadawano pytania żołnierzom”.
Przepisy instruują również Tybetańczyków na wypadek spotkania z nepalskimi
lub indyjskimi sąsiadami – z początku należy być przyjaznym, a potem „uważnym”:
„Nasi ludzie, którzy prowadzą interesy czy też podejmują inne czynności,
kontaktując się z mieszkańcami krajów sąsiednich, muszą spontanicznie i
przyjaźnie pomachać rękoma i nawiązać przyjacielskie stosunki, a następnie
informować o wszystkich ważnych rzeczach” (art. 13).
Od wielu lat z Tybetu rokrocznie uciekało od dwóch do trzech
tysięcy osób. W zeszłym roku liczba ta spadła do dwóch tysięcy (o niemal
tysiąc mniej niż rok wcześniej). Mogło się to wiązać z podjęciem nadzwyczajnych
środków bezpieczeństwa w okresie wielu drażliwych rocznic – m.in. pięćdziesięciolecia
ChRL i 40. rocznicy powstania lhaskiego.
Powracający do kraju Tybetańczycy są uważnie obserwowani. Lhasa
podzielona jest na komitety, do których muszą się zgłaszać. Każda rodzina
ma obowiązek informowania lokalnego komitetu o pojawieniu się zagranicznych
gości; ci zaś muszą uzyskać zgodę komitetu – i, po przesłuchaniu, policji
– na pobyt w mieście. Do obowiązków członków komitetów należy m.in. rewidowanie
domów w poszukiwaniu zdjęć Dalajlamy, przypominanie mieszkańcom o noszeniu
najlepszych ubrań w okolicach placu przed pałacem Potala, by „poprawić
obraz miastach w oczach turystów” itd.