Tybetańskie Centrum Praw Człowieka i Demokracji

TCHRD Update

15 lipca 1998

 

 

Śmierć mniszki pobitej w więzieniu

 

 

Nałang Dekji, dwudziestopięcioletnia mniszka z klasztoru Poto w Phenpo Lhundup, została zatrzymana w 1995 roku za udział w demonstracji. Przetrzymywano ją w areszcie Guca, a potem skazano na sześć lat reformy przez pracę w Drapczi. Pochodząca z lhaskiego okręgu Damszung mniszka była umierająca, gdy przewieziono ją Regionalnego Szpitala Wojskowego w Lhasie 5 stycznia 1998. Zmarła szesnaście dni później, 21 stycznia.

 

D., Tybetańczyk, który musi pozostać anonimowy, odwiedzał Nałang co miesiąc. Od niego wiemy, że stan mniszki był skutkiem bicia i że przed wtrąceniem do więzienia cieszyła się ona dobrym zdrowiem.

5 stycznia 1998 przyjęto ją do Regionalnego Szpitala Wojskowego w Lhasie. Ani rodziców Nałang, ani D. nie poinformowano o pogorszeniu jej stanu zdrowia i o hospitalizacji. Rodziców powiadomiono o chorobie Nałang dopiero po jej śmierci 21 stycznia.

Rodziców przywieziono z okręgu Damszung samochodem, ale przez trzy dni nie chciano im wydać ciała córki. W tym czasie zwłoki leżały w więzieniu Drapczi i nikomu, nawet rodzicom, nie pozwolono na zbliżenie się do nich i odprawienie tradycyjnych tybetańskich rytuałów, takich jak przykrycie ciała khatagiem, białą jedwabną szarfą.

23 stycznia 1998 odbył się “pogrzeb przez powietrze” (tradycyjny rytuał tybetański, podczas którego ćwiartuje się zwłoki i ofiarowuje je drapieżnym ptakom - dla buddystów jest to ostatni akt miłosierdzia i szczodrości) w pobliżu klasztoru Sera. D. miał być na pogrzebie i od 4 rano czekał przy bramie świątyni na ciało. Wyznaczono więziennego strażnika, którego zadaniem było obserwowanie uczestników pogrzebu. Około 4.30 zwłoki Nałang przywiozło pięciu strażników. D., który wziął na siebie pełną odpowiedzialność za ewentualne “incydenty”, uzyskał zgodę na zwyczajowe przeniesienie zwłok wokół Barkhor (lhaski plac targowy) i Lingkor (droga pielgrzymów wokół świątyni Dżokhang).

Podczas pogrzebu D. nie pozwolono podejść do zwłok. Kiedy togden (mężczyzna prowadzący pogrzeb “przez powietrze”) rozciął ciało, D. wyrwał się strażnikom, żeby na nie spojrzeć, ale natychmiast został odciągnięty. D. zdołał jednak rzucić okiem na zwłoki; twierdzi, że widział rany i że twarz Nałang pokrywały czerwone i granatowe sińce.

Po zakończeniu pogrzebu strażnicy odjechali do Drapczi. Wieczorem D. odnalazł togdena, który powiedział mu, że “zmarła była brutalnie bita. Musiała mieć wylew krwi do mózgu, który zrobił się czerwono-niebieski. O biciu świadczyły też podobne zmiany na łopatkach”.

D. zwrócił się do komendantury Drapczi o pomoc dla rodziców Nałang, którzy są bardzo starzy i biedni. Nie mieli pieniędzy na powrót do domu. Więzienie wypłaciło im 500 yuanów (około 60 USD) i odesłało ich do Damszung.

 
Profil

 

Zastrzelony na komisariacie

 

 

W kilka godzin po zakończeniu pokojowej demonstracji na Barkhor, dwudziestojednoletni Lobsang Legden leżał martwy na podłodze lhaskiego komisariatu. Był 1 października 1987 roku. Mnich z klasztoru Sera został zastrzlony przez chińskich policjantów, którzy grozili bronią grupie około pięćdziesięciu aresztowanych tego dnia demonstrantów.

 

Lobsang Legden urodził się w 1966 roku w Takphu, w okręgu Meldro. Był trzecim z czterech synów Łoesera i Ali.

Kiedy ukończył osiem lat, zaczął naukę w mangcug, lokalnej szkole. W 1983 roku wstąpił do klasztoru Sera i został mnichem. Grał na rogu podczas religijnych uroczystości.

1 października 1987, w rocznicę utworzenia Chińskiej Republiki Ludowej, 43 mnichów klasztoru Sera zorganizowało demonstrację; Lobsang był jednym z inicjatorów protestu.

Mnisi ruszyli do Lhasy przed świtem. Grupa rozproszyła się i wmieszała w tłum na uliczkach prowadzących na Barkhor, główny rynek Lhasy.

Protest rozpoczął się o 9.30. Do mnichów przyłączyło się wielu świeckich. Demonstranci trzykrotnie przemaszerowali wokół Barkhor, a potem ruszyli w kierunku komisariatu. Drogę zablokowały samochody policyjne i funkcjonariusze Biura Bezpieczeństwa Publicznego (BBP). W chwilę później aresztowano pięćdziesięciu demonstrantów, w tym Lobsanga Legdena.

Aresztowanych zagnano na dziedziniec komisariatu; zaryglowano bramę i zastawiono ją policyjnymi samochodami. Zgromadzeni przed posterunkiem domagali się uwolnienia zatrzymanych, ci zaś zaczęli modlić się o zdrowie i długie życie Dalajlamy, krzyczeli też: “Wolny Tybet!”.

Policjanci próbowali uciszyć zatrzymanych, strzelając w mur posterunku. Nie zdało się to na nic, wymierzyli więc w aresztowanych.

Kula ugodziła Lobsanga w prawą skroń. Zginął na miejscu. Tłum przed komisariatem rozpierzchł się w jednej chwili.

Po kilku dniach poszukiwań krewni Lobsanga znaleźli jego zwłoki w kostnicy lhaskiego Szpitala Ludowego. Za wydanie ciało zażadano od nich 600 yuanów (wówczas około 750 USD). Po trwających siedem dni tradycyjnych rytuałach zwłoki Lobsanga poddano kremacji w Paphongkce na przedmieściach Lhasy.


[powrót]